Kalina pov.
Byłam cholernie zła na Marcusa. Ten dupek nie powiedział mi, że miał dzisiaj urodziny. Dowiedziałam się o tym od Audrey i Marcello, kiedy rano z nimi rozmawiałam. Siódmy stycznia, dzień urodzin mojego głupiego chłopaka. Aktualnie pojechał do pracy, a ja wpadłam na pomysł, że mogę zrobić mu przyjęcie niespodziankę. Zadzwoniłam po Nicole, Nicolasa, Gavina i innych naszych znajomych. Impreza miała się odbyć w klubie Tieriego. Jeden z jego ochroniarzy mnie kojarzył i postanowił mi pomóc. Dostałam pozwolenie na udekorowanie sali. Octavia, Carlos i Jack przyszli pomóc pompować mi czarne balony. Rozwiesiliśmy je pod sufitem. Sala wyglądała nieźle. Na środku stała piramida z kieliszków szampana. Zostało się tylko przebrać. Szybko wróciłam do apartamentu. Założyłam krwisto czerwoną sukienkę do kolan i złote szpilki. Najszybciej jak potrafiłam wróciłam do klubu. Wszyscy już byli. Czekaliśmy tylko na Tieriego. Nie trzeba było dużo casu, ponieważ piętnaście minut później w drzwiach pojawił się brunet. Ubrany w granatową koszulę i jeansy.
- Niespodzianka!- krzyknęliśmy wszyscy jednocześnie.
Na twarzy chłopaka od razu pojawił się szeroki uśmiech. Podeszłam do niego i pocałowałam.
- Najlepszego Tieri- mruknęłam, opierając się o jego tors.
- Czemu mam wrażenie, że to ty za tym wszystkim stoisz?- spytał z uśmiechem, całując mnie.
Wzruszyłam tylko ramionami i wzięłam dwa kieliszki szampana. Jeden podałam chłopakowi. Za mną pojawiła się Niki. Założyła rękę na moje ramię i z uśmiechem wpatrywała się w Tieriego. Polubiłam ją. Nicole była naprawdę dynamiczną dziewczyną.
- Jesteś chyba pierwszą osobą, której udało się zrobić mu niespodziankę, o ironio i to w jego własnym klubie. Powiem ci Marcus, że masz cudowną dziewczynę- powiedziała Niki.
- Fakt, mam wspaniałą dziewczynę- powiedział Tieri całując mnie.
-Ooo. Słodziaki z was- mruknęła łykając szampana.- A ty Marcus to stara dupa jesteś. Wszystkiego najlepszego.
Po tych słowach zniknęła w tłumie ludzi, na pakiecie. Tieri przyciągnął mnie do siebie. Położył głowę na mojej i objął mnie ramionami. Zaczęliśmy się kołysać w rytm muzyki.
- Pięknie wyglądasz kochanie- wyszeptał mi do ucha chłopak.
- Dziękuje- odpowiedziałam z uśmiechem.- Ty też prezentujesz się nie najgorzej.
- Pani Moretti zaszczyci mnie pani tańcem?- spytał, obracając mnie w swoją stronę.
- Oczywiście panie Tieri- odpowiedziałam, zakładając mu ręce na kark.
Dj miał niezłe wyczucie, bo akurat zaczął lecieć wolny kawałek. Chłopak przyciągnął mnie do siebie za biodra. Z uśmiechem wpatrywał się w moje oczy. To był ten moment kiedy uświadomiłam sobie jak wielkie szczęście miałam. Tieri był moim całym światem. Przetańczyliśmy kilka piosenek, później usiedliśmy w loży, żeby trochę odpocząć. Chłopak ciągle sprawdzał telefon. Zaczęło mnie to trochę irytować.
- Widzę, że masz coś ważnego do zrobienia- powiedziałam podirytowana.
- A tak kochanie, miałem trochę inny pomysł na świętowanie moich urodzin- chłopak wstał i wyciągnął w moją stronę rękę.- Chodź, urwiemy się stąd na godzinkę.
Nic nie mówiąc chwyciłam dłoń chłopaka. Pociągnął mnie do wyjścia. Przed wejściem czekało auto. Chłopak otworzył mi drzwi i wsiadł zaraz za mną. Szofer ruszył w nieznanym mi kierunku. Po piętnastu minutach samochód zatrzymał się pod firmą Tierich. Spojrzałam pytająco na chłopaka. Ten tylko się uśmiechną i ruszył do wejścia. Szybko poszłam za nim. Byłam cholernie ciekawa co wymyślił. Wsiedliśmy do windy, brunet nacisnął przycisk z numerkiem ostatniego piętra. Chwilę później znaleźliśmy się na schodach prowadzących na dach. Kiedy Tieri otworzył drzwi myślałam, że padnę. Helikopter, pieprzony helikopter.
CZYTASZ
Dziedziczka
RomancePrzeprowadzka do Los Angeles na pierwszy rzut oka wcale nie zmieniła tak dużo, ale ta naprawdę zmieniła wszystko. ~1 część dylogii Innamorati~