Chapter Six: Anger & Circus

713 79 94
                                    

Nick przyparł wyższego do ściany windy gdy ta już się zamknęła i zaczęła jechać w górę.

Czarnowłosy zaczął się zajmować szyją wyższego, zostawiając na niej ślady przypominające siniaki. Oczywiście były to tak zwane malinki. Robił je powoli, a jednak precyzyjnie, były mocne i najpewniej nie zejdą za szybko... 

Jednak kto by się teraz tym przejmował, szczególnie po pijaku?

Młodszy chłopak spojrzał mu głęboko w oczy, a następnie złączył ich usta w pocałunku.

Był przyjemny. Żaden z nich nie spodziewał się tego jak bardzo im się owa czynność spodoba. Jednak to co dobre - choć w tym wypadku nie do końca tak dobre jak by się wydawało - szybko się kończy.

Gdy się od siebie odsunęli ciemnooki posłał mu niewinny uśmiech, a gdy winda się otworzyła odkleił się powoli od Karla i ruszył chwiejnym krokiem na korytarz.

Zupełnie nie zdawał sobie sprawy z tego co robi, no bo właściwie... Zdradzał w tym momencie swoją własną żonę. Niby to nie było dużo, tylko pare śladów i jeden pocałunek ale z drugiej strony nie powinno dojść tam do niczego. 

Chociaż sam czasem czuł się zdradzany, nawet nie wiedział gdzie Nathalie się udawała po pracy. Czasami miał też wrażenie że to jednostronne uczucie, mimo tego jak długo już ze sobą są. Po prostu tak jakoś wyszło...

Trzymając się za ręce i podpierając się nawzajem, wczłapali jakoś do środka mieszkania. Po tym od razu udali się w stronę salonu, na kanapę.

Karl pomógł Nickowi zdjąć kurtkę i się położyć a sam udał się gdzieś w głąb domu. 

Czarnowłosy nie wiedział gdzie. Jednak to nie było aż tak ważne, ponieważ jakiś czas później młodszy ponownie stanął w progu drzwi. 

Gdy leżeli już obok siebie, jeden z nich postanowił się przytulić. Nick spojrzał na chłopaka który zdecydował się go objąć i sam także to zrobił. Wtulił nos w jego włosy i zamrugał pare razy jednak...

Gdy otworzył je za którymś razem był już ranek.

A do tego nic nie pamiętał z poprzedniego wieczoru i bolała go niezmiernie głowa. 

Czuł, iż coś go obejmuje, a właściwie praktycznie na nim leży. Spojrzał w dół, jednak gdy zauważył tam Karla aż zaniemówił. Chociaż i tak nie miał nic do powiedzenia...

Puścił chłopaka i zepchnął go z siebie dość brutalnie, a następnie wstał z impetem spoglądając na niego, tak jakby miał zaraz cisnąć piorunem z oczu. 

Zostawił go samego wychodząc z pomieszczenia trzaskając przy tym drzwiami. Szybko także poradził sobie z dotarciem do tych wyjściowych i opuścił mieszkanie nawet nie fatygując się by zabrać ze sobą swoją kurtkę. 

Teraz liczyło się tylko to aby wrócić do domu. 

Nie interesowało go to że marznie ani to że zostawił wyższego chłopaka samego bez żadnych wyjaśnień, mimo iż wypił równie tyle co on.

Był wściekły na Karla za to wszystko. Mógł się nie zgadzać na żadne spotkanie, wiedział że coś pójdzie nie tak, jednak nie myślał, iż stanie się... To. 

Był obrzydzony.

Nienawidził go jeszcze bardziej niż wcześniej, a już sobie głupi dawał nadzieję, że wcale nie będzie tak źle jak mu się wydawało. Głupi, głupi Nick...

Nie powinien był mu nawet ufać. 

Ściągnął wstążkę z włosów rozpuszczając je i przejrzał się w szybie jakiegoś samochodu. Poprawił swą fryzurę wciąż nie wytrzymując z nerwów. Miał ochotę rozbić lusterko owego pojazdu mimo, iż nic takiego akurat mu nie zrobił i sam już nie wiedział czy to z bólu głowy był tak zły czy jednak to wciąż Karl. Choć prawdopodobnie oba przypadki były prawdziwe. 

Idąc dalej chłopak mimo wszystko powoli się uspokajał i chłonął ze złości. Zresztą tak czy siak musiał się uspokoić, w domu była jego żona. Choć właściwie... Czy w ogóle chciał wracać do domu? 

Wczoraj się znów pokłócił z Nathalie w SMSach, gdy on i Karl szli do baru i tak jakoś chyba wyszło... W takich momentach miał ochotę to wszystko pierdolić i zamieszkać samemu, ewentualnie z swoją córką którą mimo wszystko kochał. Dziewczynka nic mu nie zrobiła więc nie miał prawa być na nią zły przecież.

W każdym razie już od dawna brakowało mu bliskości. 

Nathalie mu jej nie dawała, owszem gotowała, pracowała, mieszkała z nim razem i spała razem z nim we dwójkę, jednak to było cóż... Za mało jak dla niego. Chciał częściej słyszeć "Kocham cię", chciał się przytulać, chciał wychodzić na wspólne spotkania, randki. A jej nawet większość czasu w domu nie było.

Może i nie wyglądał na takiego ani nie zachowywał się w większości czasu jak czuła osoba która by okazywała miłość, jednak to wrażenie było mylne. Gdy kochał - robił to aż do znudzenia, był zdecydowanie osobą kochającą sercem. 

Rozmyślając tak dotarł na plac zabaw. Czasem tu przychodził z Doris, jego córką, aby pobawiła się na nim. Lubił bujać ją na huśtawce, lub obserwować z ławki jak się bawi. Przynosiło mu to dużo szczęścia. Aż żałował że nie mógł zrobić tego teraz. Może by mu się poprawił ten beznadziejny humor. 

Usiadł więc na ławce samotnie i wyciągnął z kieszeni spodni papierosy. Miał rzucić ten nałóg ale... Cóż, chuj z nim. 

Teraz liczyło się to by zapomnieć choć na chwilę o całym tym durnym cyrku. 

________
Słów: 839

Two Sides || KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz