Szpilki

2.1K 97 121
                                    

***
Draco

Z butem w ręku, kuśtykając jak kretyn, dotarł do drzwi Malfoy Manor. Machnął różdżką, otwierając skrzydło i mając zupełnie gdzieś, że ich skrzypienie mogło obudzić matkę.

Miał beznadziejny humor, bolała go głowa i chciał wyrzygać wnętrzności, a za pięćdziesiąt pięć minut musiał zjawić się w biurze Chapmana świeży, gotowy i pełen sił, by zapieprzać przez kolejne godziny niczym pies na posyłki.

Zrzucił drugi but, którego nie wiedział, po co tak naprawdę włożył, i ruszył w samych skarpetkach w stronę schodów.

- Draco?

Zamarł z ręką nad poręczą. Głos dochodził z salonu.

No, to czekała go jeszcze awantura stulecia.

- To ty, synu?

- A masz innego? - westchnął i zdjął stopę z pierwszego stopnia. Rzucił buty na podłogę i ruszył w stronę, skąd dobiegał głos matki.

Siedziała na swoim ulubionym fotelu, w ulubionej długiej ciemnozielonej sukience, idealnie uczesana, z nienagannym makijażem a na kolanach trzymała niezbyt grubą, ale starą książkę.

Wyprostowana niczym struna, z zaciśniętymi w wąską linię ustami i chłodnym spojrzeniem.

- Nie wróciłeś na noc.

Trafne spostrzeżenie.

- Zasiedziałem się u Chapmana - rzucił pierwsze, co mu do głowy przyszło.

- Nie kłam. Rozmawiałam z Longmanem, jak tylko wyszedłeś z ministerstwa.

Świetnie.

- Widzę, że masz niesamowicie dobre stosunki z Ministrem, mamo.

- Mam nadzieję, że twoja wypowiedź nie jest dwuznaczna. - Zamknęła książkę i przejechała po niej dłonią. - Longman jest naszym dawnym kolegą ze szkoły, Draco.

- Naszym? Ojca też?

- Oczywiście. A jak dobrze wiesz, Lucjusz lubił utrzymywać kontakty z ludźmi, którzy kimś są. Jak widzisz, znajomość się przydała. Gdzie byłeś?

- Musiałem odetchnąć. Przez kilka godzin twój kolega pomiatał mną jak psem - warknął, czując, jak wzrasta w nim frustracja i wściekłość.

- I bardzo dobrze. - Narcyza skinęła z zadowoleniem głową. - Przyda ci się nieco szkoły przetrwania.

- Myślałem, że jestem taki, jakim chcieliście, żebym był.

Przekrzywiła głowę, wbijając w niego niebieskie spojrzenie.

- Nie przypominam sobie, żebym chciała mieć bawidamka za syna.

Bawidamka.

Co to w ogóle za słowo?

- Mam dwadzieścia trzy lata. Chcę żyć.

- Nie masz za co, Draco. Poza tym, żeby żyć, nie trzeba szastać pieniędzmi i rodowymi genami na prawo i lewo. Spójrz na Harry'ego Pottera. Jest Głównym Aurorem i nie sypia z każdą napotkaną kobietą.

- Skąd możesz o tym wiedzieć - prychnął. - Poza tym, nie sypiam z każdą.

- Oczywiście.- Znów skinęła głową, odwracając wzrok. - Chcę, żebyś sprzedał jedno z mieszkań, które masz. Muszę opłacić dom.

Chwila.

Już?

- Nie mamy ani grosza?

- Draco, ty naprawdę nie wiesz, ile kosztuje utrzymanie rezydencji, prawda? Może najwyższy czas, żebyś zapoznał się z domowymi funduszami - wstała, odłożyła książkę na ozdobny stolik i przygładziła spódnicę aksamitnej sukni. - Gdy wrócisz z pracy, spędzimy trochę czasu w gabinecie. Jak będziesz miał się spóźnić, przyślij wiadomość, ale tylko wtedy gdy będziesz miał dobre wytłumaczenie.

Twój ruch / DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz