23. trzecia opowieść

190 36 38
                                    

22.03.2049 



- Cześć, tato! – wyśpiewała Harriet, przychodząc do sali Louisa. Z dnia na dzień martwiła się o niego coraz bardziej, ponieważ jego stan zdrowia wcale się nie polepszał, a spędził w szpitalu już naprawdę zbyt wiele czasu. Do tego nie wyglądał, jak okaz zdrowia, kiedy jego policzki znów chorobowo się zapadały, cera szarzała, a dłonie drętwiały, gdy wykonywał najprostsze czynności. Bała się, bo nie chciała go tracić. Na pewno nie teraz, gdy nosi pod sercem pierwszego wnuka Louisa.

- Dzisiaj bez popcornu? – zadrwił, rozciągając ramiona, w które od razu wpadła jego córka, całując jego policzek. Wiedziała, że ojciec gra twardego, kiedy ona spędza z nim czas. Zawsze tak robił, żeby nie obciążać jej swoimi problemami. Jednak ona chciałaby wiedzieć, co on czuje, nieważne, jak bardzo bała się, co to.

- Tak, ale to nie znaczy, że nie dostanę dziś opowieści – uśmiechnęła się i usiadła wygodnie na fotelu, ściskając zimną dłoń swojego taty.

- Co tym razem? – zaśmiał się, wywracając czule oczami. Zdążył polubić te chwile, gdy mógł opowiadać córce, jak to było, gdy był młody i miał u boku Harrego. to było miłe odświeżenie jego pamięci, a fakt, że mógł powiedzieć to na głos, tym bardziej go budował.

- Nie będę się narzucać – wzruszyła ramionami, posyłając Louisowi ciepły uśmiech. – Byle o tacie Harrym, ale to wiesz – dodała, na co Tomlinson pokiwał energicznie głową, gładząc kciukiem skórę na dłoni Harriet.

- Właściwie mam takie jedno wspomnienie...

Od wielu tygodni Harry, z drobnym wsparciem ze strony Louisa, pisał swój licencjat, żeby móc zakończyć pewien etap studiów. Cholernie się tym stresował i kilkukrotnie zmieniał każde ze zdań, aby wszystko było tak, jak sobie to zaplanował. Do tego wciąż się uczył, by celująco zaliczyć każdy z egzaminów, którymi potem pochwali się swojemu chłopakowi, a on zabierze go na kolację, by to uczcili. Sam Louis starał się pomagać Harremu tak bardzo, jak tylko mógł, stając się nawet jego modelem, kiedy zadanie tego wymagało. Niedawno obronił swoją magisterkę i zaczął praktyki w niewielkiej firmie, pracując na swoje nazwisko w świecie architektury – tak, Harry skakał ze szczęścia, kiedy to wszystko mu się udawało.

Jednak ostatnio Styles miał trochę dość tego wszystkiego. Nie miał pomysłu, co dalej pisać. Nie chciało mu się powtarzać doskonale znanego mu materiału. Dodatkowo tęsknił za fotografowaniem samym w sobie, gdy nie musiał podporządkowywać się jakimś normom, byle tylko zaliczyć zadanie na studiach. To też mu się podobało, oczywiście, ale jednak wolał być kreatywny i sam wymyślać scenerię albo przekaz, jaki ma wynikać z jego zdjęć.

Dlatego Louis stwierdził, że musi coś dla niego zrobić. Od przeszło dwóch tygodni szukał małego lokalu, właściwie pokoju, który mógłby wynająć za stosunkowo niską cenę. Chciał zrobić tam niewielką pracownię dla Harrego, gdzie chłopak mógłby wywieszać swoje zdjęcia – ponieważ w jego, jak i w Louisowym pokoju nie było już miejsca – oraz mieć tam swój artystyczny kącik. Tomlinson doskonale wiedział, że jego chłopak od dawna marzył o czymś takim, jednak nie chciał wydawać przesadnej ilości pieniędzy, ponieważ oboje oszczędzali na swoją – miejmy nadzieję – wspólną przyszłość.

Żeby móc zrealizować swój niecny plan, lekko nagiął prawdę i powiedział Harremu, że Lottie poprosiła, żeby coś tam z nią załatwił. Jednak prawdą było, że to on chciał jej wsparcia i ewentualnej porady. Zawsze dobrze się dogadywali, więc był pewien, że to właśnie ona najlepiej mu doradzi.

Spędzili razem jakieś dwie godziny, dekorując pokój – biuro Harrego – balonikami i pierwszym wielkim zdjęciem, które powiesili nad jego biurkiem. Do tego naznosili do środka trochę jedzenia i jednego szampana, żeby móc wspólnie uczcić otwarcie tego niewielkiego lokalu. Louis wiedział, że to dopiero początki, ale był pewien, że jego chłopak bardzo szybko osiągnie sukces. I tak, on będzie go w tym zawsze dopingował i wspierał.

Miss you || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz