Rozdział 4 - Gniew Yanli

192 35 6
                                    

Mijał już czwarty miesiąc od kiedy ze świata kultywacji, bez śladu, zniknął Wei Wuxian i ocaleni przez niego, ostatni Wenowie. To był tez czwarty miesiąc od kiedy Jiang, a właściwie Jin Yanli nie odzywała się do brata i teścia. Ilekroć próbowali ją przekonać do słuszności swych racji otrzymywali uderzenia od wyładowań elektrycznych otulających jej ciało. 

- A-Nli oszalała.

Biadolił Jiang Cheng rozcierając bolesne miejsca. Czuł się jakby ukąsił go wąż lub cokolwiek innego. Lezał na twardej, ciemnej, drewnianej podłodze i jęczał boleśnie. Nigdy nie oberwał Zidianem od matki, nie to co jego wygnany przyszywany brat. 

- Możliwe, ze została opętana, przez tego drania Wei Wuxiana.

Powiedział jeden z służących. Jin Guangshan spojrzał na młodzieńca przenikliwie. Na tyle mocno aby ten skulił się i zrobił kilkanaście kroków w tył. 

- Chyba trzeba, poprosić sektę Lan o pomoc.

Powiedział Gin Guangyao, chcąc załagodzić napięta sytuację. Spojrzał nerwowo na zamknięte drzwi. Na obu, skrzydłach znajdowała się połówka żółtej peoni, po zamknięciu tworzyły całość.
Posłaniec ruszył, niezwykle szybko, poganiany wściekłym spojrzeniem i prychnięciami Jiang Chenga.

Tymczasem, młoda matka kołysała synka i tuliła się do męża.

- Martwię się o A-Xiana.

Powiedziała swoim łagodnym, pełnym smutku głosem.

- Wiem, ale... musisz wierzyć, ze nic mu nie jest. Poradzi sobie.

Pocieszył ją Zixuan gładząc po plecach jedna ręką, a drugą bawił synka, pozwalając mu bawić się swoimi palcami.

* * *

Jiang Cheng stał pod drzwiami komnaty, jak zawsze od kilkunastu miesięcy. Od tak dawna nie widział swojej kochanej siostry. Temu groźnemu wojownikowi zwyczajnie brakowało jej uśmiechu, łagodnego spojrzenia i ciepłych dłoni, które samym dotykiem umiały przegnać wszelkie zmartwienie. 

- Siostro, to ja. Twój brat, proszę otwórz. Nie zniosę tego dłużej.

Powiedział cichym głosem, spuszczając wzrok na swoje buty. Pierścień na palcu wydawał się parzyć skórę. Zupełnie jakby małe pioruny przebiegały po ciele i raniły, już i tak mocno nadwyrężoną duszę.

- Błagam cię.

Szepnął niemal bezgłośnie. Miał mocno ściśnięte gardło. Owszem widywał swojego siostrzeńca, ale zawsze w towarzystwie ojca, nigdy matki. Od służby wiedział, ze kiedy go nie było siostra wychodziła z maluchem na spacery po pięknych ogrodach, ale nigdy nie rozmawiała w tedy z teściem. 

jedynym pozytywnym aspektem było niespodziewane narodzenie się nici porozumienia pomiędzy Jiang Chengiem, a Lan Huanem. Młodszy Jadeit po wygnaniu Mrocznego Patriarchy zamknął się w Zimnych Źródłach na tydzień. potem ruszył na łowy. Nie zachodził do Gusu, pomiędzy jednymi łowami, a drugimi. Nie widziano go też w pobliżu YummengJiang skąd wygnano Mrocznego.

Kolejna zmiana nastąpiła w sekcie Nie. Młodszy brat pokazał co oznacza spotkanie z jego gniewem. Na głowie swego brata łamał coraz większą ilość wachlarzy. Służba zwyczajnie nosiła za nim kosze pełne tego atrybutu.


Sekta za mgłą {MDZS}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz