– Więc um... – Nick usłyszał nad swoją głową.
Postanowił jednak to zignorować. Niech spierdala czubek jeden. Wiedział oczywiście kto to, po samym głosie już rozpoznawał.
– Na prawdę cię przepraszam za wczoraj, Ni...- – Ciemnooki wstał zdenerwowany.
Teraz ma go zamiar przepraszać, huh? Więcej wstydu nie miał? Już samo podchodzenie do niego to był w jego mniemaniu beznadziejny pomysł. Tylko nerwy w nim urosły jeszcze mocniej. Jednak postanowił się opanować, a przynajmniej spróbować mu wytłumaczyć w najmilszy sposób na jaki jest stanie, aby się od niego odwalił raz a porządnie.
– Słuchaj do cholery. Przestań mi zawracać głowę i spierdalaj z mojego życia. Nie chce cię znać i już na samym początku powinniśmy byli zostać przy znajomych z pracy, a najlepiej być obcymi sobie ludźmi. – Zatrzymał się na chwilę by przemyśleć co jeszcze mógłby dodać, a po chwili znów zaczął mówić.
– Więc nie, nie będziemy rozmawiać i nie, nie masz szansy się wytłumaczyć. Tu nie ma nic do tłumaczenia. A teraz zachowaj się jak na nauczyciela przystało i zostaw swoje życie prywatne po za jebaną szkołą. Zrozumiano? – Wysyczał z jadem w głosie jakby chciał go otruć samymi słowami i wywołać u niego poczucie winy.
Widząc jak Karla zatkało i jak kiwa ledwo głową z miną zbitego psa miał ochotę się uśmiechnąć na swoją wygraną. Podobało mu się to w jaki stan wprawił chłopaka, choć nie powinno go to wcale cieszyć. Jednak w tym momencie pałał do niego taką nienawiścią, że nie dało się inaczej.
Widząc jak podaje mu już tylko kurtkę zdziwił się lekko. Oczywiście domyślił się, że należy do niego ale nie myślał, iż poważnie mu ją odda.
– Dzięki. – Odparł oschle zabierając ubranie.
Następnie odłożył je na krzesło i opuścił pomieszczenie ze swoją torbą zabierając po drodze klucze. Szedł w stronę sali w której miał mieć teraz lekcje. Prawie że zawsze przychodził przed dzwonkiem.
Rozpakował się przy biurku nauczyciela i wyciągnął książki, otwierając także listę uczniów w komputerze i oh, jak na zawołanie zadzwonił dzwonek. Tak więc gdy dzieciaki się już zebrały sprawdził obecność i zaczął naukę od zapisania tematu na tablicy.
*
Telefon zawzięcie wibrował w torbie Nicholasa.
– Hello? – Odebrał, rozglądając się na przejściu dla pieszych.
– Hej, Nick. Dawno nie rozmawialiśmy, huh? – Odezwał się głos w słuchawce.
– Oh. Tak, rzeczywiście, minęło dość sporo czasu.
– Chcesz się może spotkać? Obgadać jak nam życie leci i takie tam.
– Ja- jasne. Bardzo chętnie tylko że... Ostatnio mam słabą sytuację i czy moglibyśmy to załatwić u ciebie? Albo gdzieś na mieście.
– Oczywiście, jak najbardziej! Tylko się nie zdziw gdy do mnie przyjedziesz, mam współlokatora.
– Oh, to nie problem. – Odparł przechodząc przez ulicę.
Wracał właśnie do domu na piechotę, gdyż nie brał samochodu chcąc sobie od rana wydłużyć drogę.
– Kiedy ci pasuje? – Zapytał Bruce.
– Emm, może jutro się zdzwonimy gdy skończysz pracę? Ja jutro mam akurat wolne.
– Mhm. Dobry pomysł.
Krótka rozmowa z chłopakiem znacznie poprawiła mu od samego początku dnia zepsuty humor. Cieszył się, że do niego zadzwonił. To była jedna z niewielu osób przy której miękł i pokazywał prawdziwego siebie, który potrafi żartować i się wygłupiać.
– Dziękuję że dzwonisz. Ostatnio jest mi trochę ciężko i to na prawdę miłe słyszeć znajomy głos, wiedząc że nie będziesz się o nic czepiać i że mnie wysłuchasz... – Dodał Nick po chwili ciszy między nimi.
Mężczyzna po drugiej stronie się roześmiał.
– Oczywiście. Zawsze do usług "Sapnap".
– Sapnap? Jezus Maria to teraz będziesz do mnie gadać po starych ksywkach? – Sam także się zaczął śmiać.
Co jak co, ale to akurat było zabawne. Gadali ze sobą jeszcze jakiś czas aż w końcu Nick nie dotarł do domu. Po tym rozłączyli się żegnając się ze sobą i oboje zajęli własnymi sprawami.
________
Słów: 630
CZYTASZ
Two Sides || Karlnap
FanfictionKarl - Dwudziestotrzyletni chłopak o złotym, szczerym sercu. Jego postanowieniem noworocznym było nauczanie w szkole młodych, mądrych osób i tak oto właśnie skończył jako nauczyciel geografii. Nicholas - Ponury trzydziestoletni nauczyciel matematyk...