Mamy siebie

1K 60 25
                                    

***
Draco


— No to za... — Potter uniósł szklankę ze złotym płynem i zamarł z nią w powietrzu, zapewne próbując pozbierać myśli.

— Za zawieszenie? — podsunął, zerkając na Granger, która od dobrych dziesięciu minut wpatrywała się w swój Rum Porzeczkowy, nie mocząc ani razu ust.

— Za zawieszenie! — krzyknął Bliznowaty, unosząc wyżej naczynie tak gwałtownie, że odrobina whisky chlupnęła na stół.

— Merlinie, Harry. — Rozczochrana w końcu się odezwała, kierując brązowe oczy na swojego przyjaciela. — Nie drzyj się.

— O, wróciłaś do nas. — Wyszczerzył się niczym kretyn.

— Zostałam zawieszona — powiedziała zduszonym głosem i znów opuściła wzrok na rum. — Nigdy nie byłam zawieszona — jęknęła, pochylając się jeszcze bardziej, aż w końcu oparła czoło o blat. — Nawet w Hogwarcie.

Cholera.

Wiedział, że dość mocno w nią to trafi, ale nie spodziewał się, że aż tak.

— To nie koniec świata. — Potter dopił swoje whisky, po czym znieruchomiał, widząc spojrzenie Granger.

Na jego miejscu spieprzałby na biegun północny.

— Znaczy... — Bliznowaty potarł kark z wyraźnym zmieszaniem — to katastrofa. Totalna katastrofa — poprawił się z dziwnie krzywą twarzą. — Nie ma nic gorszego.

Salazarze, on nawet kłamać nie umiał!

— Idź, Portek, zobacz czy nie masz spotkania ze ścianą.

— Zaraz z tobą będę miał — warknął, łypiąc na niego zza okularów.

Kogoś mu przypominał.

Chyba Dumbledore'a.

Ten też lubił patrzeć tak...

— Dajcie spokój — jęknęła Rozczochrana, nadal mając nos przyciśnięty do blatu stołu. — Chyba mam depresję.

— Minie ci — Potter znów szybciej powiedział, niż pomyślał, więc po chwili trzasnął się dłonią w czoło.

— Mogę cię wyręczyć. Mam cięższą rękę — zaproponował mu swoją pomoc.

— Wal się.

— ZOSTAŁAM ZAWIESZONA! — Granger niespodziewanie się wyprostowała, wyrzucając ręce w górę. — Czy wy wiecie, co to w ogóle oznacza?! — warknęła nieco ciszej, patrząc najpierw na Pottera, potem na niego.

— No... że nie musimy chodzić do pracy? — Bliznowaty znów zabłysnął inteligencją. Alkohol chyba wypalił mu resztkę mądrości, jaka mu została, jeśli kiedykolwiek jakąś miał.

— Harry!

— Herm, ja wiem, że jesteś ambitna i w ogóle, ale...

— Tu nie o ambicję chodzi — warknęła, zaciskając palce na szklance — a o to, że zawieszenie to brak pracy, a brak pracy to brak pieniędzy, a ja... — głos wyraźnie jej się załamał — mam dom.

Twój ruch / DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz