Rano obudził mnie kurewsko mocny ból głowy. Chciałam przekręcić się na drugi bok, jednak coś uniemożliwiało mi tą czynność. Otworzyłam oczy, a wtedy dostrzegłam dużą, wytatuowaną dłoń spoczywającą na moim brzuchu.
Co.Do.Chuja?
Odwróciłam głowę i tuż przy mojej tworzy wyłoniło się oblicze śpiącego Rafaela. Chwile mu się przyglądałam, analizując co się wydarzyło i nagle wszytko stało się jasne...
Wspomnienia poprzedniej nocy zalały moją głowę jak tsunami. Mój Boże... Co ja najlepszego narobiłam.
Delikatnie wyplątałam się z uścisku bruneta tak, by go nie obudzić. Okrywałam swoje nagie ciało czarnym kocem leżącym na końcu łóżka i po cichu ruszyłam w stronę drzwi. Nie chciałam stawać z nim teraz twarzą w twarz. Wiem, że zachowuje się jak tchórz uciekając z jego sypialni, ale nie dam rady spojrzeć w te jego przeklęte, ciemne oczy.
Opuściłam pomieszczenie i jak najszybciej skierowałam się do swojej sypialni. Jak się okazało nie musiałam długo iść, gdyż jego pokój był praktycznie tuż obok mojego. Pierwsze co zrobiłam po wprawianiu do pomieszczenia było udanie się do łazienki.
Zrzuciłam koc i weszłam pod prysznic. Gorąca woda rozluźniła spięte mięśnie, lecz nie wyrzuciła huraganu myśli z mojej głowy.
Jak ja mogłam się tak upić i skończyć z nim w łóżku? Przecież to niedorzeczne. Nigdy wcześniej się tak nie zachowywałam. Zawsze panowałam nad swoim ciałem i nie pozwalałam na to, by przejęło kontrole nad umysłem. Jednak przy nim było to o wiele cięższe... Pomimo tego jak okropny miał charakter, jego wygląd kusił aż zanadto.
Czy powinnam była to zrobić? Absolutnie nie.
Czy żałowałam? I tutaj zaczynał się problem. Powinnam tego żałować jednak... Tak nie było. Gdy przypominałam sobie to co działo się w jego biurze... Kurwa, to był najlepszy seks w moim życiu.Po skończonym prysznicu owinęłam się ręcznikiem i podeszłam do umywalki. Chwyciłam za pastę oraz szczoteczkę i zaczęłam myć zęby, a następnie wyszłam z łazienki. Będąc w sypialni podeszłam do szafy z której wzięłam czystą bieliznę oraz czarne jeansy i białą koszulkę z krótkim rękawem. Ubrałam się i rozczesałam potargane włosy. Postanowiłam zejść na dół, by zjeść jakieś śniadanie. Poszłam do jadalni, w której jak się okazało był Andrea. Podeszłam do niego, całując go w policzek na przywitanie. Zasiadłam przy stole tuż na przeciw blondyna. Spojrzałam mu w oczy, lecz ten patrzył zupełnie gdzie indziej.
— Na co tak patrzysz? Jestem brudna? — spytałam, niewiedząc czemu się tak przygląda. Ad przeniósł wzrok na moje oczy i zaśmiał się.
— Nie, nie. Jesteś czysta tylko... Chyba coś cię pogryzło na szyi. — Ponownie wybuchł śmiechem. Zmarszczyłam brwi w niezrozumieniu. Chłopak widząc to wyciągnął z kieszeni swój telefon i podał go mnie. Jak się okazało w komórce był odpalony aparat. Spojrzałam na swoją szyje i to co tam ujrzałam całkowicie mnie przeraziło.
Cała szyja była pokryta w dużych, ciemnoczerwonych malinkach. Zabije go... Po prostu go, kurwa, zabije...
— To... — spojrzałam na mężczyznę próbując wymyślić jakąś wymówkę, ten jednak przerwał moją wypowiedź.
— Nie musisz mi się tłumaczyć. Mam tylko nadzieję, że oboje byliście tego świadomi. — Ad uśmiechnął się do mnie, wstając z miejsca.
— Dokąd idziesz? — spytałam, a ten przystanął w miejscu.
— Mamy dzisiaj z Rafaelem kilka spraw do załatwienie — odpowiedział.
Gdy odchodził puścił mi oczko, następnie znikając w salonie. Westchnęłam ciężko zastanawiając się co teraz sobie o mnie pomyśli. Te czynność przerwała mi gosposia, która podała mi śniadanie, więc zabrałam się za jedzenie. Po skończeniu posiłku postanowiłam pójść do niewielkiej biblioteczki, by wybrać nowe książki. Trochę mi to zajęło, ale ostatecznie do sypialni wróciłam z pięcioma nowymi lekturami. Wybrałam jedną z nich i stwierdziłam, że udam się z nią do ogrodu. Będąc przy drzwiach tarasowych zauważyłam jednego z pracowników wyprowadzających Draco na spacer.
— Ey! Aspetta. Andrò a fare una passeggiata con lui — (Ej! Zaczekaj. Ja pójdę się z nim przejść.) powiedziałam, na co mężczyzna spojrzał na mnie podejrzliwie. — E così vado in giardino — (I tak idę do ogrodu.) dopowiedziałam. Facet w końcu skinął głową, podając mi smycz szczeniaka.
Odebrałam go od niego, przykucnęłam i pogłaskała małego dobermana. Podniosłam się i wraz z czteronożnym kompanem ruszyłam w głąb przecudownej zieleni. Jak zawsze wybrałam swoją ulubioną ławkę, na której usiadłam spuszczając psa ze smyczy. Skoro byliśmy tylko w ogrodzie to po co miał się z nią męczyć? Szczęśliwy Draco zaczął biegać dookoła, obwąchując wszystko, a ja w tym czasie zabrałam się za czytanie, co chwile na niego zerkając.
Po pewnym czasie Draco zaczął się dziwnie zachowywać. Głośno szczekał i warczał, wpatrując jest w jeden punkt. Również spojrzałam w tamtym kierunku, jednak niczego podejrzanego nie zauważyłam.
— Draco? Chodź do mnie. — Zawołałam lecz szczeniak zaczął biec przed siebie. Wystraszyłam się, że może uciec na ulicę, więc odrzuciłam książkę i zaczęłam biec za nim.
Nagle szczeniak zatrzymał się tuż przy całkowicie zarośniętym drzewami budynku. Na pierwszy rzut oka był nie do zauważenia. Ogromne drzewa oraz różnego rodzaju krzewy otaczały go z każdej strony. Pies podbiegł bliżej, przeciskając się pomiędzy roślinami. Poszłam jego śladem i gdy odnalazłam go wzrokiem, ten obwąchiwał najprawdopodobniej drzwi wejściowe. Moja ciekawość tym miejscem przezwyciężyła zdrowy rozsądek, dlatego chwyciłam masywną klamkę, a następnie nią szarpnęłam. Drzwi otworzyły się, a ja po cichu weszłam do ciemnego pomieszczenia. Z daleka dostrzegłam niewielką smugę światła i postanowiłam się udać w jej stronę. Będąc coraz bliżej do moich uszu dotarły dźwięki rozmów oraz... jęczenie? Wyszłam zza rogu, a to co ujrzałam zmroziło mi krew w żyłach.
Na długich, metalowych łańcuchach przybitych do ścian wisiał zakrwawiony mężczyzna. Jego klatka piersiowa była naga i w całości pokryta krwią. Miał zwieszoną głowę, z której również kapała ciemnoczerwona ciecz. Po obu jego stronach stało dwóch barczystych mężczyzn. Spojrzałam w prawo, a tuż przy ścianie stał niewielki drewniany stolik, na którym leżały różnego rodzaju noże, tasaki, skalpele i inne ostre narzędzia. Obok niego stało kolejnych dwóch mężczyzn. Tym razem widziałam kim są.
Po lewej stał Andrea, który nonszalancko opierał się o stolik stojący za nim. Miał założone ręce na torsie i ze znudzeniem wpatrywał się w wiszącego mężczyznę. Tuż obok niego był Rafael, który zakładał na siebie czarne, skórzane rękawice. Cały czas obserwowałam jego poczynania. Mężczyzna chwycił w dłoń jeden z noży, pokręcił nim w dłoni, a następnie podszedł do nieszczęśnika.
— Dite a Nicholas che non deve toccare qualcosa che mi appartiene — (Przekaż Nicholasowi, że nie powinien dotykać czegoś, co należy do mnie.) wychrypiał Rafael, sunąc ostrym narzędziem po ciele mężczyzny. — Ops, ho dimenticato che non avrai la possibilità di farlo. — (Ups, zapomniałem, że nie będziesz mieć okazji tego zrobić.) dopowiedział mocniej dociekając nóż, przez co facet zawył z bólu.
Stałam tam jak wmurowana. Nie miałam pojęcie co mam zrobić. Krzyczeć? Płakać? Uciekać? Jednak nie zrobiłam nic. Jedynie patrzyłam na to jak okalecza tego biednego mężczyznę.
— Ve lo chiederò un'ultima volta. Siete stati voi a spararci? — (Spytam po raz ostatni. Czy to wy do nas strzelaliście?) odezwał się po raz kolejny. Zakładnik podniósł głowę patrząc mu prosto w twarz i uśmiechnął się kpiąco.
— Preferirei morire, che dirvi qualcosa — (Wole zginąć, niż cokolwiek ci powiedzieć.) wychrypiał. Rafael zaśmiał się przerażająco, po czym ponownie podszedł do stolika, wymieniając nóż na większy. Odwrócił się do mężczyzny i podszedł do niego.
— Come desidera — (Jak sobie życzysz.) powiedział, wzruszając ramionami. Następnie płynnym, mocnym ruchem podciął gardło swojej ofierze. Widząc to krzyknęłam przerażona, a wszystkie pary oczu skierowały się na mnie.
— Kurwa mać. — Andrea ruszył w moim kierunku. Zaczęło mi się robić ciemno przed oczami, a moje ciało wiotczało. Nie miałam siły z tym walczyć i ostatnie co pamiętam to wzrok tych przerażająco zimnych, czarnych tęczówek. Potem była już tylko ciemność...
Witam po przerwie. Z góry przepraszam że nie pojawił się on wcześniej ale miałam trochę na głowie.
Jak zawsze dajcie znać co sądzicie bo cóż dzisiaj poznaliście bezwzględnego Rafaela.
Gwiazdkujcie i komentujcie!Kocham i do następnego
wiksaa__❤️
CZYTASZ
Tempo di pagare
Storie d'amoreMały dług stwarza dłużnika, duży wroga. Gdy ON przyjdzie po ciebie - nie będzie już odwrotu. Luna Ramirez to dziewczyna, której codzienność nie wyróżnia się niczym szczególnym. Skupiona na tym, by przeżyć kolejny dzień i nastawiona na stopniową real...