***
DracoGranger zniknęła.
Potter też.
Coś się stało.
Z trudem udało mu się zostać w miejscu i przyjmować kondolencje od ostatniego człowieka, który poklepując go po ramieniu, paplał o ojcu i niepowetowanej stracie dla świata.
Granger, kurwa, zniknęła, a on nie mógł się ruszyć, póki ostatni nieznany facet nie zejdzie mu z oczu.
W chwili, gdy w końcu wszyscy poszli i zostali sami przed wielkim stosem wieńców zasypujących wejście do krypty, skinął Nottowi głową, dając mu znak, żeby nawet na sekundę nie spuszczał Charlotte z oka.
Teodor z asystą jednego z podwładnych Pottera mieli niezwłocznie zaprowadzić ją do domu pogrzebowego, a stamtąd wysłać kominkiem prosto do Manor.
Matką się nie martwił. Miała obstawę trzech aurorów.
Ucałował ją w czoło, szepnął przeprosiny i nie czekając na jakiegokolwiek agenta, teleportował się przed bramę rezydencji.
Jeśli ten pierdolony Kutafon miał cokolwiek wspólnego ze zniknięciem Granger, to znajdzie go nawet w czeluściach piekła i po prostu zabije.
Zbliżył się do metalowych krat bramy, czując tę charakterystyczną magiczną energię.
Szepnął kilka zaklęć, z różdżką w ręce, przebijając się przez magię ochronną ogrodzenia, kilka innych bez problemu go przepuściło. Krew Malfoyów robiła swoje.
Przebiegł odległość do drzwi w kilka sekund.
Pchnął je magią, zanim do nich dotarł.
Granger.
Jeśli nie będzie jej w rezydencji, to...
— Granger! — wrzasnął, stając pośrodku holu. — Granger!
Cisza, która panowała w domu niemal raniła mu uszy.
Czuł, że jego martwe serce za chwilę pęknie.
— Draco?
Jej głos.
Cichy.
Cichy i niepewny.
Ruszył w stronę salonu.
I wtedy wkroczyła do korytarza.
W czarnej sukience i w swojej postaci, wyglądała tak cholernie... krucho.
— Granger. — Chwycił ją w ramiona, wplatając rękę w rozpuszczone, lekko potargane włosy. Chłonąc ich zapach, niemal czcząc ciepło jej ciała. — Żyjesz.
— Nic mi nie jest.
— Coś się stało. Prawda?
Nieopodal drzwi ujrzał Pottera. I wystarczyło, by zobaczył jego minę, by wiedzieć, że trafił w sedno.
— Silva — warknął z ustami przy czole Hermiony. — Co tym razem?
CZYTASZ
Twój ruch / Dramione
Fanfic- Ja? To moja wina? - spytał ochrypłym głosem. Przez ostatnie lata podróżował po świecie, wydając forsę na lewo i prawo - imprezy, dziewczyny, kilka mieszkań w największych, najbogatszych miastach, nie mówiąc o najnowszych modelach mioteł, a nawet m...