Rozdział 15🖤

17.6K 580 550
                                    

Ogłoszenia parafialne pod rozdziałem także przeczytajcie je!

Zapraszam do czytania!

Po rozmowie z ojcem Rafaela byłam wściekła na siebie, swojego ojca i samego Raf'a. Wszystko mnie przytłoczyło, a dodatkowe ,,spostrzeżenia" Alessandro na tamat mój i jego syna, dołożyły swego. Miałam świadomość, że coś się zmieniło, ale nie zwracałam na to zbytniej uwagi. Jednak teraz po tym co powiedział jego ojciec... Nie, Luna, przestań się nad tym zastanawiać.

Potrząsnęłam głową wracając do rzeczywistości i wbiłam swój wzrok w przednią szybę. Wracaliśmy z Rafaelem do willi. Przez całą drogę nie odezwałam się ani słowem, on również milczał. Jedynym dźwiękiem zagłuszającym ciszę były ciche skomlenia, które wydawała z siebie śpiąca Chiara.

— O czym rozmawiałaś z moim ojcem? — Odezwał się Rafael. Odwróciłam głowę w stronę bocznej szyby, by nie patrzeć na mężczyznę.

— Nie twoja sprawa — odburknęłam.

— Chyba jednak moja skoro od wyjścia z jego gabinetu jesteś wściekła jak osa — warknął widocznie zdenerwowany mężczyzna.

Olałam to i dalszym ciągu wpatrywałam się w krajobraz. Nie miałam najmniejszej ochoty na rozmowy z nim, a co dopiero kłótnie. Potrzebowałam chwili spokoju na przemyślenie wszystkiego co dzieje się w moim życiu od dłuższego czasu. Zbyt wiele nieprzyjemnych informacji spłynęło na mnie jak ulewa. Miałam serdecznie dość ciągłego mętliku jaki panował w mojej głowie, jednak nie byłam wystarczająco silna, by go przezwyciężyć i przestać się zadręczać.

Moje przemyślenia przerwał dźwięk zamykanych drzwi. Rozejrzałam się dookoła i jak się okazało znajdowaliśmy się już na podjeździe willi. Wysiadałam z czarnego Mercedesa i podeszłam do tylnich drzwi. Powoli, tak by nie obudzic dziecka, wyciągnęłam nosidełko, a stojący obok Rafael delikatnie zamknął drzwi, które następnie zakluczył pilotem. Oboje ruszyliśmy w kierunku drzwi frontowych, które mężczyzna przede mną otworzył, wpuszczając mnie pierwszą. Udałam się do salonu, z którego słychać było rozmowy. Przekroczyłam próg pomieszczenia, czując za sobą obecność Rafaela. Wszyscy zgromadzeni spojrzeli na nas i jako pierwsza Giovanna ruszyła w moją stronę.

— Wróciliście z moją małą księżniczką — powiedziała, biorąc ode mnie nosidełko z dzieckiem w środku. Uśmiechnęłam się delikatnie na jej słowa i spojrzałam na Andrea siedzącego na kanapie przy boku Martiny. Chłopak posłał mi swój uroczy uśmiech, po czym klasnął w dłonie i wstał z kanapy.

— Cudownie, że już jesteście. Rozmawialiśmy trochę pod waszą nieobecność i wspólnie stwierdziliśmy, że wybierzemy się dziś wieczorem do klubu — oznajmił wesoło. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się nad jego słowami.

— A co z Chiarą? — spytałam. Gia uśmiechnęła się do mnie, odpowiadając.

— Niczym się nie martw. Chiara tym razem zostanie z mamą Carlo. Przyjedzie dziś do nas i powiedziała, że nie ma problemu. — Przytaknęłam na jej słowa, choć nie byłam przekonana do tego pomysłu.

— Ja chyba sobie odpuszczę — powiedziałam cicho. Naprawdę nie miałam ochoty na żadne wyjścia. Jedyne o czym marzyłam to gorąca kąpiel, łóżko i książka. Andrea spojrzał na mnie, mrużąc powieki. By uniknąć zbędnych pytań dopowiedziałam: — Nie czuje się najlepiej i chyba pójdę się położyć. Bawcie się dobrze. — Nie dając im nic dopowiedzieć opuściłam salon, ruszając w kierunku schodów na piętro. Za plecami usłyszałam jeszcze tylko pytanie Ad'a – „Co jej zrobiłeś?", które zapewne było skierowane do Rafaela.

Weszłam do sypialni i odrazu po zamknięciu drzwi rzuciłam się na duże łóżko. Zamknęłam oczy, by choć na chwile oderwać się od huraganu myśli panującego w mojej głowie. Co ja mam niby teraz zrobić? Mój ojciec jest zwykłym oszustem, a ja nie chce cierpieć za jego błędy popełnione w przeszłości. Poczułam jak w moich oczach zbierają się łzy, które próbują się z nich wydostać. Nie Luna, nie będziesz płakać. Będziesz twarda i pokażesz wszystkim, że to nie ty jesteś w tej sytuacji ofiarą. Nadszedł czas, żebyś to ty pokazała im jaka jesteś naprawdę.

Tempo di pagare Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz