18. piętnasta rocznica śmierci

198 35 57
                                    

26.03.2036



Ich kolejny dzień był spokojny. Harriet rano zrobiła dla ich obojga tosty, po czym Louis podrzucił ją do szkoły i sam podjechał do swojego biura, żeby przedstawić projekty swoim współpracownikom. Był dość znanym i szanowanym architektem w Londynie, więc często miał urwanie głowy z ilością projektów i czekających na jego terminy klientów. Dlatego dorobił się własnego biura w centrum miasta, w którym zatrudniał kilka zaufanych osób, które były jego przedstawicielami i współpracownikami jednocześnie. Lubił tę pracę, chociaż czasem była zbyt ciężka, jak na to, że potrzebował dnia czy dwóch totalnego spokoju i braku natrętnych telefonów.

I ten dzień miał takim być, ponieważ Louis planował zawieźć rysunki do pracy, wymienić dwa zdania ze swoimi ludźmi, a później wrócić do domu. Jednak przeliczył się w swoich planach, kiedy dostał niespodziewany telefon ze szkoły swojej córki.

- Dzień dobry, tej strony Maddie Slorra, jestem dyrektorką Lady Margaret School. Czy rozmawiam z panem Tomlinsonem? – usłyszał głos kobiety w sile wieku, która trochę za bardzo unosiła swój ton. Prawdopodobnie była zdenerwowana, ale czemu do niego dzwoniła?

- Tak, Louis Tomlinson – pokiwał głową i zmarszczył brwi, chociaż kobieta nie mogła tego zobaczyć. – Coś z Harriet? – zapytał po chwili, opierając się ręką o drzwi do auta. Nie jego wina, że po jego kręgosłupie przeszedł lodowaty dreszcz, a serce natychmiastowo przyspieszyło. Córka była jego oczkiem w głowie, więc bał się o nią bardziej, jak o siebie. Dodając do tego jego doświadczenia, to...

- Nic jej nie jest, jednak tak, chodzi o Harriet – odparła poirytowana, a Louis odetchnął z ulgą. – Muszę pana prosić o przyjechanie do szkoły.

- W porządku, przyjadę – ponownie skinął głową i wsiadł do auta, odpalając silnik. Nie jest głupi, nie odjedzie rozmawiając przez telefon, ale chciał załatwić to jak najszybciej. Jeśli jego córka wpakowała się w jakieś kłopoty, to najprawdopodobniej chciałaby, żeby on tam z nią był. – Czemu pani wzywa mnie do szkoły, jeśli mogę spytać? – powiedział uprzejmie, siląc się na powagę w swoim tonie. Nigdy nie rozmawiał z tą kobietą, ponieważ wszystkie sprawy załatwiał wychowawca Harriet, pan Daft. Znał ją jednak z opowieści swojej córki. Mówiła, że pani Slorra jest strasznie czepialska i lubi zawracać ludziom głowę bez powodu. Ale lubiły się, ponieważ Harriet często brała udział w organizowanych przez szkołę imprezach, którym przewodziła. Tak, jego córka wiedziała, jak ustawić się w życiu.

- To raczej delikatna sprawa, wytłumaczę panu wszystko, jak pan przyjedzie. Proszę się nie martwić – odparła surowo, jakby wyjaśniała coś swojemu uczniowi. Zdecydowanie czuła się wyższa od wszystkich innych, ale Louis miał to w głębokim poważaniu. I tak zawsze stanie po stronie swojej córki, nawet, jeśli obrzuciłaby szkołę błotem. Nie, żeby on miał takie pomysły w jej wieku. Nic z tych rzeczy.

- Dobrze, więc jadę. Do zobaczenia, pani Slorra – dodał trochę zbyt sarkastycznie, żeby zabrzmiało to miło. Cóż, zdarza się.

- Dziękuję i do widzenia, panie Tomlinson – zakończyła sucho, rozłączając się w ułamkach sekund. Louis wywrócił na to oczami i napisał jeszcze smsa do Harriet, że będzie za dziesięć minut, po czym wyjechał z parkingu.

Po niedługiej chwili był na miejscu i wszedł do szkoły pewnym krokiem, rozglądając się po korytarzach. Mijał kilkoro uczniów, którzy spacerowali między szafkami, i nawet rozpoznał w nich kilku przyjaciół swojej córki. Machał wtedy do nich dłonią, a oni posyłali mu szerokie uśmiechy i mówili głośne 'dzień dobry'. Co jak co, ale Louis był lubianym ojcem w tej szkole.

- O, jest już pan. Zapraszam – powiedziała dyrektorka, wpadając na szatyna przed swoim gabinetem. Pognała go do środka i trzasnęła drzwiami, stając na środku pomieszczenia. Na jednym z krzeseł siedziała obrażona Harriet, która miała skrzyżowane ręce na piersi i wbijała nienawistne spojrzenie w jakiegoś chłopaka ze spuchniętym policzkiem i nosem. Uśmiechnęła się tylko na chwilę, kiedy spojrzała na tatę, który posłał jej zagubione spojrzenie i zrobił głupią minę.

Miss you || Larry StylinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz