dowody

799 35 5
                                        

Dojechałyśmy do domku i odrazu wskoczyłyśmy do jacuzzi, dla siebie zrobiłam drinka a dla Edyty wody z cytryną.
- mogę cię o coś zapytać? - powiedziałam.
- oczywiście. - odpowiedziała, przybliżając się do mnie i wtulając w moją szyje. Delikatnie dotknęłam jej brzucha i zapytałam:
- chcesz urodzić te dziecko?
- kochanie ja.. ja nie wiem, nie wiem czy je pokocham a nawet jeżeli to on jest ojcem będzie chciał go czy ją widywać... a Ty chcesz?
- to nie jest moja decyzja, nie mam nic do gadania pod tym względem, i wiem że pokochasz to dziecko masz ciepłe serce a jemu można odebrać prawa o ile wkoncu pójdziesz z tym na policję.
- jak to nie masz nic do gadania?! kinga! przecież to ty będziesz je wychowywać, razem ze mną.
- sama powiedziałaś, on jest ojcem i będzie chciał go wychowywać, zabierać, wyjeżdżać z nim i wszystko. - Edyta spojrzała na mnie, chyba nie takiej odpowiedzi się spodziewała ale no co miałam powiedzieć? przecież taka prawda, on jest ojcem. To oczywiste że jej pomogę ale nie widzę tego, jak te dziecko będzie normalnie funkcjonować, dwie matki i ojciec kurwa z gwałtu. - ale kochanie, pomogę ci. Jaką decyzje podejmiesz to bede przy tobie.
- czemu musiało mi się to przytrafić? dlaczego nam?! - przytuliłam do siebie polonistkę i delikatnie pocałowałam, narazie zakończyłam ten temat. Mamy trochę czasu aby podjąć jakąś decyzje.

Do domku wyjechaliśmy na tydzień, moje dziewczyny w między czasie robiły zdjęcia, nagrywały rozmowy i wszystko zbierały. Dla mnie i mojej wybranki czas miną bardzo dobrze, nie rozmawiałyśmy o tym, nie kłóciliśmy się, po prostu się sobą wzajemnie cieszyłyśmy. Po tych paru dniach przyszedł czas na wyjazd.
- gotowa kochanie? - zapytałam Edytę.
- tak, możemy jechać.
droga mijała nam powoli i spokojnie, było dość późno wieczorem i zauważyłam że Edyta zasnęła.

Do domu wróciłyśmy ok. 23.
- kochanie wstawaj, już jesteśmy. - powiedziałam delikatnie.
- aż tak szybko jechałaś że już jesteśmy?
- to twój samochód jest tak szybki. - udało mi się odbić piłeczkę.
Po wzajemnym dogryzaniu sobie, odprowadziłam polonistkę do domu.
- dobrze kochanie, ja pójdę do domu dobrze?
- ale dlaczego? nie zostaniesz ze mną?
- muszę coś załatwić, jutro przyjdę dobrze?
- ale co?
- powiem ci ale nie teraz, muszę lecieć. - pocałowałam ją i wyszłam, musiałam wrócić do domu żeby zobaczyć co mają dziewczyny. Jak tylko weszłam do domu, odrazu przyszły dziewczyny.
- proszę wchodźcie i pokazujcie co macie.
- o Kinga!!! tak za tobą tęskniłam. - upomniała mnie jedna z przyjaciółek.
- wiecie że kocham was najmocniej! jesteście cudowne.
Dziewczyny usiadły na kanapie i zaczęły pokazywać zdjęcia itp. a ja nalałam nam wina, w sumie i tak zostały na noc. Zdjęcia były zajebiste, było widać na nich wszystko, twarze, pocałunki no wszystko. Potem pokazały nagrania które tez były cudowne, miłe słówka, ich imiona i inne rzeczy. Miałyśmy wszystko co chciałam, wystarczyło to tylko dać w ręce dyrektora.
- jesteście cudowne... nie wiem jak mam wam dziękować. Pomogliście mi tak bardzo.
- wystarczy że w końcu pójdziesz z nami na imprezę, to będzie twoje odwdzięczenia się - powiedziała weronika.
- dobrze dobrze, ogarnę tylko to i pójdziemy sie gdzieś najebac jak szmaty.
Naszą rozmowę przerwało pukanie do dzwi, nie spodziewałam sie nikogo ale otworzyłam dzwi i nie był to nikt inny niż Edyta.
- co ty tu robisz? - zapytałam.
- patrzę co kombinujesz. - polonistka przepchnęła sie i weszła do domu. Mam na tyle sprytne przyjaciółki ze wszystko na temat matematyka schowały.
- omatko... Dobry wieczór dziewczyny emm przepraszam... myślałam że... matko tak mi głupio.
- Dobry wieczór Pani profesor. Jak Pani samopoczucie. - zaczepiła jedna z dziewczyn.
- w miarę dobrze, a wasze?
- a nasze bardzo dobrze. - powiedziała wskazując na kolejna już butelkę wina.
- kochanie możemy porozmawiać? - zapytałam Edyty.
- tak, pewnie. - po tych słowach wzięłam polonistkę za rękę i zaprowadziłam do mojego pokoju.
- co to ma znaczyć? co ty tu robisz!? - zapytałam.
- przepraszam... nie chciałaś mi powiedzieć o co chodzi, na wyjeździe wisiałaś cały czas na telefonie... chciałam wiedzieć.
- nie ufasz mi?
- ufam! pewnie że ufam ale i tak wiem że coś kombinujesz bo chyba powiedziałabyś mi gdyby chodziło tylko o to że przyjadą dziewczyny a nie chce żeby coś ci się stało albo żebyś się w coś wmieszała.
- daj mi wolną rękę, nic mi się nie stanie, obiecuje... - mówiłam, podchodząc do niej.
- ale... nie pozwolę ci odejść.
- nie odejdę tylko nie martw się tym, na prawde. Nie ma czym skarbie. - na koniec rozmowy pocałowałam polonistkę, co ona odrazu odwzajemniła.
Mimo czasu który spędziłyśmy razem, nasze wspólne noce, pocałunki czy chociażby zwykle przytulanie było takie magiczne. Z każdym pocałunkiem czułam że kocham ją coraz bardziej a ona mnie, czas z nią był wyjątkowy, tak samo
jak ona.
Po rozmowie poszłyśmy do dziewczyn, Edyta postanowiła na trochę zostać i z nami posiedzieć. Miło
spedziłyśmy czas, śmiałyśmy się, rozmawiałyśmy, śpiewałyśmy. Na prawdę było miło.
Edyta wróciła do domu a my polożyłyśmy się spać.

***************************************
Mam nadzieje że rozdział jest w porządku i się przyjmie.
Starałam się pisząc go, zresztą tak jak każdy rozdział. Miłego czytania!!!

chce być TwojaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz