17. piętnasta rocznica śmierci

223 35 135
                                    

25.03.2036



- Ri, idziesz? – zawołał Louis, stając już w przedpokoju, gdzie od kilku minut czekał na swoją piętnastoletnią córkę. Dziś przypadała rocznica śmierci Harrego i Tomlinson zdecydował, że zabierze Harriet na cmentarz. Do tej pory surowo się od tego wzbraniał, ponieważ wiedział, jak emocjonalny się staje, kiedy tylko przekroczy bramę cmentarza. Jednak nastolatka już od dawna go męczy i prosi, żeby chociaż w dzień rocznicy mogła pójść z tatą i odwiedzić grób Harrego. Odkąd Louis się przełamał i mówił więcej o swoim zmarłym ukochanym, dziewczyna chciała stać się częścią jego rutyny.

W ich życiu nie zmieniło się wiele, oprócz tego, że Harriet dorastała i z każdym miesiącem rozumiała więcej. Zaczęła dostrzegać, że złe samopoczucie jej taty jest ściśle związane ze śmiercią jej drugiego rodzica, Harrego. Nie raz widziała, jak Louis płacze, przeglądając jej ulubione albumy ze zdjęciami. Niby minęło piętnaście lat, przez które Tomlinson powinien zapomnieć. Ale tego nie zrobił. Jest z nim dużo lepiej, niż choćby trzy lata temu, jednak wciąż pozwalał sobie na wylew swoich emocji, kiedy wspomnienia o Harrym zalewały jego myśli.

I nikt mu się nie dziwił. Każdy go rozumiał i wspierał najlepiej, jak tylko potrafił.

- Sekunda! – odkrzyknęła ze śmiechem, naciągając na siebie grubą bluzę. Była niesamowicie podekscytowana tym, że w końcu będzie mogła towarzyszyć tacie w tak ważnej dla niego chwili. Chciała, żeby mógł z nią wtedy być.

Bo tak, Louis wciąż miał tylko swoją córkę. Oczywiście zawsze mógł się zwierzyć swoim przyjaciołom lub rodzinie, jednak to Harriet była jego najlepszą przyjaciółką i wiedziała o nim wszystko. On o niej też. Ufali sobie jak mało kto i nie było między nimi żadnych tajemnic.

Wiadomo, że nastolatka wychowywała się tylko z jednym rodzicem i czasem brakowało jej obecności kogoś bliskiego, jednak Louis starał się być z nią przez większość dnia. Wciąż dużo pracował, ale starał się kończyć w czasie, kiedy córka wracała ze szkoły lub spotkań ze znajomymi. Wtedy razem jedli obiad albo kolację, plotkując przez cały ten czas. Harriet opowiadała mu o szkole, o przyjaciółkach, a nawet o swoim pierwszym zauroczeniu, z którego Louis był cholernie dumny i ekscytował się każdą ich randką albo słodkimi wiadomościami. Tak, Harriet mówiła mu o wszystkim. Nawet, gdy pokłóciła się ze swoją przyjaciółką i nie chciała z nikim rozmawiać, zwyczajnie przyszła przytulić się do taty, który chwilę później zabrał ją na lody.

Ale Louis nigdy nie odważył się związać z kimś innym. Stwierdził, że za bardzo kocha Harrego, żeby mu to zrobić. Liam i Niall nie raz próbowali umówić go na jakieś randki, jednak szatyn albo zwinnie się z nich wykręcał, albo celowo zniechęcał do siebie swojego potencjalnego partnera. Długo mu zajęło, żeby wytłumaczyć przyjaciołom, że naprawdę nie potrzebuje w życiu nikogo więcej i nie chce zaczynać jakichkolwiek związków. I to nie tak, że postanowił żyć samotnie i użalać się nad własnym losem. Po prostu uczucia do Harrego, mimo tych wszystkich lat, wciąż nie zgasły, więc czułby, że go rani, spotykając się z kimś innym. Poza tym, nie ma na ziemi kogoś, kto dorównywałby Harremu w czymkolwiek. On był jedyny w swoim rodzaju, a Louis nie chce nikogo, kto byłby inny.

- Ugotuję się w tej kurtce! – jęknął dramatycznie, wachlując dłonią twarz. Trochę się tym wszystkim stresował, bo wiedział, że Harriet może zadać mu jakieś niewygodne pytanie. Oczywiście poinformowała go, że jeśli będzie potrzebował chwili dla siebie, to ona zniknie gdzieś za rogiem i spotkają się przy samochodzie, za co Louis był jej ogromnie wdzięczny. Ale wciąż bał się, że coś pójdzie nie tak. Był przewrażliwiony, ale chyba nikt nie powinien się mu dziwić.

- No idę – parsknęła, narzucając jeszcze płaszcz i zakładając ciemne botki. Z roku na rok coraz bardziej przypominała Tomlinsonowi Harrego. Swoje gęste loki często upinała w koka lub zarzucała je na prawą stronę, czyli tak, jak robił Styles, gdy miał dłuższe włosy. Jej ciemnozielone oczy błyszczały, a malinowe usta układały się w szerokim uśmiechu. Do tego, odkąd dowiedziała się, jak zwykł ubierać się jej tata Harry, pokochała chodzić w botkach i kolorowych koszulach, których ma teraz pełną szafę. No i była wielkim zmarzluchem, dokładnie takim, jakim był loczek.

Miss you || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz