Rozdział 15

1K 67 1
                                    

Kalina pov.

W moim pokoju rozległ się pisk budzika. Miałam ochotę cisnąć nim o ścianę, ale obiecałam, że już nie zniszczę więcej budzika. Z niechęcią podniosłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Od razu po wejściu pod prysznic moje ciało zetknęło się z zimną wodą. To była dobra pobudka, lepsza od jakiegoś głupiego budzika. Po ogarnięciu się zeszłam na dół. Ojciec i Lorenzo pojechali już do tego nędznego muzeum przygotowywać bal.

****

Skończyłam jeść obiad i poszłam na górę się ubierać. Założyłam białą sukienkę do ziemi i złote szpilki. Wyglądałam jak jakaś grecka bogini. Pół godziny później byłam już na balu. Przechadzałam się między gośćmi i próbowałam zabić nudę. W kącie stał Marcus za swoim bratem. Starszy z braci wyglądał jak zwykle olśniewająco. Koło mnie pojawiła się Audrey.

- Wiesz, że będziesz musiała z nim w końcu porozmawiać?- spytała patrząc się na braci.

- Wiem, ale na pewno nie dzisiaj. Widziałaś coś podejrzanego?- spytałam, licząc na jakąś akcję.

- Nie licząc tego, że ojciec wygląda jakby miał zaraz zejść na zawał to nie. Coś się stało, że pytasz.

- Jakaś nowojorska mafia przyleciała i chyba Augusto zalazł im za skórę bo wariuje od wczoraj.

Audrey ciągle patrzyła się na Marcello, a ja czułam na sobie wzrok Marcusa. Koło nas pojawił się Raphael. Zmierzył wzrokiem moją siostrę, a później mnie.

- Cholernie dziwna atmosfera- powiedział oglądając się po sali.

- Tak, coś czuję, że to cisza przed burzą. Musicie być czujni, mam złe przeczucia co do tego głupiego balu. Audrey widzę, że i tak nas nie słuchasz, idź do niego.

- Nie, zostanę z tobą.

- Idź, ja i tak idę na dwór. Zobaczę czy nic się nie dzieję.

Dziewczyna poszła do swojego chłopaka, ja ruszyłam na zewnątrz. Na parkingu było od cholery aut. Większość była czarna. Powolnym krokiem ruszyłam dookoła muzeum. Znowu byłam obserwowana. Tym razem byłam tego pewna. Wyciągnęłam pistolet z pod sukienki i rozejrzałam się dookoła. Kiedy się odwróciłam ktoś przyłożył mi jakąś szmatkę do ust. Zrobiło mi się słabo i zanim zdążyłam zareagować zsunęłam się w ramiona nieznajomego.

Marcus pov.

Godzinę po rozpoczęciu balu w rodzinie Morettich zapanował niepokój. Augusto starał się zachowywać normalnie, ale mu nie wychodziło. Był zdenerwowany, chodził cały spięty. Mnie martwił tylko brak Kaliny. Zniknęła dziesięć minut temu i nie wydaję mi się żeby pojechała do domu. Wyszedłem na zewnątrz. W oczy rzucił się mi błękitny mustang z 1967. Wszystko byłoby okej gdyby nie coś białego na tylnych siedzeniach. W błyskawicznym tempie wsiadłem na motor i ruszyłem za tym samochodem. Chwilę później kierowca zorientował się, że za nim jadę i wjechał w centrum. Mimo moich starań zgubiłem go po dziesięciu minutach. Wróciłem zdenerwowany do muzeum i od razu poszedłem do Augusto.

- Porwali Kalinę- powiedziałem łapiąc oddech.

- Co!?- krzyknęła przerażona Audrey.

- Przed chwilą widziałem wyjeżdżający stąd błękitny mustang, na tylnych siedzeniach leżała Kalina.

- Jesteś pewien?- spytał Augusto.

- Tak jestem pewien.

Na twarzy mężczyzny pojawił się uśmiech. On się cieszył, że jego córka został porwana. On naprawdę był psychopatą.

- A ja głupi myślałem, że przyjechali po mnie.

Nie ma słów, które opisały by moje zdenerwowanie. Niewiele myśląc przywaliłem Augusto w twarz. Mężczyzna się zatoczył, łapiąc równowagę.

- Wiesz co Augusto? Jesteś najbardziej bezuczuciowym tyranem jakiego poznałem. Nie dziwię się, że większość świata chce zakopać cię pod ziemią. Tylko na to zasługujesz, na śmierć.

Zdenerwowany wyszedłem na zewnątrz. Za mną wyszła Audrey. Dziewczyna była roztrzęsiona, strasznie martwiła się o siostrę. Usiadła pod ścianą i zaczęła płakać. Ukucnąłem naprzeciwko niej.

- Młoda, twoja siostra jest silna. Na pewno nic jej się nie stanie-powiedziałem, starając przekonać ją i siebie.- Będziemy jej szukać, a ja przysięgam, że nie spocznę dopóki jej nie znajdę. Wstawaj, jest zimno. Zaraz się przeziębisz.

Dziewczyna pociągnęła nosem i wstała z zimnego chodnika. Otarła łzy i zmierzyła wzrokiem parking. Ruszyła przed siebie, wyglądało na to, że coś znalazła. Przy wyjeździe z parkingu leżała rzemykowa bransoletka. Kalina miała bardzo podobną, ale ta była trochę inna.

- To niemożliwe. Przecież Kalina sama zamknęła ich pokoje- powiedziała Audrey podnosząc bransoletkę.

- O czym ty mówisz?-spytałem.

- Nie istotne- brunetka odwróciła się w moją stronę.- Mogę u ciebie spać? Nie chcę zostać sama w domu z tym psychopatą.

- Jasne.

****

Położyłem przed młodą talerz z goframi. Piętnastolatka siedziała przed telewizorem i oglądała jakieś romansidło. Przypomniało mi się jak Kalina u mnie była i wyłączyła dokładnie ten sam film. Usiadłem obok dziewczyny i próbowałem wymyśleć sposób na odnalezienie jej siostry. Jak na złość nie mogłem nic wymyśleć. Młoda chyba zauważyła, że byłem zdenerwowany tą całą sytuacją.

- Jest późno nic teraz nie wymyślimy. Jutro rano zaczniemy poszukiwania.

Kiwnąłem głową i podniosłem się z kanapy. Ruszyłem do swojego pokoju.

- Branoc młoda. Nie siedź za długo- powiedziałem wchodząc do swojej sypialni.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam, że rozdział taki krótki, ale myślę, że na dzisiaj wam wystarczy. Mam nadzieję, że mimo wszystko się wam podoba. Miłego i do następnego.




DziedziczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz