Kalina pov.
Weszłam do szkoły w fatalnym nastroju. Na dzień dobry usłyszałam, że miałam mieć jakieś testy, bo mój ojciec chciał się przekonać czy sobie poradzę jako capo. Jedyną pozytywną rzeczą w tym wszystkim był przyjazd Lorenzo. Miałam tylko siedem godzin na przygotowanie się psychicznie i fizycznie na popołudnie, wieczór i zapewne noc pełną wrażeń. Rozdrażniona tak jak tamtego dnia nie byłam dawno. Wkurzało mnie wszystko, dosłownie wszystko.
- A tobie co nerwusie?
Boże ten głos. Jeśli wcześniej myślałam, że byłam wkurzona to teraz moje zdenerwowanie wywaliło poza skale.
- Co ty tam miałczysz pod nosem?- warknęłam w jego stronę.
- Co cię ugryzło? Jesteś większą suką niż zwykle.
- Mam do ciebie prośbę- powiedziałam odwracając się do Tieriego.
- Do mnie? Skąd pomysł, że ją spełnię?
- Przeczucie. Jesteś silniejszy ode mnie, a przynajmniej na takiego wyglądasz. Możesz mnie dzisiaj pilnować w szkole? Jestem zdenerwowana, a nie chce nikomu wpierdolić.
- Jeśli mam zostać twoją niańką chce poznać powód twojego wkurwienia.
- Boże- pociągnęłam chłopaka na bok.- Mam wieczorem jakiś głupi test czy nadaję się na dziedziczkę i z tej okazji będziemy mieli kolację ze wszystkimi ważniakami z okolicy i cholernie się stresuje.
- Wielka Kalina Moretti stresuje się kolacją z ważniakami?- zakpił rozbawiony.
- Nie, stresuje się moim ojcem, który jakbyś jeszcze na to nie wpadł chce się mnie pozbyć. Brać to jego sprawka.
- Rozumiem. Zgadzam się, ale jutro powiesz mi wszystko co było na tym głupim teście. Będę go miał za tydzień- chłopak powiedział poważnie.
Kiwnęłam tylko głową i weszłam do sali lekcyjnej. Marcus pilnował mnie cały czas. Jako, że poprzedniego wieczoru zapomniałam zatankować auto przyszłam do szkoły na piechotę i również tak musiałam wracać. Tieri zobowiązał się do odprowadzenia mnie pod samą bramę. Po drodze zatrzymaliśmy się tylko raz kiedy zatrzymał nas jakiś facet.
- Dokąd to ślicznotko? Widzę, że jesteś spięta, mam sposób żebyś się rozluźniła.
- Nie radzę ci jej denerwować. Szybko traci cierpliwość, mówię z doświadczenia- głos Marcusa wyprzedził mój.
- A ty co, jej chłopak? Niech dziwka wypowie się za siebie.
Na jego słowa odwróciłam się do niego i walnęłam mu prawego sierpowego. Facet poleciał na ścianę jakiegoś sklepu za nim. Złapał się za swój krwawiący nos. Minęliśmy go, a po pięciu minutach byliśmy już pod moim domem. Marcus poszedł w swoim kierunku, a ja weszłam do domu. Przy stole siedzieli już mój ojciec, Lorenzo, Audrey, Carter, ojciec Marcusa- Bernardo, Giorgio Reina, William Gray oraz Nicolas. Dobra czas wprowadzić mój plan w życie pomyślałam witając się ze wszystkimi. Usiadłam obok Nicolasa i tym samym naprzeciwko mojego ojca.
- Zanim zaczniemy chcę ogłosić bardzo ważną informację- zaczęłam.- Jako osoba patrząca w przyszłość razem z Nicolasem postanowiliśmy, że zostaniemy małżeństwem. Przyniesie to wiele korzyści dla obu stron- powiedziałam spoglądając na blondyna.
Moja rodzina tak samo jak pozostali byli w niemałym szoku, chyba mój ojciec w największym. Patrzył się na mnie jak na wariatkę.
- Pomyśleliśmy, że to nienajgorszy pomysł z wielu względów. Oprócz korzyści jest też przewaga zbrojna nad Triadą i Bracią- powiedział Nico
- Chcesz się sama zniewolić? Powaliło cię Kalina?
- Język Audrey. I tak to była moja własna decyzja. Nie będzie to zniewolenie ponieważ mamy umowę, która mówi o tym, że każde z nas rządzi swoją mafią- powiedziałam.
- A co z miłością? Siostrzyczko na pewno chcesz wychodzić za kogokolwiek tylko dla interesu- tym razem to Carter podważył moją decyzję.
- Przyjaźnimy się, więc nie może to być aż taka tragedia, prawda?- powiedziałam chcąc zakończyć tą rozmowę.
Tak naprawdę to wiedziałam, że do ślubu nie dojdzie. Udawanie narzeczeństw mnie nie zabiję, więc co mi szkodzi?
****
Po dwudziestej skończył się mój test w terenie. Wróciliśmy do naszej posiadłości. Byłam zmęczona, poobijana i brudna. Jedyne o czym myślałam w tamtym momencie to kąpiel i pójście spać. Jednak trzeba było odklepać jeszcze kolację. Zajęłam swoje miejsce i z niechęcią odpowiadałam na pytania wszystkich przy stole.
- Słyszałem, że na ostatniej akcji, którą mieliście z Marcusem miesiąc temu pojawiła się Brać- powiedział Bernardo.
Spojrzałam się na mojego ojca, który na te słowa się spiął.
- Tak, na szczęście nikomu nic się nie stało- powiedziałam upijając łyk wina.- W dzisiejszych czasach nie wolno ufać nawet najbliższym. Brać ma zlecenie na mnie, podobno ktoś mi bliski zapłacił im dwa miliony. Komuś bardzo zależy na mojej śmierci- dokończyłam posyłając zimne spojrzenie ojcu.
- Nie wyolbrzymiaj sprawy. Brać już się stąd zwinęła- powiedział mój ojciec.
- Kazałeś im i pewnie dopłaciłeś to się zwinęli- powiedziałam.
Nagle poczułam ból w lewym ramieniu. Ten przestarzały psychopata do mnie strzelił. W pomieszczeniu rozbrzmiał śmiech, mój śmiech.
- Mam sobie namalować x na czole żebyś trafił?- spytałam uśmiechając się chamsko.
Augusto wstał od stołu i poszedł do swojego gabinetu. W momencie kiedy drzwi się za nim zatrzasnęły Lorenzo wybuchł śmiechem, podobnie jak ja. Enzo podziękował wszystkim za kolację i grzecznie ich wyprosił. Byłam pewna, że Audrey podsłuchiwała całą naszą kolację. Pewnie nieźle się przestraszyła. Zaczęłam wchodzić po schodach z zamiarem sprawdzenia co u niej, ale zatrzymał mnie głos Enzo.
- Nieźle pojechałaś po bandzie Kalinko. Muszę cię opatrzeć, chodź- powiedział kierując się w stronę łazienki.
****
Weszłam do ostatniego pokoju po prawej. Audrey już spała, wyglądała tak spokojnie. W przeciwieństwie do mnie nie miała tylu kłopotów na głowie i mogła być po prostu nastolatką. Położyłam się koło niej. Piętnastolatka mruknęła coś pod nosem po czym mnie przytuliła. Do moich nozdrzy dotarł słodki zapach fiołków i truskawek, który tak bardzo kochałam. Zapach mgiełki Audrey zawsze przypominał mi dom, był taki niewinny w przeciwieństwie do nas. Kiedy tak rozmyślałam nad moim życiem dopadł mnie sen. Zasnęłam wtulona w moją młodszą siostrę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jako, że wstawiam jeszcze dwa rozdziały ten jest trochę krótszy rozdział, ale mam nadzieję, że się wam podoba. Pamiętajcie o gwiazdkach. Miłego i do następnego.
CZYTASZ
Dziedziczka
RomancePrzeprowadzka do Los Angeles na pierwszy rzut oka wcale nie zmieniła tak dużo, ale ta naprawdę zmieniła wszystko. ~1 część dylogii Innamorati~