***
Draco
— No to za... — Potter uniósł szklankę ze złotym płynem i zamarł z nią w powietrzu, zapewne próbując pozbierać myśli.— Za zawieszenie? — podsunął, zerkając na Granger, która od dobrych dziesięciu minut wpatrywała się w swój Rum Porzeczkowy, nie mocząc ani razu ust.
— Za zawieszenie! — krzyknął Bliznowaty, unosząc wyżej naczynie tak gwałtownie, że odrobina whisky chlupnęła na stół.
— Merlinie, Harry. — Rozczochrana w końcu się odezwała, kierując brązowe oczy na swojego przyjaciela. — Nie drzyj się.
— O, wróciłaś do nas. — Wyszczerzył się niczym kretyn.
— Zostałam zawieszona — powiedziała zduszonym głosem i znów opuściła wzrok na rum. — Nigdy nie byłam zawieszona — jęknęła, pochylając się jeszcze bardziej, aż w końcu oparła czoło o blat. — Nawet w Hogwarcie.
Cholera.
Wiedział, że dość mocno w nią to trafi, ale nie spodziewał się, że aż tak.
— To nie koniec świata. — Potter dopił swoje whisky, po czym znieruchomiał, widząc spojrzenie Granger.
Na jego miejscu spieprzałby na biegun północny.
— Znaczy... — Bliznowaty potarł kark z wyraźnym zmieszaniem — to katastrofa. Totalna katastrofa — poprawił się z dziwnie krzywą twarzą. — Nie ma nic gorszego.
Salazarze, on nawet kłamać nie umiał!
— Idź, Portek, zobacz czy nie masz spotkania ze ścianą.
— Zaraz z tobą będę miał — warknął, łypiąc na niego zza okularów.
Kogoś mu przypominał.
Chyba Dumbledore'a.
Ten też lubił patrzeć tak...
— Dajcie spokój — jęknęła Rozczochrana, nadal mając nos przyciśnięty do blatu stołu. — Chyba mam depresję.
— Minie ci — Potter znów szybciej powiedział, niż pomyślał, więc po chwili trzasnął się dłonią w czoło.
— Mogę cię wyręczyć. Mam cięższą rękę — zaproponował mu swoją pomoc.
— Wal się.
— ZOSTAŁAM ZAWIESZONA! — Granger niespodziewanie się wyprostowała, wyrzucając ręce w górę. — Czy wy wiecie, co to w ogóle oznacza?! — warknęła nieco ciszej, patrząc najpierw na Pottera, potem na niego.
— No... że nie musimy chodzić do pracy? — Bliznowaty znów zabłysnął inteligencją. Alkohol chyba wypalił mu resztkę mądrości, jaka mu została, jeśli kiedykolwiek jakąś miał.
— Harry!
— Herm, ja wiem, że jesteś ambitna i w ogóle, ale...
— Tu nie o ambicję chodzi — warknęła, zaciskając palce na szklance — a o to, że zawieszenie to brak pracy, a brak pracy to brak pieniędzy, a ja... — głos wyraźnie jej się załamał — mam dom.
CZYTASZ
Twój ruch / Dramione
Fanfic- Ja? To moja wina? - spytał ochrypłym głosem. Przez ostatnie lata podróżował po świecie, wydając forsę na lewo i prawo - imprezy, dziewczyny, kilka mieszkań w największych, najbogatszych miastach, nie mówiąc o najnowszych modelach mioteł, a nawet m...