Rozdział 24🖤

17.6K 616 1.1K
                                    


Miłego czytania! ❤️❤️❤️

Rafael POV's:

Tydzień.

Minął tydzień od wydarzenia na balu. Tydzień męczarni bez dotyku, zapachu i obecności Luny. Przez cały ten czas pochłonięty byłem poszukiwaniami osoby odpowiedzialnej za tamto wydarzenie. Każdy mój dzień wyglądał tak samo.
Rano wstawałem i od razu udawałem się do gabinetu, gdzie po wydaniu rozkazów ludziom, przeglądałem informacje od szpiegów. Mimo iż Leo obiecał, że dowie się kto za tym stoi, ja postanowiłem wynająć jeszcze kilku innych ludzi. Jednak żaden z nich nie dał mi konkretnych informacji. Potrzebowałem konkretów, kto i jak dostał się do willi i strzelił do mojej Luny. Gdy już się tego dowiem, znajdę go i zabije w najbardziej okrutny sposób jaki istnieje.

Po każdym intensywnym dniu spędzonym na poszukiwaniach tego skurwiela, jechałem do mojej małej Luny. Kula na całe szczęście nie uszkodziła żadnego ważnego organu, jednak doprowadziła do krwotoku, przez który lekarze musieli wprowadzić Lune w śpiączkę. Codziennie trzymałem jej malutką dłoń i prosiłem wszechświat, żeby otworzyła swoje piękne, zielone oczy. Brakowało mi jej głosu, uśmiechu, śmiechu, dotyku. Brakowało mi mojej małej, czarnowłosej zołzy.

Od dnia balu, każdego dnia w mojej głowie echem odbijały się jej ostatnie słowa przed utratą przytomności. Powiedziała dwa najważniejsze słowa, których nie słyszałem od czterech pieprzonych lat. Po rozstaniu z Carlą wyzbyłem się jakichkolwiek uczuć. W całości pochłonęła mnie rola capo, co tylko ułatwiło mi bycie zimnym skurwielem. Wszystko zmieniło się jednak w dzień przylotu do Stanów. Gdy ujrzałem tego czarnowłosego diabła, wiedziałem, że nie wyjdę z tego cało. Luna miała w sobie coś co sprawiało, że nie można było przejść koło niej obojętnie, a gdy się ją poznało – nie chciało się jej wypuszczać ze swoich sideł.

Mimo naprawdę nieciekawych początków naszej znajomości, ona wybrała mnie. Wybrała zostanie we Włoszech ze mną, a potem powiedziała, że mnie kocha. Bolał mnie fakt, że mimo iż niesamowicie mi na niej zależało, wiedziałem że nie będę w stanie powiedzieć jej tego samo. Nie wiedziałem już czym jest miłość. Mimo tego jak wiele jej było wokół mnie, sam nie potrafiłem jej w sobie odnaleźć.

Jak każdego poranka siedziałem w gabinecie, przeglądając kolejne bezsensowne informacje od szpiegów. Za co ja im, do kurwy, płacę?! Miałem dość tego, że dalej nic nie wiem, a skurwiel który doprowadził do tej sytuacji wciąż był na wolności.

Leo zniknął w poszukiwaniach. Widziałem, że to jego taktyka. Znałem go za dobrze, by się tym martwić. Był najlepszy w swoim fachu i naprawdę liczyłem, że wróci z konkretami.

Po pomieszczeniu rozległ się dźwięk pukania do drzwi. Mruknąłem ciche ,,proszę", a chwilę później drzwi do gabinetu otworzyły się. W ich progu stanęła moja siostra z tacą w ręce.

— Przyniosłam ci śniadanie — powiedziała, ruszając w moją stronę.

— Dziękuje, ale wystarczy mi tylko kawa — odparłem, w dalszym ciągu przeglądając papiery.
Gia postawiła tacę na biurku i zasiadła na fotelu.

— Musisz w końcu coś zjeść. Raf, od tygodnia żyjesz jak duch. Nic nie jesz, mało śpisz, ciągle tylko siedzisz w tych papierach — westchnęła. To była prawda. Od dnia, w którym Luna trafiła do szpitala. praktycznie nie sypiałem ani nie jadłem, ale nie potrzebowałem tego. Jedne czego teraz pragnąłem to zemsta na osobie, która zabrała mi Lunę.

— Nie potrzebuje tego — odparłem oschle. Nie chciałam jej tak traktować, to samo tak wychodziło.

— To nie sprawi, że z Luną będzie lepiej — powiedziała również zimnym tonem. — Jak myślisz, spodobałoby jej się to jak się zachowujesz? Nie, nie spodobało, więc ogarnij się bracie — dopowiedziała, po czym opuściła mój gabinet, zatrzaskując za sobą drzwi z nie małą siłą.

Tempo di pagare Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz