Wstałam. Tylko irytująca muzyka budzika jest w stanie mnie obudzić o każdej porze. Szkoda że tylko ona.
Przeklnęłam pod nosem i wyłączyłam budzik. Spojrzałam na godzinę w telefonie, 5.00 rano. Super. Popatrzałam na swoje prawo, śpiący Damiano. Wygląda uroczo jak śpi. Widok chłopaka wywołał u mnie uśmiech, szkoda że muszę go budzić...
Pocałowałam chłopaka w czoło i szepnęłam do ucha żeby wstawał. Obudził się, ktoś mi podmienił chłopaka?
-Damiano czy to na pewno ty? Nigdy nie wstajesz odrazu...
Brunet się zaśmiał i wstał z łóżka. Dobra, to nie jest on na 100%. Wziął ubrania i szybko się w nie przebrał, nie stawiał dziś na wygląd tylko na wygodę. Przecież samolot to nie występ mody. Chyba.
Podszedł do mnie i się przytulił. Zostawił na moich ustach czuły pocałunek.
-Jesteś śliczna, wiesz o tym? -uśmiechnął się i wyszedł z pokoju. W progu posłał mi jeszcze buziaka i wyruszył na dół w zamiarze zrobienia śniadania. O spalenie kuchni nie musiałam się bać, Damiano to zespołowy kucharz.
Wzięłam z krzesła przygotowane wcześniej dresy i bluzkę Damiano. Tak, uwielbiam kraść jego ciuchy. Czemu takich nie ma na działach damskich? Nigdy chyba tego nie zrozumiem. Ubrałam się szybko w pokoju i wyszłam na korytarz.
-Najpierw Vic, z nią będzie najwięcej problemów...-powiedziałam w myślach, skierowałam się do drzwi od pokoju dziewczyny i zapukałam.
-Buongiorno, wstawaj blondyna nie ma czasu! -szybkim krokiem podeszłam do okna i odsłoniłam zasłony, promienie słońca oślepiły dziewczynę mimo zamkniętych oczu.
-Jeszcze pięć minut mamo -przewróciła się na drugi bok.
Zerknęłam na zegar w pokoju dziewczyny. Pięć minut to za dużo, musi się obudzić w tej chwili.
Wskoczyłam na łóżko dziewczyny i zaczęłam
ją łaskotać, Vic ma bardzo dużą słabość do łaskotek.-Prze...Przes...Przestań Marlena! -powiedziała przez śmiech, okej obudziła się.
-To wstawaj! -przestałam. Zeszłam z łóżka i rzuciłam dziewczynie ciuchy z szafy- Ubieraj i czekaj na dole.
Wyszłam z pokoju Vic, nogi poniosły mnie do pokoju Thomasa.
-Dzień dobry ragazzo* -otworzyłam drzwi do pokoju gitarzysty- Wstawaj bo chyba nie chcesz biegać za samolotem -podeszłam do szafy i wyjęłam ubrania dla blondyna. Rzuciłam je mu tak że skończyły na jego twarzy.
-Tak już wstaję, nie bij -zaśmiał się ospale i otworzył oczy.
-Czekaj na dole -Wyszłam z pokoju.
Został mi Ethan. Z nim nie będzie raczej problemów.
-Dzień dobe...o nie śpisz -wchodząc do pokoju zauważyłam ubranego już perkusistę. Matka go dobrze wychowała.
-Dzień dobry Mari -uśmiechnął się i wstał z łóżka. Na powitanie mnie przytulił i wyminął, wcześniej wziął w rękę bagaż. Odprowadziłam go wzrokiem do schodów.
————————
Po umyciu zębów i całej rutynie w łazience wzięłam z pokoju walizkę i zeszłam na dół. Każdy już jadł śniadanie.
-Wow, nikt nie śpi. Jestem w szoku -zaśmiałam się, odstawiłam walizkę do lasu bagaży mieszkańców budynku i podeszłam do stołu.
Pocałowałam Damiano w policzek i się przysiadłam.
-A ja?! -krzyknęła żartobliwie Vic.
-Przepraszam...-udałam rozpacz lecz po chwili wybuchłam śmiechem.
*ragazzo - chłopak wiec se odmiencie tak poprawnie zeby byloxd
——————————
HEJ KOCHANI COUWAS
<3
CZYTASZ
𝐿'𝑎𝑙𝑡𝑟𝑎 𝑑𝑖𝑚𝑒𝑛𝑠𝑖𝑜𝑛𝑒 || 𝐷𝑎𝑚𝑖𝑎𝑛𝑜 𝐷𝑎𝑣𝑖𝑑
Fanfiction-Cześć...-przełknęłam ślinę i popatrzałam Włochowi w oczy. -Marlena...-powiedział cicho. (nie skonczona opowiesc, nie bedzie wiecej rozdzialow ig) ----- 01.10.2021 #1 w #damianodavid "Quindi Marlena torna a casa, che ho paura di sparire" <3