* * *
DracoGranger i randka.
A to ciekawe.
Pokręcił głową rozbawiony, gdy dziewczyna zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Naprawdę, mógł wyobrazić sobie wszystko, dosłownie wszystko, ale nie ją NA RANDCE.
To tak, jakby...
Nie, tego się nie da porównać.
Wszedł do swojego apartamentu, od razu zauważając, że ktoś, kto nazwał to pomieszczenie apartamentem, musiał być najprawdopodobniej pod wpływem.
Był to po prostu pokój. Pokój z kilkoma droższymi meblami, mugolskim telewizorem i przeszklonym barkiem wypełnionym różnymi alkoholami i napojami.
Chwila.
Barkiem?
- O Merlinie! - W dwóch krokach podszedł do magicznej szafeczki rozkoszy i wyciągnął swoją ukochaną Ognistą. - Dzięki ci panie, za te dary. - Chwycił jedną z kilku szklanek, stojących na tym niesamowitym meblu i napełnił ją do połowy bursztynowym płynem.
- Na dzisiaj fajrant, więc mam prawo - usprawiedliwił sam siebie. - Zdrowie. - Uniósł szklankę w geście pozdrowienia i upił łyk.
Tego mu brakowało.
Upił kolejny łyk, rozglądając się po pomieszczeniu.
Typowo nowojorskie wnętrze - biel, beż, szkło. Do tego niewielki kominek, w którym żywo trzaskał ogień i dwa wysokie, dość duże okna.
Podobnie urządzone miał mieszkanie, które musiał oddać jakiemuś fagasowi, żeby uzupełnić forsą rodzinne konto. Nie było jakieś wystrzałowe, ale fajne.
Opadł na jeden z miękkich foteli, niemal cały się w niego zapadając.
Napije się, weźmie prysznic, a potem pójdzie spać. Ewentualnie zamówi jeszcze przez ten... telefon coś do żarcia.
Westchnął, rozkoszując się ciszą i ładując baterię przed kolejnym dniem z Granger.
Nagle coś sobie uświadomił i nie było to zbyt przyjemne, ale na pewno nie dla jego biednego umysłu.
Co, jeśli Granger naprawdę zechce pójść na randkę?
Nie, że mu to jakoś przeszkadzało, po prostu nie mógł jej puścić samej, a siedzenie w tym samym pomieszczeniu, co flirtująca szlama, byłoby koszmarem na jawie.
Potrząsnął głową, pozbywając się niemiłego wyobrażenia.
Wstał i zaczął przechadzać się po jasnej, drewnianej podłodze w tę i z powrotem, zastanawiając się, co zrobić.
Wparować do jej pokoju i powiedzieć, że nie pozwala jej iść, czy po prostu spytać, czy naprawdę ma takie plany?
Tylko że to przecież nie jego sprawa.
Nie!
To była jego sprawa!
A co, jeśli Potter go spyta, czy był z Granger w każdej sekundzie podczas tych czterech dni? Znaczy, no nie dosłownie...
CZYTASZ
Twój ruch / Dramione
Fanfic- Ja? To moja wina? - spytał ochrypłym głosem. Przez ostatnie lata podróżował po świecie, wydając forsę na lewo i prawo - imprezy, dziewczyny, kilka mieszkań w największych, najbogatszych miastach, nie mówiąc o najnowszych modelach mioteł, a nawet m...