Rozdział 1

413 34 0
                                    

L
Alicja
Na zegarku dochodziła ósma. Zaspałam, tym samym byłam spóźniona. W pośpiechu ubrałam się w uniform, składający się z szarych spodni i białej koszuli. Umyłam zęby, na koniec przeczesałam długie blond loki palcami. W korytarzu narzuciłam na siebie czarny płaszcz, a na głowę nasunęłam bordową czapkę. W biegu chwyciłam torebkę znajdująca się na komodzie w przedpokoju.

- Sophie wychodzę, do pracy widzimy się później.

Krzyknęłam do przyjaciółki. Po czym zamknęłam za sobą drzwi mieszkania. Nie chcąc, trącić więcej czasu wybiegłam na zewnątrz. Biegłam, tak szybko jak tylko mogłam. Całe szczęście centrum handlowe, gdzie pracowałam, znajdywało się jakieś dziesięć minut drogi od naszego mieszkania.

Na zewnątrz słońce nieśmiało przedzierało się przez chmury. Przystałam na chwilę na chodniku tuż przy centrum.  Ludzie omijali, mnie spiesząc się do pracy. Teoretycznie i ja powinnam. Zamiast tego wyciągnęłam twarz ku niebu. Z uśmiechem na ustach wciągnęłam świeże rześkie powietrze do płuc. Z niecierpliwością czekałam na lato. Maiłam dość kapryśnej angielskiej pogody.

Pierwsza część zmiany minęła szybko i bez zbędnych kłopotów. Dopóki nie pojawiła się niezadowolona klientka.

Podeszłam do jednej z dziewczyn stającej na kasie, która miała z nią problem.

Jako kierownik sklepu, to ja użerałam się z niezadowolonymi klientami. Z doświadczenia wiedziałam jacy, potrafią być. Zazwyczaj roszczeniowi i bardzo upierdliwi. Niektóre klientki, mają nawet tupet przynieść znoszone ubrania i domagać się zwrotu pieniędzy.

Jak to mówi moja przełożona.

Klient nasz pan....

Mój wyćwiczony uśmiech pojawił się na mojej twarzy.

- Mam na imię Alicja, jestem tu kierownikiem. W czym mogę pani pomóc? – zapytałam uprzejmie.

Klientka chciała wymienić płaszcz. Był jeden problem, nie miała paragonu. Musiałam jej grzecznie wytłumaczyć, że bez niego nie jesteśmy w stanie jej w żaden sposób pomóc. Ona jednak uparcie, przystawała przy swoim. Pod dziesięciu minutach burzliwej konwersacji w końcu wyszła niezadowolona ze sklepu.

Po zakończonej zmianie pożegnałam się z dziewczynami i wyszłam ze sklepu.  Cała w skowronkach pobiegłam do mojego ulubionego sklepu z bielizną. Jutro oficjalnie jako narzeczona, miałam poznać rodzinę mojego narzeczonego, a po kolacji spędzić z nim resztę wieczoru w łóżku. 

Po przekroczeniu progu, poczułam delikatny przyjemny różany zapach. Wciągnęłam powietrze do płuc, delektując się wonią rozpyloną w sklepie.

- Czy mogę w czymś pani pomoc lub doradzić? - zapytała uśmiechnięta ekspedientka.

- Dziękuje, tak tylko się rozglądam. – odpowiedziałam.

- Oczywiście, jeśli zmieni pani zdanie. Proszę mnie zawołać.

Posłała mi uśmiech. Jeden z tych, które dokładnie znałam.

To moja praca, muszę o to zapytać.

Dziewczyna podeszła do kolejnej klientki, właśnie wchodzącej do sklepu. Przeszłam się pomiędzy półkami. Tak naprawdę sama nie wiedziałam, czego do końca szukałam. Kiedy moją uwagę przykuł, koronkowy czerwony komplet na manekinie wiedziałam, że to jest to. Dziewczyna przy kasie zapakowała mi go w różowo białe pudełko. Do środka wsypała sztuczne płatkami róż. Pomimo zmęczenia, które czułam, w każdym skrawku swojego ciała w dobrym humorze wróciłam do mieszkania. Gdzie na wejściu czekała już na mnie zniecierpliwiona przyjaciółka.

Alicja w Krainie Mężczyzn. Tom I. Zakończone❤️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz