Rozdział 18🖤

16.7K 616 742
                                    

Hejka! Będzie mi miło jak zostawicie coś po sobie 🥺❤️ Pod rozdziałem ogłoszenie parafialne, także również zachęcam do zapoznania się z nim.

A teraz zapraszam do czytania ❤️

Tępo wpatrywałam się w obraz mężczyzny stojącego przede mną. Co on tutaj robił? To niemożliwe... Przecież... przecież myślałam, że to już koniec, że on nigdy po mnie nie wróci. A teraz stoi przede mną, jak gdyby nigdy nic.

— Córeczko... — Diego ruszył w moim kierunku, otwierając szeroko ramiona. Zamykając oczy, kręciłam głową mając nadzieję, że to tylko moja wyobraźnia i tak naprawdę jego tutaj nie ma. Jednak nadzieja zniknęłam tak szybko, jak tylko otworzyłam powieki i wzrok spotkał się z bliźniaczymi tęczówkami mojego ojca.

— Nie zbliżaj się do mnie! — wrzasnęłam, na co mężczyzna zatrzymał się w miejscu.

— Ale... — zaczął, jednak nie miał okazji dokończyć wypowiedzi, gdyż przerwałam mu ją.

— Jakie ale? Nie ma żadnego ale! Wiem o wszystkim! Całe moje, pierdolone, życie byłam okłamywana! Zapewne nie tylko przez ciebie. Powiedz, mama o tym wiedziała? — spytałam. Mężczyzna spuścił głowę unikając mojego wściekłego wzroku. — Tak myślałam — parsknęłam prześmiewczo. Przez pół życia okłamywali mnie, że powodem naszej przeprowadzki była lepsza oferta pracy ojca, co było gówno prawdą. Nie miałam już za grosz zaufania do tego człowieka. Był zwykłym kłamcą.

— Kochanie, zrobiliśmy to dla twojego dobra. Byłem głupi zgadzając się na umowę z Alessandro. Nie mógłbym pozwolić ci na ślub z tym potworem — powiedział, na co do moich uszu dotarło prychnięcie ze strony Rafaela. Spojrzałam na mężczyznę, który stał za plecami mojego ojca.

— Potwora powiadasz? To ciekawe — powiedział Raf, skupiając na sobie wzrok naszej dwójki. — Powiedz mi, kochanie, czy zrobiłem ci coś co cię w jakiś sposób skrzywdziło? — spytał mnie, wbijając swoje czarne tęczówki w moje oczy. Cóż, było kilka... nieciekawych sytuacji między nami, lecz postanowiłam zachować je dla siebie i pozostawić ojca w niewiedzy.

— Nie — odparłam krótko.

— Widzisz? To nie ja jestem potworem, tylko ty. To nie ja okłamywałem ją przez większą część jej pierdolonego życia i to nie ja byłem w stanie zmusić ją do ślubu z, jak to mnie nazwałeś, ,,potworem" — wysyczał gniewnie Rafael. Jego głos i sposób w jaki wypowiadał te słowa, przyprawił mnie o dreszcze. Diego zwrócił się w stronę podchodzącego do niego mężczyzny. Atmosfera w pomieszczeniu coraz bardziej gęstniała, a ja nie miałam bladego pojęcia jak temu zaradzić. Chciałam, by ojciec stąd zniknął, a jednocześnie chciałam, by został i zaprzeczył wszystkim oskarżeniom.

— Ale to ty ją porwałeś... — warknął Diego oskarżycielskim tonem.

— Owszem, porwałem ją, by się na tobie zemścić, ale jednocześnie dałem jej możliwość poznania zarówno mnie jak i ciebie. Czyż nieprawda, Diego? Powiedz, bo może się mylę, czy gdyby nie to, że cię znalazłem, powiedziałbyś jej całą prawdę? — spytaj Raf. Mój ojciec spuścił głowę, nie odpowiadając. Miałam dość. Miałam dość tej sytuacji, całego dnia i ostatnich miesięcy mojego życia.

— Luna, skarbie, to nie tak... — Ojciec znów chciał do mnie podejść, lecz ponownie mu to uniemożliwiłam.

— A jak?! Mam dość... Mam dość was obojga... Ty... — wskazałam palcem na ojca. — Wynoś się stąd. A ty... — Tym razem wskazałam drugiego z mężczyzn. — Nie idź za mną. — Poczułam jak słona ciecz wzbiera się w moich oczach i powoli zaczyna je opuszczać. Gdy jedna z łez potoczyła mi się po policzku, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w kierunku wyjścia z gabinetu.

Tempo di pagare Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz