Rozdział 31🖤

18K 691 880
                                    

Hejka kochani! Witam Was serdecznie w ten okropny dzień roku. Osobiście nie cierpię Walentynek, ale tegoroczne są dla mnie wyjątkowo ważne. Mam nadzieje, że ostatni rozdział przed epilogiem, Wam się spodoba i że może dzięki niemu wasze Walentynki będą lepsze!

Zapraszam do czytania! ❤️

Czternasty lutego dla każdej zakochanej pary to dzień, w którym może uszczęśliwić swoją drugą połówkę w przeróżny sposób. Od kupowania kwiatów, poprzez wyjścia do kina, kończąc na romantycznych kolacjach. Oczywiście jest tego zdecydowanie więcej, ale kto byłby w stanie to zliczyć? Walentynki to w końcu święto miłości i dzień, w którym tę miłość widać i czuć dosłownie wszędzie. Nigdy nie przepadałam za celebrowaniem go, aż do teraz. Czternasty lutego to dzień, w którym moje życie zaczęło się na nowo.

Rano znów obudziły mnie mdłości, które były coraz częstsze. Byłam na wizycie u ginekologa, który potwierdził, że jestem w szóstym tygodniu ciąży. Mój brzuch był delikatnie zaokrąglony, co na całe szczęście nie było zauważalne przez innych. Prócz Tiny i Gii nikt nie wiedział o moim stanie, gdyż chciałam zrobić im niespodziankę. Wpadłam na pomysł, że skoro mieliśmy z Rafaelem umowę, to do dnia ślubu nie poinformuje go o ciąży. Wraz z dziewczynami przygotowałyśmy dla niego mały prezent ślubny. Były nim dwa testy ciążowe z napisem ,,cześć tatusiu" i śpioszki w kolorze różowym i niebieskim. Nie wiedziałam jakiej płci maluszka nosze pod sercem, dlatego wzięłam oba kolory. Mimo że mdłości były naprawdę męczące, zaczynałam się do nich powoli przyzwyczajać. Mój apetyt wzrósł maksymalnie, ale co się dziwić, w końcu teraz jadłam za dwóch.

Po zwymiotowaniu i ogarnięciu się opuściłam łazienkę, tym samym wracając do sypialni, w której leżał mój narzeczony. Rafael patrzył na mnie swoim czarującym spojrzeniem, a jego czarne tęczówki sprawiały, że czas stawał w miejscu. Miałam wrażenie, jakby za ich pomocą, był w stanie wyczytać ze mnie każdy szczegół.

— Dzień dobry, kochanie. — Odezwałam się jako pierwsza i podeszłam do łóżka, siadając na jego krańcu. Nachyliłam się nad mężczyzną i przywarłam swoim wargami do tych jego. Rafael oddał mozolny pocałunek.

— Słyszałem, że wymiotowałaś — powiedział, gdy tylko nasze usta się rozdzieliły. Cholera, co ja mam mu powiedzieć.

— Tak, wczoraj z dziewczynami jadłam sushi i chyba nie za bardzo się z nim polubiłam — odparłam szybko, starając się brzmieć jak najbardziej wiarygodnie. Mój narzeczony z dokładnością skanował mnie wzrokiem, po czym skinął głową.

— Mam nadzieje, że to chwilowe. Dziś jest nasz dzień — powiedział z wyczuwalną troską w głosie. Uwielbiałam, gdy był taki w stosunku do mnie.

— Wiem. Lekko się stresuje — odparłam, uśmiechając się delikatnie.

— Nie masz czym. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik, sama tego dopilnowałaś.

To prawda. Przez ostatnie tygodnie prace nad naszym ślubem jak i weselem trawiły w najlepsze. Jako że Rafael jest capo, na ślubie pojawi się wielu przedstawicieli najpotężniejszych włoskich rodzin i nie tylko. Na całe szczęście udało mi się wynegocjować z nim to, by wesele odbyło się jedynie w najbliższym gronie. Nie chciałam, by obcy i zapewne niebezpieczni ludzi byli z nami w tak ważnym dniu, ale rozumiałam też tok myślenia Raf'a. Dziś oficjalnie zostanę jego żoną, co łączy się z tym, że stanę się także ważną częścią mafijnego świata. Jako żona capo będę jedną z najważniejszych kobiet w tym kraju.

Dwie godziny później siedziałam już w specjalnie wynajętym apartamencie, gdzie makijażystki i fryzjerki zajmowały się mną i moimi najbliższymi. Gia, Tina, moja mama i teściowa popijały szampana. Mnie pozostało tylko picie bezalkoholowego. Jako, iż Octavia i Paola także nie miały pojęcia o ciąży, Gia zrobiła kilka przekrętów i załatwiła mi takiego samego szampana, jaki posiadały one, tyle że bez procentów.

Tempo di pagare Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz