mily wieczor

1.2K 39 0
                                        

- wiem że to wszystko źle wyglada, ale nie kocham jej... nie czuje do niej nic. Obawiałam się tego spotkania, że to wszystko wróci ale nie wróciło, nie czułam nic jak ją zobaczyłam. Nie kocham jej Kinga, kocham Ciebie... na prawdę. A widziałam się z nią po to żeby dokończyć formalności sprzedaży domu moich dziadków, przepisali mi go a dwa lata temu zmarli oboje. Ona tam była na miejscu a ja chciałam z tamtąd uciekać, rozstałam się jak już tutaj się zaklimatyzowałam, powiedziałam jej ze nie chce wracać i czy ona może to załatwić i się zgodziła. Nie chciałam psuć tych ostatnich wspólnych dni razem z Tobą ale zjebałam. - widziałam ze polonistka ledwo powstrzymuje łzy i to wszystko mówi na jednym wdechu. To co mówiła wydawało mi się prawdą, nie chciałam już się kłócić z nią. Przytuliłam ją i wtedy polonistka pękła i zaczęła płakać.

Edyta uspokoiła się po jakiś 15 minutach, wciąż była przytulona do mnie, ja delikatnie masowałam jej plecy i gładziłam kolano.
- to wszystko wydaje się być wymyślone ale uwierz mi że nie jest. Wybaczysz mi? - zapytała.
- nie zrobiłaś nic złego więc nie mam czego Ci wybaczać ale nie jestem już zła tylko chciałabym a tym bardziej teraz jak wyjeżdżam, żebyś mi wszystko mówiła dobrze kochanie?
- tak bardzo chciałam usłyszeć jak nazywasz mnie ,, kochaniem,,... będę dzwonić codziennie i zdawać ci relacje.
- dobrze. - pocałowałam ją, pocałunek był namiętny, pełen miłości i tęsknoty. Był taki uczuciowy i blogi, tęskniłam za jej ustami, za jej smakiem i delikatnymi wargami. Gdy brakło nam tchu, oderwaliśmy się od siebie, i patrzyłyśmy głęboko w oczy. Chciałam żeby ta chwila nigdy się nie kończyła, musiałam jutro wyjechać a nie wiedziałam czy to wytrzymamy, nie wiedziałam czy moje zaufanie wtrzyma będąc tak daleko od mojej miłości.

- słońce?
- tak kochanie?
- Kocham Cię. - usłyszałam te słowa od polonistki i czułam jak motyle w moim brzuchu szaleją, oddech przyspiesza a serce wyskakuje prawie z klatki piersiowej. Czułam ze jestem szczęśliwa, kobieta na która czekałam i pragnęłam od początku wtulała się we mnie mówiąc niby dwa zwykle słowa, słowa które na mnie działały jak nic innego. Tym bardziej że czułam że są szczere. Czy to było wszystko czego pragnęłam? Wydaje mi się że tak, chociaż nie miałam wszystkiego, czułam że z nią mogę osiągnąć więcej niż wszystko, chciałam żeby to wszystko było na zawsze i było prawdzie.

- jesteś tutaj kinia? - z moich przemyśleń wyrwał mnie głos nauczycielki.
- tak jestem i zawsze będę. Kocham Cię kochanie. - mówiąc to patrzyłam polonistce głęboko w oczy, ich kolor z niebieskiego odrazu zamienił się na błękit morza w którym się topiłam, czułam że patrząc jej tak bardzo głęboko w oczy ona mnie zabiera gdzieś daleko a mi to nie przeszkadza, chciałam się w nich topić całe życie.
- kochanie... boje się o Ciebie. - bałam się o polonistkę, miała problemy odżywiania, jebanego gwałciciela na głowie i ciężką przeszłość. Obawiałam się że podczas mojej nieobecności może stać jej się krzywda.
- nie bój się, wygraj te zawody z myślą o mnie ale tylko tą pozytywną.
- będziesz czekać na mnie czy mogę się spodziewać że otworzysz mi dzwi nie będąc moja.
- będę Twoja, jestem Twoja i byłam Twoja, jesteś moją miłością słońce. - po tych słowach odetchnęłam z ulgą, cieszyłam się na jej reakcje ale już nie chciałam rozmawiać tego wieczoru o ciężkich rzeczach, wystarczająco przeszłyśmy, chociaż jeden wieczór należał nam się spokoju. Wpadłam na świetny pomysł żeby trochę się podroczyć z Edytą.

Zaczęłam całować nauczycielkę, co ona odrazu odwzajemniła, schodziłam pocałunkami niżej dochodząc do jej obojczykiem i wkładając ręce pod koszulkę, tego wieczoru chciałam ją rozbawić i żeby miło go wspomniała. Swoje dłonie miałam obok piersi nauczycielki... w zaplanowanym wcześniej planie, zdjęłam koszulkę nauczycielce i zaczęłam ją łaskotać, moje dłonie krążyły po jej czułych punktach. Polonistka się wyrywała i głośno krzyczała poprzez śmiech, nogi jej wariowały na różne strony ale siedziałam na tyle komfortowo że polonistka nie miała ze mną żadnych szans, drażniłam się z nią z jej ust wydobywało się pare słów takich jak ,,kinia stop proszę,, , ,, przestań już błagałam,, , ,, ja już na prawde nie mogę,,. Po jakimś czasie w końcu Edyta zepchnęła mnie z siebie i zaczęła uciekać po mieszkaniu, ganiałam ją ale nie mogłam jej dogonić aż w końcu polonistka znalazła się w miejscu bez wyjścia, nie miała jak uciekać a ja miałam do niej bezpośredni dostęp.
- proszę słońce, już wystarczy. - Edyta była przerażona ale uśmiechnięta czyli jej się podobało.
- no dobrze już nie będę, chodź do mnie. Przytul się. - Edyta podeszła do mnie i mocno mnie objęła, złapałam ją za podlaski i podniosłam, kierowałam się z powrotem w stronę salonu.
- to co może jakaś kolacja... albo film? - zaproponowałam.
- to może zrobimy kolacje a później film. - nauczycielka odpowiedziała mi z uśmiechem na ustach.
- hmm no dobrze. Pasuje ale ty gotujesz.
- o nieee... jesteś najlepsza kucharką i mi pomożesz zrobić. Wspólnie ugotujemy słoneczko.

Zaniosłam nauczycielkę do kuchni i posadziłam na blacie, stanęłam między jej nogami i zapytałam:
- tooo na co masz ochotę?
- może jakiś makaron.
- ohh... dobrze trafiłaś, makarony to moja specjalność. - nie umiałam dobrze gotować ale za dzieciaka uwielbiałam włoska kuchnie i wiedziałam o niej wszystko i wszystkiego się nauczyłam. Edyta włączyła radio i zaczęłyśmy wspólnie gotować. Robiłyśmy makaron carbonara, nie było to trudne ale wymagało poświęcenia i czasu. Podczas gotowania dużo się droczyłyśmy i całowaliśmy, to był na prawdę idealy wieczór.

- chciałabym żeby tak było zawsze, chce cię widzieć w naszej kuchni już zawsze z takich uśmiechem. - powiedziała polonistka.
- ja zrobię wszystko żebyś to ty gotowała mi NASZEJ kuchni, w rozczochranym włosach od wspólnych nocy i wyciągniętej koszulce kochanie.

chce być TwojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz