***
Draco
— I co? Zapamiętałeś?Bliznowaty Wybawiciel Narodu od dobrych trzydziestu minut nie robił nic innego, jak walił w niego zaklęciami z taką prędkością, że ledwo udawało mu się odbijać je za pomocą Protego.
— Tak jakby nie dałeś mi na to nawet sekundy, Potter — warknął, otrzepując koszulkę z niewidzialnego pyłu, mając nadzieję, że nie widać po nim jak, cholera, się spocił.
Był w beznadziejnej formie.
— Nie pieprz, Malfoy. Jak ten debil postanowi skrzywdzić Hermionę albo Obskurus przywlecze się tu za nim, to nie będzie nawet sekundy!
Z trudem powstrzymał się przed wywróceniem oczami.
— Dobra, zrozumiałem. Jednak nie musiałeś bombardować mnie przy tym, jakbym to ja był Obskuchujem. Może jakaś książka? Podręcznik? Nauczyłbym się w zaciszu domu.
Tym razem to Bliznowaty przewrócił oczami, co wyglądało dość komicznie.
— Zapomniałem, że to ty byłeś w Brygadzie Inkwizycyjnej, gdy ja uczyłem pożytecznych zaklęć.
Dobra, nie musiał mu o tym przypominać.
Taka niechlubna rysa w życiorysie.
Różową i puchata niczym kotek.
Wzdrygnął się z obrzydzenia, przypominając sobie cukierkowe wnętrze gabinetu Umbridge, w którym dość często bywał w tamtych czasach, tylko po to, żeby...
Zresztą było minęło.
Nieważne.
— Potter, jeszcze słowo, a odwidzi mi się bycie kamizelką magiodporną Granger.
— O! — Wybawiciel uniósł palec, wyglądając przy tym jeszcze debilniej. — Dobrze, że mi przypomniałeś.
— Nie będę robił za twoją Przypominajkę — warknął, coraz bardziej zirytowany, ale nie tym, że przez najbliższe tygodnie będzie POD Potterem, ale dlatego, że zaczynały go boleć mięśnie od półgodzinnego bycia w gotowości i odbijania ataku.
Kiepsko.
Zapewne to przez tę przerwę w aktywności seksualnej.
Za długo pościł.
Za długo.
— Po prostu zapomniałem, że muszę dać ci strój ochronny.
— W życiu! — wykrzyknął, robiąc krok w tył. — Nie będę nosił tego... tego czegoś, co nosicie. Obędzie się.
— Musisz. — Potter podszedł do jedynego stołu, w dość sporym pomieszczeniu, które było chyba salą treningową czy coś podobnego, położył na nim różdżkę i wziął kubek z wodą. — Nie będę potem świecił oczami przed twoją matką, jak cię ktoś zamieni w krwawe puzzle.
— Nie włożę tego. Po moim trupie.
— No, po trupie to na pewno — Potter mruknął cicho we wnętrze naczynia, ale i tak bardzo wyraźnie go usłyszał.
CZYTASZ
Twój ruch / Dramione
Fanfic- Ja? To moja wina? - spytał ochrypłym głosem. Przez ostatnie lata podróżował po świecie, wydając forsę na lewo i prawo - imprezy, dziewczyny, kilka mieszkań w największych, najbogatszych miastach, nie mówiąc o najnowszych modelach mioteł, a nawet m...