Rozdział 30🖤

16.4K 629 620
                                    

Witam słoneczka! ❤️ U góry macie zdjęcie sukni, którą wybrała Luna. Niestety kochani moja obsesja na puncie czerni wygrała 🤣 Na dole jest dla Was informacja, a teraz nie przedłużając, miłego czytania ❤️

Miesiąc później...

Od dnia ślubu Andrea i Tiny minął miesiąc. Wszystko układało się pomyślnie. Odkąd pozbyliśmy się Sofii, wszystkie nasze problemy odeszły w zapomnienie. Każdy dzień rozpoczynałam w ramionach Rafaela, który gdy tylko otwierał swoje czarne oczy szeptał ciche ,,dzień dobry, kocham cię". Mówił to jak jakieś zaklęcie. Powtarzał to przy każdej możliwej okazji, co było najcudowniejszą rzeczą na świecie. Marzyłam tylko i wyłącznie o jego miłości, a w momencie, w którym ją otrzymałam, byłam całkowicie spełniona.

Jak co dzień obudziły mnie jasne promienie słońca wpadające do sypialni przez lekko uchylone zasłony. Ciężka, wytatuowana ręka spoczywała na mojej talii, zaborczo przyciskając mnie do siebie. Powoli, by nie zbudzić mężczyzny, przekręciłam się na drugi bok, leżałam teraz twarzą do szatyna. Prześledziłam wzrokiem jego spokojną twarz, która od kilku tygodni była taka nawet wtedy, gdy nie spał. Miałam pełną świadomość tego, że zakończenie naszych problemów z Sofią zmieniło nie tylko mnie, ale także i Rafaela. Stał się spokojniejszy i mimo, że w dalszym ciągu szybko się denerwował, zdarzało się to o wiele rzadziej. Z uśmiechem na twarzy delikatnie przejechałam palcem po ostrej szczęce mężczyzny. Kochałam każdy cal jego osoby.

Po kilku minutach nieustannego wpatrywania się w spokojne oblicze Raf'a postanowiłam wstać z łóżka, by zrobić dla narzeczonego śniadanie. Uważając, by go nie obudzić, wyślizgnęłam się z czarnej pościeli. Gdy stanęłam na zimnych panelach, poczułam, jak w mojej głowie wiruje, a cała zawartość żołądka zmierza mi do gardła. Czym prędzej ruszyłam w kierunku łazienki, połączonej z sypialną. Wbiegłam do pomieszczenia, od razu klękając przy toalecie. Zwróciłam wszystko, co zjadłam poprzedniego dnia i podeszłam do umywalni, by wypłukać usta. Nie miałam pojęcia, czym spowodowane były moje wymioty, ale zapewne musiałam zjeść coś nieświeżego lub coś mi zaszkodziło. Umyłam od razu zęby, gdyż nienawidziłam tego okropnego posmaku po wymiotach.

Opuściłam łazienkę, spoglądając na łóżko, na którym w dalszym ciągu smacznie spał szatyn. Po cichu wyszłam z sypialni, uprzednio chwytając satynowy szlafrok, leżący na fotelu w rogu pokoju. Zeszłam schodami na parter, od razu kierując się do kuchni, w której już krzątała się gosposia. Stefania była przekochaną staruszką z ogromnym zamiłowaniem do gotowania. Pracowała w rezydencji Rafaela już od kilku dobrych lat, a samego mężczyznę traktowała jak wnuczka. Poznałam ją lepiej dzięki temu, że także kochałam gotować i wiele razy z przyjemnością pomagałam jej w przygotowaniach przeróżnych dań. Kobieta mnóstwo mnie nauczyła, bo cóż nie zbyt dobrze znałam kuchnię włoską.

— Buongiorno Stefania. — (Dzień dobry, Stefanio) Przywitałam się ze staruszką, która parzyła kawę. Kobieta podniosła na mnie wzrok i obdarzyła promiennym uśmiechem.

— Buongiorno, tesoro. Dormire? — (Dzień dobry, kochanie. Wyspana?) spytała przyjacielsko, nie przerwywając wykonywanej czynności. Uśmiechnęłam się do niej i ruszyłam w kierunku blatu kuchennego.

— Si. Rafael sta ancora dormendo, così ho deciso di preparargli qualcosa per colazione — (Tak. Rafael dalej śpi, więc postanowiłam mu zrobić coś na śniadanie.) odparłam. Kobieta posłała mi jeszcze szerszy uśmiech i zdjęła swój fartuszek, który po chwili podała mi.

— In questo caso non vi disturberò — (W takim bądź razie nie będę ci przeszkadzać.) powiedziała spokojnie i ruszyła w kierunku wyjścia z kuchni. Podziękowałam jej, po czym zabrałam się za przygotowywanie omleta.

Tempo di pagare Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz