Rozdział 7🖤

18.9K 671 455
                                    

Serdecznie zachęcam do gwiazdkowania i komentowania! ❤️

Kolejne cztery dni minęły mi szybko i bezproblemowo. Tak jak obiecał Rafael – mogłam swobodnie poruszać się po posiadłości i jej pięknym ogrodzie. Jedynym problemem byli ochroniarze nieodstępujący mnie nawet na krok. Czułam się lekko osaczona, ale nie mogłam nic z tym zrobić. Widziałam, że nie ufa mi na tyle bym mogła być w stu procentach swobodna. Cóż, na jego miejscu zachowałabym się tak samo, więc po części nie miałam mu tego za złe.

Każdego dnia po śniadaniu udawałam się do ogromnego ogrodu, który oczarował mnie od pierwszego dnia tutaj. Okazało się, że z okien sypialni widziałam tylko jego niewielki fragment. Codziennie zabierałam ze sobą kawę oraz książkę i udawałam się na jedną z kilku drewnianych ławek umieszczonych pomiędzy pięknymi drzwiami i kwiatami. Czasami towarzyszył mi z tym również Draco. Zawsze któryś z mężczyzn Rafaela podążał za mną, ale starałam się nie zwracać na to uwagi. Zazwyczaj siedziałam tam aż do obiadu, który ogłaszała gosposia. Swoją drogą była to cudowna kobieta. Starsza pani przed siedemdziesiątką była jak typowa babcia, która zawsze chciała jak najlepiej nakarmić swoje wnuczki. Jej potrawy były doskonałe, a dzięki temu, że były typowo włoskie przypominały mi dzieciństwo spędzone w tym państwie.

Dzisiejszy poranek zaczęłam jak każdy poprzedni. Po przebudzeniu się zerknęłam na zegarek, o który poprosiłam jednego z pracowników. Wskazówki pokazywały godzinę dziesiątą, co oznaczało, że znów będę jeść sama. Wstałam z wygodnego materaca i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej bieliznę, czarne jeansy z dziurami na kolanach oraz tego samego koloru top z krótkim rękawem. Wraz z ubraniami ruszałam do łazienki, gdzie rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Po skończonej kąpieli osuszyłam ciało ręcznikiem i ubrałam wybrane ciuchy. Na koniec umyłam twarz i zęby, a następnie wyszłam z pomieszczenia.

Opuściłam sypialnie ruszając w stronę jadalni, która była połączona z kuchnią. Chciałam pójść do gosposi, by poprosić ją o coś do jedzenia. Przez to iż cała służba mówiła tylko po włosku, zaczęłam na nowo przypominać sobie ten język. Na początku popełniałam wiele błędów, ale dzięki pomocy pracowników i słownika szło mi coraz lepiej.

Powoli zbliżyłam się do jadalni, z której dobiegały dźwięki rozmów. Zmarszczyłam brwi, gdyż sądziłam, że o tej godzinie w willi nie będzie już nikogo po za mną i służbą. Przekroczyłam próg pomieszczenia i mój wzrok padł na osoby siedzące przy stole. Znajdowali się tam Gia z Carlo, Andrea i oczywiście Rafael. Wzrok każdej z osób padł na mnie, a ja lekko się tym speszyłam. Dalej nie przyzwyczaiłam się do sytuacji, w której się znajdowałam. To było kurewsko dziwne siedzieć z osobami, które jeszcze niedawno były mi zupełnie obce. A najśmieszniejsze i najbardziej pojebane było siedzenie w jednym pomieszczeniu z mężczyzną, który mnie porwał...

— Cześć wszystkim. — W końcu postanowiłam przerwać niezręczną ciszę panującą między nami. Gia zerwała się z miejsca podchodząc do mnie, a następnie witając mnie cmoknięciem w policzek. Carlo pomachał mi na przywitanie, przerzucając jedzenie na co zaśmiałam się, bo wyglądał jak chomik. Jako ostatni podszedł Andrea, który złożył przelotny pocałunek na moim czole. Gdy odszedł, wracając na poprzednie miejsce, mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem tych cholernie ciemnych tęczówek.

Mężczyzna wyglądał na wkurzonego, świadczyła o tym mocno zaciśnięta szczęka. Tylko dlaczego miał by się zdenerwować?

Oderwałam od niego spojrzenie i zajęłam miejsce po przeciwnej stronie stołu. Po chwili przyszła jedna kobieta z obsługi i podała mi śniadanie. Powoli spożywałam posiłek, gdy do moich uszu dotarł delikatny głos Gii.

— Hej, Luna. Słyszałam o tym, że idziesz z moim cudownym braciszkiem na ten bal w weekend, czy to prawda? — spytała lekko się uśmiechając.

Mi jednak nie było do śmiechu. Nie chciałam tam iść szczególnie z tym facetem, jednak cóż, nie miałam innego wyjścia. Przelotnie zerknęłam na Rafaela, który w dalszym ciągu nie odrywał ode mnie wzroku, co było krępujące.

Tempo di pagare Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz