Rozdział 23🖤

17.7K 651 1K
                                    

Witam was diabełki w chyba najdłuższym rozdziale.
Przepraszam za opóźnienia, ale ostatnio miałam trochę na głowie i to zdecydowanie nie był mój najlepszy czas😐
Mam nadzieje, że rozdział przypadnie wam do gustu! Miłego ❤️

Od sytuacji w sypialni Rafaela minęły trzy dni, w których ciągle namawiałam mężczyznę na niezmienianie planów dotyczących balu. Ostatecznie udało mi się to i chyba każdy z ochroniarzy był postawiony na nogi. Dostali odgórny rozkaz najwyższej gotowości i zwiększenia bezpieczeństwa przez całą dobę, a szczególnie w dzień balu. Rafael także nie pozwalał mi opuszczać posiadłości twierdząc, że musi mieć mnie ciągle na oku. Dosłownie ciągle. Brunet postanowił pilnować mnie nawet w nocy i takim oto sposobem każdego ranka budziłam się z nim przy boku. Nie mogę jednak narzekać. Było to przyjemne uczucie, gdyż jego ramiona oplatające moje ciało były czymś co po prostu kochałam. Uwielbiałam się w nich zatapiać, bo ich ciepło i silny uścisk dawały mi o wiele większe bezpieczeństwo niż jacykolwiek ochroniarze.

W sobotę o poranku obudziły mnie jak codzień ciepłe promienie słońca, wpadające przez duże okna sypialni. Odwróciłam się na drugi bok, chcąc przytulić się do ciepłego ciała mężczyzny, jednak jedyne co zastałam to zimny materac. Otworzyłam zaspane oczy i rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym niestety nie odnalazłam Rafaela. Przeciągnęłam się, by rozprostować kości i postanowiłam wstać. Zarzuciłam na ramiona swój czarny, satynowy szlafrok, który leżał na fotelu obok łóżka. Boso ruszyłam w kierunku wyjścia z sypialni i będąc już na korytarzu udałam się w stronę biura. Chwyciłam za klamkę i otworzyłam drzwi, następnie wchodząc do pomieszczenia. Tak jak się spodziewałam, Rafael siedział na swoim krześle i przeglądał coś w papierach. Gdy zamknęłam za sobą drzwi, mężczyzna poderwał głowę do góry, lustrując mnie wzrokiem. Posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił i odkładając papiery na blat, wygodniej rozsiadł się w fotelu.

— Dzień dobry, kochanie. Wyspana? — spytał. Cóż, nie było to dla mnie nowością, gdyż zdarzyłam przyzwyczaić się do tego ,,przezwiska". Leniwym krokiem ruszyłam w jego kierunku i gdy byłam już naprzeciw szatyna nachyliłam się, składając na jego policzku szybkiego całusa.

— Dzień dobry. Owszem, wyspałam się, ale lekko zaniepokoił mnie fakt, że gdy się obudziłam ciebie już nie było — odparłam szczerze, wywołując tym samym jego seksowny uśmieszek. Rafael szybkim ruchem chwycił mnie w talii i pociągną do siebie, przez co wylądowałam na jego kolanach.

— Musiałem ogarnąć trochę papierów, bo przez ten bal je strasznie zaniedbałem — powiedział, wzdychając na końcu. Była to prawda, Raf był tak zafiksowany na punkcie ochrony balu i mnie, że zaniedbał swoje obowiązki, prosząc Ad'a, by to ogarną. Teoretycznie nie był to głupi pomysł, w praktyce zaś Andrea nie był w stanie wszystkiego załatwić, gdyż nie był capo.

— A propos balu... To już dzisiaj. — Mężczyzna pokiwał głową na moje słowa. Byłam zestresowana, ale także zdeterminowana całością tego wydarzenia. Nie chciałam się ukrywać bądź uciekać przed intrygami mojego ojca i Sofii, co nie zmieniało faktu, że się ich obawiałam.

— Tak... Wiesz, że możemy to jeszcze odwołać, prawda? — spytał ciemnooki, jednocześnie jeżdżąc dłonią po moim odkrytym udzie.

— Wiem, ale tego nie zrobimy. Nie pozwolę im się zastraszyć — odparłam. Rafael westchnął i pokręcił głową.

— Jesteś uparta jak osioł... — prychnął. Ah tak, kochanie?

— A ty wcale nie jesteś lepszy, mój drogi. — Rafael zaśmiał się, przez co na jego policzkach ukazały się przepiękne dołeczki.

Uwielbiałam jego śmiech, ale ten szczery, który sprawiał, że jego mocno zarysowana twarz nabierała delikatności. Bacznie przyglądałam się jego przystojnej twarzy, co mężczyzna zauważył i posłał mi łobuzerski uśmiech, po czym zaczął się do mnie przybliżać. Gdy nasze usta dzieliły zaledwie milimetry, drzwi do biura otworzyły się z hukiem. Szybko przeniosłam wzrok w tamtą stronę, by sprawdzić kto robi takie wejście smoka. Jak się okazało była to Paola, która wpatrywała się w nas z zachwytem.

Tempo di pagare Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz