Rozdział 6

1.2K 61 2
                                    

Kalina pov. 

Podjechałam pod szkołę, przed wyjściem z auta nasunęłam czarną ramoneskę. Nikt nie mógł zobaczyć, że miałam opatrunek na ramieniu. Weszłam do budynku, pierwszą osobą, którą zobaczyłam był oczywiście Tieri. Opierał się o ścianę, kiedy tylko mnie zobaczył zaczął skanować moje ciało. Minęłam go i poszłam pod salę od matmy. Czułam, że chłopak poszedł za mną. Odwróciłam się w jego stronę z pytającym spojrzeniem.

- Dobrze się czujesz?- spytał.

W jego głosie słychać było jakby zmartwienie. To pytanie i jego ton głosu całkowicie mnie zdezorientowało. 

- Tak, czemu miałabym czuć się źle?- spytałam, ale doszło do mnie o co pytał.- Na litość Boską ja nie oberwałam pierwszy raz. Poza tym to tylko draśnięcie. 

Chłopak kiwną głową, ale nadal bacznie mi się przyglądał. Na korytarzu rozbrzmiał dzwonek. Po zajęciu miejsca w przedostatniej ławce przy oknie, oparłam się o parapet. Na mojej ławce wylądowała kulka papieru.

Robimy wieczorem imprezę? 

Czytasz mi w myślach kochana. 

Od czasu kiedy Octavia zaczęła spotykać się z Carlosem praktycznie ze sobą nie rozmawiałyśmy. Ta impreza była dobrym pomysłem. 

***

- Ta czarna będzie dobra- powiedziała Octavia przeglądając moją szafę. 

- Do niej pasowały by te twoje złote szpilki- powiedziałam biorąc sukienkę. 

Rudowłosa poszła do swojego pokoju chwilę później wróciła z pięknymi złotymi szpilkami, czerwoną sukienką dla siebie i czarnymi szpilkami. Po przebraniu się i pomalowaniu zeszłyśmy na dół. Chłopaki zabrali wszystkie drogocenne rzeczy i pozamykali pokoje. Po dwudziestej przyszło sporo osób. Zdziwiła mnie obecność Marcusa, nikt go nie zapraszał. Postanowiłam ten wieczór spędzić na zabawie, nie przejmowałam się Tierim, Audrey, która zniknęła gdzieś, zapewne z Marcello, ani ojcem, który próbował mnie zabić. Lekki ból lewego ramienia ustąpił po wypiciu czterech szotów tequili. W salonie rozbrzmiewał świetny kawałek I Want To-Rosenfelda. Zaczęłam poruszać się w rytm muzyki. W pewnym momencie na moich biodrach pojawiły się męskie dłonie. Nie musiałam się odwracać żeby wiedzieć, że stał za mną Tieri. Czułam jego zapach, mieszanka kawy, papierosów i alkoholu. Poruszaliśmy się w rytm muzyki, ocierałam się o jego ciało. Chłopak odwrócił mnie do siebie przodem. Zarzuciłam na jego ramiona ręce i przysunęłam się jeszcze bliżej, o ile było to możliwe. Jego brązowe tęczówki skanowały moją twarz, zatrzymały się tylko na ustach. Niewiele myśląc wpiłam się w jego usta, chłopak od razu oddał pocałunek. Pociągnęłam go lekko w stronę schodów, brunet nie protestował, szedł za mną całkowicie oddając się pocałunkom. Kiedy weszliśmy na górę od razu zaczęłam otwierać swój pokój, na chwilę odrywając się od chłopaka. Otworzyłam drzwi i pchnęłam go do środka. Chłopak przytwierdził mnie do drzwi i przekręcił zamek, nie pocałował mnie, ale nasze usta dzieliły milimetry. Mój oddech był przyspieszony, tak samo jak jego, patrzył się na mnie jak wygłodniałe zwierzę. Złączył nasze usta w pocałunku pełnym pożądania. Całował mnie agresywnie i zachłannie, tak jakbym zaraz miała mu uciec. Popchnęłam go na łóżko, chłopak pociągnął mnie za biodra. Siedziałam na nim okrakiem, Marcus zaczął ssać, podgryzać i całować moją szyję. Cichy mruk podniecenia wydobył się z moich ust. Ręce chłopaka powędrowały do zapięcia mojej sukienki. Kiedy rozpiął zamek i zrzucił ze mnie sukienkę, zaczął obcałowywać moją prawą pierś. Pociągnęłam za skrawek jego koszulki, moim oczom ukazała się umięśniona klata z kilkoma tatuażami i wieloma bliznami. Po ogólnym stwierdzeniu, że Tieri mnie kręci zaczęłam rozpinać pasek od jego spodni. Brunet szybkim ruchem pozbył się swoich jeansów. Bokserki opinały spore wybrzuszenie, Marcus chwycił mój podbródek w dwa palce i uniósł tak żebym patrzyła mu w oczy.

- Jesteś dzisiaj cholernie napalona Moretti- moje nazwisko w jego ustach brzmiało strasznie seksownie. 

- Głos moralny się w tobie odezwał?- zakpiłam.

- Tego nie powiedziałem.

Po tych słowach chłopak wpił się w moje usta. Nasz pocałunek z każdą chwilą się pogłębiał. Lekko poruszyłam biodrami ocierając się o Marcusa. Brunet przewrócił nas tak, że teraz leżałam pod nim. Jego ręce zjeżdżały z moich bioder, zdejmując moje koronkowe majtki. Prawą ręką zaczął jechać powoli do góry po wewnętrznej stronie mojej nogi. Cały czas patrzył mi się w oczy, kiedy dotarł do mojej kobiecości jęknęłam, a on się uśmiechną. W błyskawicznym tępię pozbył się bokserek i wszedł we mnie. Moje jęki rozniosły się po pomieszczeniu. Pchnięcia chłopaka stawały się coraz ostrzejsze, a je czułam, że byłam na skraju. Chłopak doskonale o tym wiedział, ponieważ przyspieszył, a ja po chwili przeżywałam orgazm. Doszliśmy niemal w tym samym czasie. Nasze oddechy były przyspieszone. Położyłam się na jego torsie, chłopak zgarnął kosmyk włosów  z mojej twarzy.

- Nie rozerwałaś szwów?- spytał.

- Nie- odpowiedziałam przymykając oczy.

Marcus jeździł ręką po moim boku. Czułam, że zaraz zasnę, nie było sensu schodzić na dół, ponieważ było już późno. Naciągnęłam na nas kołdrę po czym wtuliłam się w bruneta.

- Branoc Tieri- mruknęłam zasypiając. 

- Dobranoc Moretti- odpowiedział szeptem tuż przy moim uchu. 

Rano obudziłam się w szarej koszulce, którą miał na sobie poprzedniego wieczora Marcus. Ubrał mnie? Właśnie Marcus! Gdzie go wcięło? Wstałam z łóżka ziewając, wyszłam z pokoju i zeszłam do kuchni. Stanęłam w drzwiach słysząc głos swojej przyjaciółki.

- Nikt ma nie wiedzieć o wczorajszym wieczorze jasne? Jeśli Ali dowiedziałaby się, że ze sobą spaliśmy to by się wkurzyła i  to bardzo. 

- Jakby sama nigdy nie miała trójkąta- powiedział Carlos.

- Dobrze wiesz, że nie o to chodzi- powiedziała Octavia.

Weszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie kawę. Czułam się obserwowana przez trójkę siedzącą w kuchni. Odwróciłam się do nich, mierząc każde uważnym spojrzeniem.

- Co się tak na mnie gapicie?- spytałam w końcu. 

- Po pierwsze koszulka Marcusa, po drugie, eee, nie, nie ma po drugie- powiedział Jack.

- I? 

Zalałam sobie kawę i chciałam się napić. Kontem oka widziałam, że do kuchni wszedł Tieri. Już wyciągną rękę po MOJĄ kawę. 

- Dotknij tego kubka, a nie będziesz miał ręki- warknęłam, odsuwając się od niego.

Brunet tylko się zaśmiał, wyciągnął z szafki kubek i zrobił swoją kawę. Po śniadaniu wszyscy, którzy zostali na noc pomogli ogarnąć dom i poszli. Do domu wróciła również Audrey, nie było jej całą noc. Pierwszą myślą, która pojawiła się w mojej głowie- nie tylko ja miałam udaną noc. Jak na razie nie miałam zamiaru rozmawiać z Octavią i Carlosem o tym co stało się na imprezie, ale musiałam porozmawiać z Audrey i to poważnie. Do puki nie ma ojca może się spotykać z Marcello, ale kiedy wróci będzie musiała się ograniczyć do minimum.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mamy gorący rozdział. Przedostatni z maratonu. Pamiętajcie o gwiazdkach. Miłego i do następnego.   



DziedziczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz