1. 27.03.2021

422 39 74
                                    

Był piękny marcowy poranek, kiedy to dwudziestodziewięcioletni Louis, a właściwie już pan Tomlinson, wracał do domu z tygodniowej delegacji. Już cholernie chciał wracać, bo pomimo że kochał swoją pracę architekta, to jednak był domatorem i wolał spędzać czas na kanapie z dobrym winem, niż jeżdżąc po różnych miastach i projektować tam malownicze domy, ogródki, wille.

Zaczynając jednak od początku - Louis właśnie wyszedł z samolotu, stając wreszcie na angielskiej ziemi. Kochał Paryż całym sercem i nierzadko tam bywał, jednak teraz, gdy musiał polecieć tam sam, nie chciał niczego tak bardzo, jak powrotu do domu.

Praca architekta bardzo go satysfakcjonowała, to fakt. Czerpał z tego wiele korzyści, nie tylko materialnych, więc można powiedzieć, że był człowiekiem sukcesu. Jego nazwisko było naprawdę rozpoznawalne w Anglii, Francji i nawet we Włoszech, chociaż jego skromność nigdy nie pozwoli mu na to, żeby się tym wielce szczycić. Projektował piękne budynki, które kochali jego klienci, rodzina i przyjaciele, którzy od zawsze wspierali Tomlinsona w swoich wyborach.

A właściwie jedna osoba wspierała go najbardziej. Tym kimś był Harry, chłopak Louisa, z którym jest już od ponad siedmiu lat. Poznali się przypadkiem, kiedy Tomlinson postanowił zmienić swój styl życia i traf chciał, że przyczynił się do tego chłopak z burzą loków na głowie. Historia jest urocza, ale to kiedy indziej. Teraz trzeba skupić się na tym, co mają.

Chłopaki - wybaczcie, to już dorośli mężczyźni - mieszkają w apartamencie w jednym z londyńskich wieżowców. Sam Louis zaprojektował im to mieszkanie, wręczając Harremu projekt jako prezent na urodziny - nie jedyny, jak się można domyślić. Styles całkowicie przepadł dla tego pomysłu i skakał, jak radosna piłeczka, czekając na koniec prac remontowych. Wprowadzili się tam dwa lata temu, a teraz są na etapie budowania dużego domu na obrzeżach Londynu, gdzie chcą wreszcie odpocząć od zgiełku miasta. Mają na to idealne warunki, ponieważ oboje pracują głowie zdalnie, w domu - Louis rysuje projekty na laptopie, a Harry, jako genialny fotograf, koryguje zdjęcia siedząc obok swojego ukochanego na kanapie. Życie jak marzenie, nieprawdaż?

Niestety czasem im obojgu zdarzają się delegacje, na które po prostu muszą pojechać. Wtedy nie widzą się przez kilka zbyt długich dni, wydzwaniając do siebie po kilka razy dziennie, życząc sobie miłego dnia, smacznego śniadania albo słodkich snów. Mimo lat wciąż płonie od nich nastoletnią miłością, w którą wplątali się wielkim przypadkiem. Kochają się tak bardzo, że ciężko im wyobrazić sobie dzień bez ukochanej drugiej połówki. Ktoś mógłby powiedzieć ,,oh, to niezdrowe", ale cóż, to po prostu miłość. Nie są typem tej wiecznie obściskującej się pary, która co kilka minut musi penetrować swoje gardła językami. To byłoby niesmaczne. Oni zwyczajnie darzą się głębokim i wciąż gorącym uczuciem, które - miejmy nadzieję - nigdy nie zgaśnie.

Dlatego, kiedy Louis wstępował do cukierni po ulubione ciasteczka Harrego, a później do kwiaciarni, żeby kupić mu najpiękniejszy bukiet kwiatów, aż go nosiło, żeby pobiec już do domu. Stęsknił się za chłopakiem, który jest jego wszystkim. Bez niego Louis nie miałby właściwie nic. Nie chciałoby mu się robić czegoś jedynie dla siebie.

- Hej, kochanie! Wróciłem! - zawołał uśmiechnięty Louis, stawiając pierwszy krok w ich mieszkaniu. Oh, jak on bardzo je uwielbiał. Było nowoczesne i naprawdę duże, jednak czuł się tu ciepło i domowo. Załatwił im nawet mały kominek, żeby mogli w zimowe wieczory przytulać się na kanapie i wpatrywać w skaczące płomyki. Tak, Tomlinson zrobił to tylko dlatego, że jego chłopak kiedyś wspomniał o domku z kominkiem. Nie osądzajmy go.

Podłogi były jasne i wyłożone puchatymi dywanami, po których z przyjemnością chodziło się bosymi stopami, tonąc w miękkich kosmykach. Cóż, wygodnie też leży się na tym dywanie, w szczególności koło kominka - sprawdzili to... W każdym razie, to tylko mała rzecz, która powoduje uśmiech na twarzy Louisa. Z niewielkiego holu przy wejściu można zobaczyć wielkie okna rozciągające się na ścianach w salonie. Mieszkali na jedenastym piętrze, więc widoki stąd naprawdę zapierały dech w piersiach. Dodatkowo Harry miał w zwyczaju przyczepiać na te szyby ich zdjęcia, którym przyglądał się, żeby zdecydować, które powiesi w ramce nad łóżkiem w ich sypialni.

Miss you || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz