Rozdział 9

1.2K 69 2
                                    

Kalina pov. 

Przeklęty szósty grudnia. Niby są mikołajki i w ogóle, ale mój ojciec miał głupią tradycję i co roku urządzał noc gry w pokera. Zawsze zbierała się większość wielkich mafiosów. Na moje nieszczęście byli zaproszeni również Dimitriev i Nikolaj Orłow. Młody Orłow jest starszy od Audrey o rok i jest tak samo nienormalny jak jego stary. Ciągle się do mnie przystawiał, dziwiłam się, że nigdy mu nie przywaliłam. O osiemnastej zaczęli przyjeżdżać ludzie. Jako pierwszy przyjechał Reina, niemal w tym samym czasie z Williamem i Nicolasem Gray, zaraz po nich przyjechał Bernardo Tieri ze swoimi synami. Czułam jak Marcus prześwietlał każdy centymetr mojego ciała. 

- Kalina- jego głos był zimny, ale dało się wyczuć to coś. 

- Marcus- odpowiedziałam tym samym tonem. 

Cokolwiek to było zostało przerwane przez cholernych Orłowów. Dimitriev rzucił wszystkim oziębłe spojrzenie, a wzrok Nikolaja spoczął na mnie. Na jego twarzy rozciągnął się uśmiech niemal, że jak u psychopaty. Wszystkie moje mięśnie spięły się na jego widok. 

- Alinka jak ty ślicznie wyglądasz- powiedział kiedy starsi mężczyźni ruszyli na dół.

- Nigdy. Tak. Do. Mnie. Nie. Mów- warknęłam podchodząc do niego bliżej. 

- Malutka, oboje dobrze wiemy, że cię to kręci. 

Kątem oka widziałam jak Tieri się spiął, tylko sekundy dzieliły go od wybuchu, a ja doskonale o tym wiedziałam. 

- Dobra niewyżyty dzieciaku, sklej mordę zanim właduje ci kulkę- powiedział Nicolas i zrobił przerwę, patrząc się na niego.- Albo dwie.  

Ruszyliśmy na dół, Marcus cały czas bacznie przyglądał się Nikolajowi. Mężczyźni zaczęli już grę, my jako młode pokolenie od razu wylądowaliśmy przy barze. Rozlałam whisky pełnoletnim czyli tylko mi, Marcusowi i Nicolasowi. Po dziesięciu minutach staruszkowie skończyli rozgrywkę. Nikolaj rzucił pomysł żebyśmy teraz my zagrali, przy stole usiadłam ja, naprzeciwko mnie nie kto inny jak Marcus. Po mojej prawej miałam Marcello i Audrey, a po lewej niestety Nikolaja i  Nicolasa. Orłow pierdolił od rzeczy i ciągle próbował mnie poderwać, w chwili kiedy chciał się znowu odezwać wyciągnęłam pistolet i w niego wycelowałam. Nie tylko mnie już irytował, ponieważ nie tylko ja do niego celowałam. Marcus trzymał pistolet na wysokości głowy Orłowa. Byłam pewna, że jeśli ten dzieciak jeszcze raz się odezwie Tieri odstrzeli mu łeb. 

- Jeśli się nie zamkniesz nie dożyjesz nawet pierwszego rozdania- powiedziała z uśmiechem Audrey.- I to nie Kalina cię zastrzeli tylko Marcus, chociaż z pozoru to ją bardziej wkurwiasz. 

Szesnastolatek się zamkną, Ja powoli opuściłam broń w przeciwieństwie do Tieriego. Brunet nadal mierzył zimnym wzrokiem młodego.

-  Nie warto marnować kulek Tieri- powiedziałam.

Chłopak od razu opuścił broń i odwrócił się w moją stronę. Reina rozdał każdemu po dwie karty, ja dostałam asa i dziesiątkę. Beznadziejne karty, ale podbiłam stawkę o dwadzieścia. Na stole pojawiło się pięć kart wspólnych. Dziewiątka, ósemka, walet, dama i król.  Miałam cholernego królewskiego pokera. Audrey, Nicolas i Marcello spasowali. Zostałam tylko ja, Marcus i Nikolaj. Spojrzałam się na chłopaka siedzącego naprzeciwko. Na jego twarzy widniał chytry uśmiech. Szanse na to, że on też ma te same karty są niemal zerowe. Tieri podbił stawkę o pięćdziesiąt, zaraz po nim ja o tyle samo. Nikolaj spasował. Zostaliśmy tylko my. 

- Sprawdzam cię- powiedziałam.

Chłopak odsłonił najpierw jedną kartę. Cholerny as, to była jakaś kpina. Zaraz później odsłonił drugą- siódemka. Wygrałam. Odsłoniłam swoje karty. I zgarnęłam stówę. Reina ponownie rozdał karty. Tym razem również miałam beznadziejne karty. Gra chwilę się toczyła aż w końcu skończyliśmy znowu we trójkę tak jak przed chwilą. Nikolaj dobił sto, Marcus sto pięćdziesiąt, a ja dwieście. Orłow patrzył się na mnie i na Marcusa, w końcu rzucił karty na stół. 

- Sprawdzam- tym razem to Marcus wykonał ruch.

Miałam trójkę, a on parę. Znowu wygrałam. Zgarnęłam tamtego wieczora pięćset pięćdziesiąt dolców. Widziałam, że Nikolaj jest wkurwiony, dzieciak nie umie przegrywać. 

- Oszukiwałaś!- krzyknął i szybkim krokiem się do mnie zbliżył.

Za moimi plecami słyszałam dźwięk odbezpieczania broni. Marcus jest gotowy zabić młodego Orłowa, ale ja mu na to nie pozwolę.

- Jesteś dziwką i kiedy tylko zakręciłaś tyłkiem stary głupi Reina ci uległ. Przyznaj specjalnie dostawałaś dobre karty. 

Orłow dostał ode mnie z prawego sierpowego. Wylądował na ziemi, a ja przyłożyłam nogę do jego gardła. Obcas, a właściwie szpilka buta wbijała mu się w skórę. Za moimi plecami usłyszałam parsknięcie Marcusa. Widziałam jak Giorgio zaczął celować do blondyna. To jest powód dla którego nienawidziłam mikołajek.

- Z czego się cieszysz idioto?- spytałam odwracając się.

- Z niczego- odpowiedział Tieri.

- Tak myślałam.

Zdjęłam nogę z Orłowa, w miejscu gdzie mój but stykał się z jego skórą powstała rana. Chłopak powoli się podniósł i spojrzał się na mnie jakby przestraszony. Może w końcu bachor nauczy się szacunku. 

- Odezwij się tak do mnie jeszcze raz, a tą szpilką przebije ci tchawicę. Zrozumiałeś?- spytałam patrząc na niego z pogardą. 

Blondyn przytaknął i poszedł na górę za swoim ojcem. Większość się rozeszła, zniknęła również Audrey. Ja pierdziele, zniknęła razem z Marcello. Ta dziewczyna naprawdę chciała skończyć w ziemi. Bernardo pojechał do siebie zabierając  ze sobą Marcusa. Zostałam sama z rodzicami. Od razu poszłam do swojego pokoju. Na moim łóżku leżała złota kartka, a na niej łańcuszek z czarną gwiazdką. Na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Podniosłam obie rzeczy i zaczęłam czytać kartkę. Dla mojej  pięknej Kaliny, żebyś zawsze znalazła do mnie drogę. Wesołych kochanie. W całym moim ciele czułam cholerne ciepło. Wszystkiego bym się spodziewała, ale nie tego. Tieri, cholerny Marcus Tieri. Wywracał mój cały świat do góry nogami i krzyżował mi plany. Położyłam się na łóżku i patrzyłam się w wisiorek. Żebyś zawsze znalazła do mnie drogę. Te słowa odbijały mi się w głowie.  

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mamy kolejny rozdział. Ja zagłębiłam się w grę w pokera i powiem wam, że nie jest taka trudna jak myślałam. Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba. Pamiętajcie o gwiazdkach. Miłego i do następnego. 




DziedziczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz