Chapter Sixteen: Hurt & Duties

609 78 28
                                    

Gdy rano Nick się obudził, okazało się, że już był sam i to od paru godzin. Nić samotności mocno owinęła się wokół jego serca jak i szyi i zacisnęła się sprawiając mu niezmierny ból. Było... Okropnie. Nie miał siły iść nawet do szkoły. Dusił się wręcz tym nieprzyjemnym uczuciem w klatce.

Znaczy... Nie że nie czuł się samotny gdy Nathalie wciąż była obok niego. Bo owszem, czuł się w ten sposób nawet przy niej. Po prostu teraz odczuwał to rzeczywiście mocniej gdy nie było jej już wcale. 

Mężczyzna ściągnął z siebie powoli kołdrę ziewając i przeciągnął się na siedząco. Opuścił stopy na podłogę czując chłód pod nimi. Na jego ciele pojawiła się gęsia skórka a włoski na rękach i nogach stanęły dęba. 

Przeciągnął się ponownie, tym razem porządnie i podszedł do szafy wybierając ubrania, a następnie udał się do łazienki by wykonać poranną toaletę. 

Gdy skończył udał się oczywiście do Doris, która spała w pokoju obok jego sypialni. Podszedł do dziewczynki i ją delikatnie obudził uśmiechając się słabo. Nie miał siły na nic więcej, to co wymuszał było i tak już cudem. I nie, nie chodziło o to że był nieszczęśliwy na jej widok, po prostu na ogół był wyjątkowo wymęczony psychicznie.

Nathalie kompletnie zjebała mu dzień swoim wyjazdem. 

Chłopak wziął swoją królewnę na ręce witając się z nią i całując ją w czółko, po czym udał się do kuchni sadzając ją na krześle. 

Zaraz tata ci zrobi śniadanie. – Powiedział do sześciolatki zaczynając wykonywać ową czynność. 

Zrobił jej kanapki z serem i podał do stołu a sam wziął jakieś jabłko i zaczął je gryźć. Nie miał nawet ochoty jeść. Przeczekał czas w którym dziewczynka jadła kończąc przy tym swój posiłek i wyrzucając ogryzek do śmietnika. 

Złapał córkę za rękę i zaprowadził ją do pokoju pomagając jej się ubrać. Słysząc szczekanie psa tylko westchnął i zerknął w stronę salonu w którym znajdował się psiak. Dawał znać o sobie, że powinni byli już wyjść na dwór dawno temu. 

Mężczyzna zerknął na zegarek pośpiesznie i przeklął w myślach na to jak późno już jest. Jak tak dalej pójdzie to spóźni się do pracy... 

Szybko opuścił pokój młodej zostawiając ją w przedpokoju i podszedł na chwile do łóżka kudłatego stworzenia.

Zostań Bailey, pilnuj domu. Wyjdziemy na dwór jak wrócę. – Powiedział do psa kucając przy nim i go ostrożnie głaszcząc.

Następnie wstał i wrócił do poprzedniego pomieszczenia zakładając kurtkę sobie jak i Doris wraz z butami. No i byli gotowi do wyjścia. 

*

Po zaprowadzeniu Doris do przedszkola Nicholas wyszedł na krótki spacer z psem aby ten się załatwił. W międzyczasie odpłynął myślami do Nathalie. Miał ostatnio dużo zmartwień na głowie, a teraz jeszcze doszło to...

Westchnął lekko poirytowany. To było zbyt wiele obowiązków i gdy tylko o tym myślał ogarniała go wręcz lekka panika. Już wczoraj pod prysznicem przecież o tym myślał. 

Naciągnął rozpiętą kurtkę bardziej na siebie i ruszył w stronę domu widząc jak kudłata kulka skończyła. 

Wchodząc do środka odpiął szelki i smycz od zwierzaka a następnie zawiesił je na wieszaku. Po tym udał się do pokoju biorąc z biurka swoją torbę i pakując potrzebne mu rzeczy, podręczniki i tym podobne. Wyszedł z domu tym razem już na dobre, zamykając za sobą drzwi i biegiem ruszając do samochodu. 

Gdy dojechał na miejsce zaparkował samochód i ruszył pewnym krokiem w stronę budynku. Wchodząc do środka uczniowie się z nim witali na co odpowiadał ponure "dzień dobry" i udał się oczywiście do pokoju nauczycielskiego, no bo jak inaczej.  

Hej, Karl. – Przywitał się, zauważając zdziwioną minę chłopaka.

No, nie dziwił mu się, w końcu dalej byli skłóceni. Nawet nie wiedział co go podkusiło by się z nim przywitać. Może to przez to beznadziejne poczucie samotności?

Hej? 

Nicholas siadł na krześle i rozpakował się nie odzywając się już więcej. Nie miał ochoty drążyć jakiegoś tematu, chciał po prostu spokoju - co było raczej rzadkie w pracy jako nauczyciel, szczególnie ten od matematyki. Chociaż jak zrobi kartkówkę to może przez chwilę klasa będzie cicho. 

Westchnął. Łeb go już bolał od tego myślenia o wszystkim i niczym. 

Nicholas zerknął w stronę Karla rozmawiającego z Darrylem, nauczycielem od języka angielskiego. Chyba im się dobrze rozmawiało na co poczuł lekką zazdrość. W tym momencie był na tyle zdesperowany po tym jak Nathy go zostawiła, że chciał mieć pozytywne relacje z kimkolwiek. Jednak jego charakter jak i sama w sobie osoba już od dawna odepchnęła każdego kogo tylko widział w zasięgu swego wzroku.

Znaczy... Właściwie była jedna taka osoba. 

A mianowicie był nią Karl. 

________
Słów: 752

Two Sides || KarlnapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz