Kalina pov.
Obudziły mnie pocałunki Marcusa. Całował mnie po odkrytym kawałku brzucha. Uśmiechnęłam się zaspana i mruknęłam coś pod nosem. Chłopak złapał mnie za talię i uniósł głowę w górę. Na jego twarzy widniał szeroki, uroczy uśmiech.
- Dzień dobry kochanie- powiedział swoim porannym głosem, całując mnie w usta.
- Dobry- odpowiedziałam pomiędzy pocałunkami.
Marcus lekko się odsunął. Patrzyliśmy się uśmiechnięci sobie w oczy. Leżeliśmy tak dłuższą chwilę. Brunet w końcu pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka. W apartamencie rozbrzmiał odgłos lecącej wody, oznaczało to, że chłopak brał prysznic. Niewiele myśląc wygrzebałam się z łózka i poszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania i dołączyłam do chłopka. Od razu przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w pełnym pożądania pocałunku. Jego ręce zjechały na moje pośladki. Moja kobiecość otarła się o jego członka. Chłopak głośno wciągnął powietrzę. Przyszpilił mnie do czarnej ściany i zmierzył moje ciało centymetr po centymetrze z pożądaniem. Po moim kręgosłupie przeszedł aż dreszcz. Ustałam na palcach i wpiłam się w usta chłopaka niczym spragnione zwierzę. Brunet chętnie oddał pocałunek. Oszczędziliśmy sobie gry wstępnej. Chłopak odwrócił mnie do siebie plecami i wszedł we mnie mocno. Moje krzyki rozniosły się po całym pomieszczeniu. Marcus doprowadzał mnie do szaleństwa. Trzymał mnie za biodra, po chwili mocno zacisną palce na mojej skórze. Z moich ust wydobył się jęk rozkoszy. Oboje zatopiliśmy się w fali orgazmu. Mogłabym zaczynać tak dzień zawsze.
****
Po śniadaniu ruszyliśmy do mojego domu. Od progu dało się słyszeć donośny głos Aurory. Przeszliśmy do salonu, gdzie znajdowały się moje siostry i ojciec. Audrey siedziała na kanapie i przyglądał się kłócącej dwójce.
- Nie masz prawa mnie stąd wyrzucić! Jestem gościem Kaliny nie twoim. Jeśli ona mnie wyrzuci wtedy sobie pójdę, w przeciwnym razie zostanę- powiedziała brunetka.
- Rory zostaje, a ty nie masz nic do gadania. Jeśli masz z tym jakiś problem tam są drzwi.
Wskazałam w kierunku wyjścia i sztucznie uśmiechnęłam się do ojca. Aurora założyła ręce na piersi, a na jej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech. Augusto warknął coś pod nosem, nie byłam pewna czy po angielsku i poszedł do sypialni. Marcus przywitał się z młodą-Audrey i księżniczką-Aurorą. Myślałam, że nie nawiąże jakichś bliskich relacji z moimi siostrami, ale chyba się myliłam. Wydaję mi się, że zbliżył się do młodej kiedy zniknęłam z pod klubu Tieriego i pojechałam do Erici. Wiedziałam, że później razem po mnie przyjechali. Dziewczyny poszły na górę, a ja ruszyłam w stronę mojego nowego gabinetu, który przejęłam po ojcu. Wystrój pomieszczenia mi się podobał, więc postanowiłam nic nie zmieniać. Usiadłam na brązowym, skórzanym fotelu i położyłam nogi na biurku. Po prawej stronie biurka stała sterta papierów, którymi musiałam się zająć. Możliwe było, że w niej znajdowały się umowy z M.J., które musiałam natychmiast spalić. Niechętnie zabrałam się do pracy. Nie pomagała mi w tym obecność mojego chłopaka, który ciągle się na mnie patrzył. Nie myliłam się, po dziesięciu minutach przeglądania papierów znalazłam to czego się obawiałam. Na dole kartki były złożone dwa podpisy- mój i Jonesa. Wstałam z fotela i poszłam do salonu. Wrzuciłam kartkę do kominka, tak jak zrobiłam to z listem. Kiedy wróciłam do gabinetu czułam na sobie wzrok Marcusa.
- No co?- spytałam, odwracając się do niego
- Czemu spaliłaś te dokumenty?- spytał, przyglądając mi się z zaciekawieniem.
- Bo osoba, z którą były podpisywane nie żyję i wiem, że do niczego mi się nie przydadzą- odpowiedziałam, dolewając sobie whisky.
Chłopak kiwnął głową i wrócił wzrokiem do telefonu, który zaczął dzwonić. Chłopak odebrał i wyszedł z mojego gabinetu. Nie chcąc tracić więcej czasu usiadłam przy biurku i wróciłam do pracy.
CZYTASZ
Dziedziczka
RomancePrzeprowadzka do Los Angeles na pierwszy rzut oka wcale nie zmieniła tak dużo, ale ta naprawdę zmieniła wszystko. ~1 część dylogii Innamorati~