Wiadomość

861 36 20
                                    

***
Hermiona

Chyba pierwszy raz w życiu nie smakowało jej świąteczne śniadanie. Grzebała widelcem w potrawie, próbując zmusić się do przełknięcia chociaż kęsa, ale miała wrażenie, że zaschło jej w gardle.

Upiła kolejny łyk soku i znów utkwiła spojrzenie w talerzu.

No nie da rady.

Żołądek skurczył jej się do wielkości orzecha włoskiego.

Albo laskowego.

— Granger. — Niezadowolone mruknięcie Malfoya zmusiło ją do przeniesienia wzroku na jego osobę. Patrzył w jej stronę z miną mówiącą, że zaczyna przesadzać i jeśli czegoś nie zje, to sam w nią wciśnie, czy tego chce czy nie.

— Nie jestem głodna — odpowiedziała cicho na nieme pytanie w oczach mężczyzny. Odsunęła talerz, próbując ignorować miny przyjaciół.

— W ciąży jesteś? — Charlotte zapytała jakby od niechcenia między jednym kęsem bułki a drugim.

Tak po prostu.

— Co? Nie! — rzuciła szybko, czując jak policzki nabierają zdradliwego odcienia.

Merlinie, jeszcze tego by brakowało.

— Jak ty coś palniesz, Charlie, to... — Draco pokręcił głową i nie dokończył, ponieważ od strony Ronalda rozbrzmiał dziwny dźwięk.

Prychanie na zmianę z gulganiem.

Weasley przykładał chustkę do ust, a jego blada twarz była czerwona niczym buraczki, które stały przed nim na stole.

— A tobie co? Kość stanęła w gardle? — Malfoy uniósł jedną brew, wyraźnie ubawiony widokiem Rona, którego Harry walił raz po raz w plecy, aż ten niemal przyłożył czołem w talerz.

— N-nie. — Rudzielec w końcu odsunął chusteczkę. — Dzięki, stary — rzucił w stronę przyjaciela. — Po prostu wyobraziłem sobie za dużo, o wiele za dużo.

Nie.

Dość!

— Morgano! — krzyknęła, odstawiając szklankę z sokiem głośniej niż powinna. — Co wy się tak na mnie uwiesiliście?! Czy naprawdę nie mam prawa nie mieć apetytu? Co z was za ludzie!

Wytarła usta chusteczką i wstała, ignorując pytające spojrzenia przyjaciół i pani Malfoy.

— Nie mogę nic przełknąć, ponieważ piętro wyżej jest ktoś, kto przeżył piekło w swoim krótkim, beznadziejnym życiu i któremu nie umiem pomóc! Jak mogę jeść, wiedząc... Nieważne.

Nie czekając na jakąkolwiek reakcję, ruszyła do wyjścia z jadalni.

Nawet ten sok ciążył jej na żołądku niczym cholerny głaz.

— Granger!

Och nie.

Nie tym razem.

Przyspieszyła kroku, ale Malfoy nie dawał za wygraną i po chwili poczuła szarpnięcie za rękę. Obróciła się w miejscu, by od razu spojrzeć w jego pociemniałe oczy.

Twój ruch / DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz