* * *
DracoBył pewien, że przywali mu w twarz, albo opluje, albo walnie z kolana, ale ona po prostu stała i patrzyła na niego tymi wielkimi oczami, a lekko uchylone usta zapraszały do kontynuowania tego, co zaczął.
I cholera naprawdę chciał.
Już nawet się pochylił, żeby znów zatracić się w tych gryfońskich ustach, gdy usłyszał dźwięk, który mówił tylko o jednym – ktoś właśnie zamierzał wysiąść z windy na ich piętrze.
— Kurwa — syknął, opuszczając dłoń.
Charakterystyczny rechot Pottera rozpoznałby z kilkudziesięciu mil.
Mieli jakieś pięć sekund, zanim Bliznowaty zorientuje się, o co chodzi, ale to było o jakieś trzydzieści za krótko, więc zobaczy Granger w kusej, seksownej piżamce i jego z nagą klatą i na pewno doda dwa do dwóch i wyjdzie mu dziki, nieokiełznany seks.
Jednak to nie Pottera najbardziej się obawiał a...
— Mówię ci, Ron, że ona już nie śpi. No chodź, kretynie.
Weasleya.
To był niezrównoważony debil z mózgiem trolla.
Samo to, że w drugiej klasie Wieprzlej chciał rzucić na niego to obleśne zaklęcie, które sprawiło, że sam rzygał ślimakami, dalej niż widział...
Cholera, powinni uciekać.
On powinien, ale stał jak ta dupa i patrzył na Pottera, który zamarł zaskoczony ich widokiem. Całe szczęście rudzielec nie wylazł z windy.
Chyba musiał się czołgać, bo szło mu to wychodzenie potwornie wolno.
Nagle Wybraniec machnął dziwnie ręką, a potem chwycił wypełzającego Weasleya i obrócił tyłem do nich.
— Patrz, stary, hipogryf! — Wskazał gdzieś w przód w przeciwnym kierunku niż byli oni.
Czyżby właśnie ich ratował?
— Cooo? — ziewnął Weasley.
Właśnie – jaki, kurwa, hipogryf i to w dodatku w hotelu?!
— Tam, patrz! — Potter wymachiwał ręką, jakby to miało jakoś wizualizować istnienie stworzenia na korytarzu.
— Gdzieee?
Nie, to nie było na jego nerwy. Jak można być aż takim debilem?
— Harry, chyba ci się coś...
— Nie no, patrz... o skręcił!
Nagle Bliznowaty spojrzał przez ramię w ich kierunku i chyba coś próbował bezdźwięcznie przekazać.
Ale co?
Zaczął wyczytywać z ruchu warg.
Kiedyś był w tym dobry, bo często przekazywał tak informacje z Zabinim na lekcjach.
Sp... Spiep... Spieprzaj... Spieprzajcie.
Aaa, trzeba było tak od razu.
— Do pokoju — syknął w stronę Granger, która stała jak spetryfikowana i patrzyła na swoich przyjaciół.
— Co?
Nie zamierzał nic tłumaczyć.
Nie mieli na to czasu.
Lubił swoją twarz, a zapewne Weasley by mu ją porządnie obił, oczywiście on jemu też, ale rozwaliły sobie o tę krzywą mordę knykcie, a je też jako tako tolerował.
CZYTASZ
Twój ruch / Dramione
Fanfiction- Ja? To moja wina? - spytał ochrypłym głosem. Przez ostatnie lata podróżował po świecie, wydając forsę na lewo i prawo - imprezy, dziewczyny, kilka mieszkań w największych, najbogatszych miastach, nie mówiąc o najnowszych modelach mioteł, a nawet m...