Rozdział 23

705 36 1
                                    

Audrey pov.

Od rana chodziłam zdenerwowana. Rodzice zgodzili się na szkołę z internatem. Miałam wyjechać za cztery godziny, a zaczęłam nabierać wątpliwości. Co jeśli sobie nie poradzę? Ojciec i tak zakłada moją porażkę, co jeśli ma racje? Z zamyślenia wyrwał mnie mój telefon. 

Od Marcello

Gotowa na wielkie zmiany?

Do Marcello

Oczywiście.

Nie mogłam się teraz wycofać. Nie chciałam zawieść mojego chłopaka. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech.

- Ogarnij się Audrey- wyszeptałam sama do siebie.

Byłam już spakowana, wystarczyło zanieść walizki do auta. Kolina miała przyjść za chwilę, chciałam się z nią pożegnać. Wiedziałam, że nie prędko się zobaczymy. Zeszłam na dół do kuchni. Wpadłam na matkę. Zdziwiła mnie jej obecność w domu, przecież miała być we Francji. 

- Mamo co ty tutaj robisz?- spytałam odsuwając się od niej na kilka kroków.

- Przyleciałam żeby spędzić z tobą trochę czasu- powiedziała z lekkim uśmiechem.

Ten widok był przerażający. Claudia nigdy się nie uśmiechała, ani nie chciała z nami spędzać czasu. Przez całe swoje życie nie zainteresowała się mną. Coś musiało się stać skoro tak nagle postanowiła być dobrą matką.

- Coś się stało?- spytałam.

- Nie. Czemu miałoby?

- Wybacz, ale nie jestem przyzwyczajona do tego, że chcesz spędzać ze mną czas albo rozmawiać. 

Drzwi wejściowe się otworzyły, a do domu weszła moja siostra. Jak zwykle wyglądała pięknie. Zazdrościłam jej czasami urody, zwłaszcza oczu. Intensywne, lazurowe oczy, które odziedziczyła po matce. 

- Hej siostrzyczko- powiedziała przytulając mnie.- Spakowana?

- Tak. Wystarczy wsiąść do samolotu i zacząć samodzielne życie- powiedziałam, nalewając sobie szklankę wody. 

- Na pewno nie chcesz żebym z tobą poleciała? Pomogłabym ci się rozpakować- zaproponowała.

- Dzięki Ali, ale poradzę sobie sama. Z resztą nie do końca sama, Marcello jest już na miejscu. Odbierze mnie z lotniska i we wszystkim mi pomoże.

- Marcello to jakiś twój przyjaciel?- spytała mama.

- Chłopak. Jej chłopak mamo- powiedziała chłodno Kalina. 

- Nie mówiłaś, że masz chłopaka.

- Może dlatego, że z nią nie rozmawiasz! Kiedy ostatnio porozmawiałaś, z którymś ze swoich dzieci jak prawdziwa matka? Kiedy ostatni raz zainteresowałaś się jednym ze swoich dzieci? Nawet powrót Fabiano i Aurory cię zbytnio nie obszedł- warknęła zdenerwowana Kalina.

- Nie mów do mnie takim tonem. Jestem twoją matką- teraz to Claudia podniosła głos.

- To zacznij się tak zachowywać. Chociaż wątpię, że coś to teraz zmieni. Wszystkie twoje dzieci są już samodzielne. Każde z nas się wyprowadziło. Przegapiłaś szansę na bycie matką, co dopiero dobrą. Wybrałaś pokazy mody. My to uszanowaliśmy, więc teraz ty uszanuj to, że my przyzwyczailiśmy się do życia bez ciebie- powiedziała nieco spokojniej moja siostra. 

Nie mogłam się nie zgodzić z Kaliną. Claudii nigdy nie było, przyzwyczailiśmy się do jej nieobecności. Dziwne i podejrzane wydawały się nam jakiekolwiek próby nawiązania kontaktu z nami z jej strony. Była dla nas miła tylko i wyłącznie kiedy coś się działo. Nie mogłam powiedzieć, że darzyłam ją miłością, bo byłoby to kłamstwo. Właściwie to kochałam tylko moje rodzeństwo i Marcello. Rodzice nie zasłużyli na miłość żadnego z nas. Byli okrutni i potrafili tylko krzywdzić. Może to ten świat ich takich uczynił. Może uczyni również takich z nas? Jest jakaś szansa, że staniemy się potworami dbającymi tylko o władze. Od razu odrzuciłam od siebie tą myśl. Nie jesteśmy jak nasi rodzice, nie musimy powielać ich błędów. 

DziedziczkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz