Przewróciłam się na drugi bok. Miejsce, gdzie spała Sophie było puste. Podniosłam się do pozycji siedzącej. W łazience też jej nie było. Kontem oka dostrzegłam, to co stało na nocnym stoliku. Na czworaka doczołgałam się do drugiego końca łóżka. Ktoś zostawił mi śniadanie z dopiskiem ,,Smacznego''.- Sophie gdzie jesteś? - Krzyknęłam. Narzuciłam szlafrok na ramiona. Basen był pusty, taras również. Złapałam za klamkę. Drzwi do pokoju był zamknięty.
Wróciłam, więc do łóżka. Poczęstowałam się pachnącym croissantem. Posmarowałam go masłem i dżemem. Był miękki i chrupiący zarazem niemalże rozpływał się w ustach. Zastanawiało, mnie od kogo było śniadanie i ta karteczka z wiadomością. Przede wszystkim, dlaczego zostałam sama? Gdzie podziała się Sophie?
Z mijającymi minutami, czułam coraz większy niepokój.
Tysiące pytań zero odpowiedzi. Standard.
Oni chyba chcieli, wykończyć mnie psychicznie. Jeszcze kilka takich dni, a zamiast do domu, będą musieli zawinąć mnie w kaftan i wywieść do psychiatryka.
Związałam włosy na czubku głowy. Piżamę zmieniłam na kostium kąpielowy. Musiałam zająć czymś głowę. Bezsilność i to ciągłe czekanie, nie wiadomo na co było przytłaczające. Przepłynęłam basen w jedną i w drugą stronę kilka razy. Nagle do pokoju wszedł Thomas. Wyglądał, jakby wracał z nocnej popijway. Dla własnego bezpieczeństwa zatrzymałam się na środku. Jedynie głowa wystawała mi znad powierzchni wody.
- Dzień dobry. - posłał mi jeden ze swoich głupich uśmieszków.
- Hej. - odpowiedziałam.
Przyglądałam się mu z uwagą, jak idzie w stronę leżaków.
- Smakowało śniadanie? - usiadł na jednym z nich.
- Tak dziękuje, gdzie jest Sophie?
No jasne mogłam, się spodziewać, że to od niego.
- Marcus, zabrał ją na małą wycieczkę.
- Wycieczkę, dokąd?
Wolałam, kiedy byłyśmy we dwie. Wtedy przynajmniej wiedziałyśmy, że obydwie jesteśmy bezpieczne. Jeśli w naszej obecnej sytuacji, można było to tak nazwać.
- Będziesz tam tak siedziała, czy wyjdziesz z tego pieprzonego basenu. - kiwnął głową w moją stronę.
- Chciałam popływać.
Wyjście z basenu było ostatnią rzeczą, na jaką miałam ochotę. Przebywanie z nim sam, nie wróżyło niczego dobrego. Na samą myśl o tym, że mógłby mnie dotknąć lub pocałować, robiło mi się niedobrze.
Chociaż wczoraj na trasie czułam co innego. Absurdalnie, bo chciałam tego pocałunku. Teraz, za wszelką cenę musiałam zostać w basenie jak najdłużej. Z dala od niego. Tu byłam bezpieczna. Pod warunkiem, że nie wpadnie na pomysł, by wskoczyć do wody.
- Przyniosłem ci coś jeszcze. – uniósł butelkę szampana oraz dwa kieliszki.
- Dziękuj. - odpowiedziałam niepewnie.
- Inaczej mi podziękujesz - zaśmiał się głupkowato. - wychodź z basenu. - nalegał stanowczo.
- Chciałam popływać. – przystawałam przy swoim.
- Nie lubię, jak mi się odmawia, wychodź! Kurwa... Powiedziałem coś wyraźnie!
Otworzył butelkę szampana, korek wpadł prosto do wody. Napełnił kieliszki do pełna, aż piana razem z płynem ściekała po nóżkach i jego dłoni. Nie chciałam wychodzić, ale miałam jednak wyboru.
Całe szczęście szlafrok zostawiłam niedaleko. Czym prędzej narzuciłam go na siebie i owinęłam się nim, po samą szyję. Niepewnie, usiadłam, na leżaku obok starając zachować się jak największą odległość. Wzięłam od niego kieliszek. Musiałam być gotowa na każdy atak z jego strony.
- Chyba się mnie nie boisz?- zapytał, jakby nie znał odpowiedzi.
Dobrze wiedział, że się go boje postanowił rzecz jasna to wykorzystać. Przysiadł się do mnie na leżak. Jedną rękę wsunął mi pod szlafrok.
- Proszę, zostaw mnie... - starałam się go powstrzymać, odpychając jego dłoń od siebie.
- Wiem, że tego chcesz - zaśmiał się.
Poczułam od niego woń alkoholu. Za to jego dłoń coraz śmielej sunęła po moim udzie. – powiedz, jak bardzo mnie pragniesz. - był pijany.
Kieliszek wypadał mi z dłoni, kiedy próbowałam się bronić. Nie miałam z nim najmniejszych szans, przyparł mnie całym swoim ciałem do leżaka, dodatkowo unieruchomił mi dłonie. Rozchylił mój szlafrok. Był silniejszy i większy ode mnie. Całował, mnie łapczywie po szyi nie dając najmniejszej możliwości ruchu. Nie mogłam wydusić z siebie słowa przez łzy, napływające do moich oczu. Jednym ruchem zerwał ze mnie górę kostiumu.
- Puść mnie, słyszysz, puść! – krzyczałam, jedynie taka forma obrony mi została. - Pomocy, pomocy..... - wołałam głośniej.
Zdałam sobie sprawę, że jestem zdana sama na siebie. Nikt nie przybędzie mi z pomocą. On wszystko zorganizował, tak byśmy byli tu sami. Kiedy zbliżył swoje usta ku moim. Pozornie uległam, temu pocałunkowi. To była moja szansa. Z całej siły ugryzłam go w dolną wargę. Poniekąd to był mój rewanż. Zupełnie nie spodziewał się tego z mojej strony. Syknął z bólu. Dłonią otarł dolną wargę, na której pojawiły się kropelki krwi.
-Ty suko... - dostałam kolejny cios. Tamte zasinienia ledwo zeszły, a on przyprawił mnie o kolejne. Policzek zapiekł, a w buzi poczułam rdzawy smak krwi. - Teraz nikt ci nie pomoże. Jesteśmy tu sami.
Chwycił mnie za kostkę i zsunął niżej leżaka. Bez problemu zerwał ze mnie majtki. Płakałam, szarpałam się, wierzgałam nogami bez skutku.
- Proszę, nie rób tego, proszę .... - obłęd w oczach wrócił, tak jak za pierwszy razem, kiedy mnie uderzył.
- Thomas do jasnej cholery, co ty wyprawiasz! - znieruchomiał na widok osoby stającej przed sobą, a za mną. - Nie umiesz się powstrzymać. Ile razy mówiłem, ci byś trzymał swojego niecierpliwego kutasa w spodniach - ktoś za mną warknął na niego. Kimkolwiek ta osoba była, dała mi nadzieje, że go powstrzyma.
- Po co te nerwy braciszku. – kciukiem przejechał po rozciętej wardze. - To tylko takie żarty. - odpowiedział, patrząc to na mnie, to na tego kogoś.
- Zabieraj się stąd. Mówiłem, dziewczyna jest nie do ruszenia. Wypieprzaj. Dwa razy nie będę powtarzał.
Tom chwiejąc, się wstał z leżaka.
- Tylko ty się powstrzymaj. Mnie odbierasz przyjemność, a sam zaraz ją sobie weźmiesz.
Wypił szampana ze swojego kieliszka. Głupkowaty uśmiech nie schodził mu z twarzy. Leżałam, nieruchomo nie wiedziałam kompletnie co ze sobą zrobić. Kim jest ten ktoś za mną?
- Zrobię, co będę chciał, wypierdalaj! - głos za mną był stanowczym. Bałam się odwrócić. Co, jeśli on skończy to, co zaczął Tom? Przeraziły mnie jego słowa. Okryłam swoje nagie drżące ciało szlafrokiem.
- Dziękuje. – wyszeptałam przez łzy. Gdy tylko Tom znikł z pola mojego widzenia. Mężczyzna stojący za mną podszedł bliżej. Dopiero teraz, widziałam, kto mnie uratował.
CZYTASZ
Alicja w Krainie Mężczyzn. Tom I. Zakończone❤️
RomanceAlicja, Polka mieszkająca w Londynie próbuje ułożyć sobie życie na nowo. Na swojej drodze spotyka przystojnego Brytyjczyka, Kevina. Gdy wszystko wydaje układać się tak jak należy. Niespodziewanie pojawia się ktoś, kto przewraca jej życie do góry nog...