Dzisiaj wychodzę ze szpitala, na wyniki badań muszę jeszcze poczekać co mnie cholernie stresuje, Måneskin mnie odwiedził wczoraj i byli tu 11-20, czyli w godzinach gdzie były możliwe odwiedziny. Wracając...
Jestem spakowana do domu, nie mam już na sobie jakże bardzo modnej i powalającej szaty szpitalnej więc wyglądam jak człowiek a nie psychopata.
Ethan już do mnie zadzwonił że za 5 minut będą, wyszłam z sali z torbą i odebrałam wypis ze szpitala. Akurat zajęło mi to prawie 5 minut. Założyłam na siebie bluzę którą dał mi wczoraj Damiano ponieważ Rzymie pogoda nie była taka jak w stereotypach.
Wyszłam przed szpital i usiadłam na ławce którą wcześniej wytarłam. Pierwszy raz wyszłam na zewnątrz od kilku dni, poczułam jak świeże powietrze znalazło się w moich płucach a krople deszczu przesiąkają bluzę i spodnie.
Zauważyłam znajomy mi samochód a w nim prowadzącego Thomasa, na miejscu pasażera Ethana, z tyłu Vic a obok niej podekscytowanego Damiano. Uśmiechnęłam się i wstałam, auto zatrzymało się przedemną.
Pierwszy z pojazdu wybiegł Dami. Na powitanie dał mi buziaka w usta którego i tak przeciągnał, odrazu mnie przytulił, potem dołączyła Vic, później Thomas a na końcu Ethan. Staliśmy tak przytuleni do siebie a deszcz kapał nam na głowy.
-Powietrza. Trochę. -wydusiłam z siebie, uścisk zespołu utrudnił mi oddychanie.
Wszyscy się zaśmiali i mnie puścili, wsiedliśmy do samochodu i całą drogę siedziałam wtulona w bruneta. Gadałam z przyjaciółmi o wszystkim i niczym.
Wreszcie dojechaliśmy. Niby w szpitalu spędziłam trzy dni lecz to było o trzy dni za dużo, i tak stęskniłam się za domem.
Po wejściu do budynku zastałam Chilli która tryskała podekscytowaniem. Odrazu się przywitałam z suczką, bardzo za nią tęskniłam. Kilka sekund później wszedł za mną Damiano, Ethan i reszta dyskutowali jeszcze o czymś przy aucie.
Opadłam na kanapę, brunet usiadł obok mnie i nacieszaliśmy się swoją obecnością w przyjemnej ciszy. Mój brzuch znowu się zacisnął ze stresu, nadal miałam wzrok doktora Rossi w głowie. Wyglądał jakby znał wynik lecz nie chciał mi go ujawnić, w jego oczach było widać współczucie. Moja ręka znowu zaczęła drżeć. Na szczęście w idealnym momencie moi przyjaciele weszli do domu z hukiem.
-AAAAAŁĆ THOMAS DEBILU! -Wykrzyczała Vic. Mój wzrok odrazu się na niej zatrzymał. Ujrzałam leżącą Vic, Ethana który stracił wiarę w tą dwójkę i Thomasa który tak się śmiał że cały Rzym go słyszał.
-A wy co? -zapytał Damiano.
-Dzieci...-westchnął Ethan pod nosem, wyminął dwójkę i z zażenowaniem poszedł do toalety.
-SŁYSZAŁEM TO TORCHIO! -krzyknął Thomas, blondyn spojrzał na leżącą dziewczynę i znowu zaczął się śmiać lecz nie sam tylko z blondyną.
Spojrzałam na Davida pytającym wzrokiem. Damiano popatrzał mi w oczy z takim wyrazem twarzy która mowiła „Tak, oni tak zawsze". Na „wiadomość" od ukochanego zaśmiałam się pod nosem.
CZYTASZ
𝐿'𝑎𝑙𝑡𝑟𝑎 𝑑𝑖𝑚𝑒𝑛𝑠𝑖𝑜𝑛𝑒 || 𝐷𝑎𝑚𝑖𝑎𝑛𝑜 𝐷𝑎𝑣𝑖𝑑
Fanfiction-Cześć...-przełknęłam ślinę i popatrzałam Włochowi w oczy. -Marlena...-powiedział cicho. (nie skonczona opowiesc, nie bedzie wiecej rozdzialow ig) ----- 01.10.2021 #1 w #damianodavid "Quindi Marlena torna a casa, che ho paura di sparire" <3