火 Rozdział 𝐈𝐈𝐈.𝐗𝐗𝐗𝐕𝐈 ✦ kometa Sozina cz. I - czas

744 35 0
                                        

Żarząca Wyspa, Naród Ognia,

Rok Małpy ~ 100 AG

𝗦𝘂𝘆𝗶𝗻

          Razem z Aangiem trenowałam od świtu do zmierzchu, codziennie.

— Więcej furii! Tak jakbyś chciał trafić wroga w samo serce! - Spokojnym, lecz surowym tonem instruowałam młodego avatara, przypominając sobie, jak dawniej tak samo uczył mnie Hanuki.

— Próbuje! - Odkrzyknął w moją stronę Nomad Powietrza.

— A teraz masz zaryczeć niczym tygrys! - Chłopak zgodnie z moim poleceniem zaryczał, lecz przypominało to raczej miauknięcie kotka niż potężny krzyk tygrysa. — To było żałosne — westchnęłam. — Kazałam ci ryczeć!

— Hej! Kto chce się napić zimnego soku z arbuza? - Wtrąciła Katara, sprawiając, że cała koncentracja avatara przeminęła jak plażowy piasek. — Nie patrz tak, Suyin. Oboje powinniście trochę odpocząć — dziewczyna popatrzyła na mnie z troską, a ja westchnęłam męczeńsko.

— Siedzenie w Calderze strasznie mnie rozleniwiło. Straciłam zbyt dużo czasu, aby teraz się wylegiwać — mruknęłam, ostatecznie przyjmując od szatynki napój z arbuza.

— W takim razie mam pomysł. Chodźmy na plażę! - Krzyknął Sokka, zrzucając z siebie ubranie. 

          Wszyscy zaśmialiśmy się, po czym do niego dołączyliśmy. Ja z Katarą wskoczyłyśmy do wody, Suki i Shang rozmawiali o czymś na kocu, a Toph, Aang oraz Sokka budowali jakieś rozmaite rzeczy z piasku. 

          Zanurzyłam się w błękitnej toni, podczas gdy Katara zaczęła bawić się cieczą. Zanurkowałyśmy, a szatynka wytworzyła wokół nas bańkę powietrza. Mogłyśmy bez problemu oddychać i oglądać podwodny świat. Koło nas przepłynęła ławica czerwonych rybek Fukai, które często widywałam w Korio. Gdy w końcu wróciłyśmy na powierzchnię, z zaskoczeniem odkryłyśmy, że Zuko zaczął atakować Aanga. Nim zdążyłyśmy wrócić na brzeg, po księciu i avatarze nie było już śladu.

— Co się stało?!

— Zuko zwariował! Zrobiłem piaskowy portret Suki, a on go zniszczył! - Jęknął Sokka, próbując naprawić swoją pracę. — I atakuje Aanga — dodał po chwili. 

          Pędem ruszyliśmy w stronę dworku letniego. Kiedy tam dotarliśmy, walka się skończyła. 

— Co ty wyprawiasz? Mogłeś zranić Aanga! - Krzyknęła Katara w stronę księcia.

— Co ja wyprawiam? A wy co wyprawiacie? Jak możecie bawić się na plaży, gdy kometa Sozina zjawi się za trzy dni? - Przygryzłam wargę, zdając sobie sprawę z racji, jaką miał książę. — Czemu patrzycie na mnie jak na wariata? 

— W sprawie komety Sozina... zamierzałem walczyć z władcą ognia dopiero po jej przelocie — odparł Aang, a ja od razu na niego spojrzałam.

— Po niej? - Powtórzył bliznowaty.

— Nie jestem gotów. Potrzebuje czasu, by opanować magię ognia — ciągnął Avatar. 

          Toph mruknęła coś pod nosem o magii ziemi.

— Więc wiedzieliście, że Aang chce czekać? - Sokka, Toph i Katara pokiwali głowami.

— Aang miał walczyć z władcą ognia przed przybyciem komety, aby uniemożliwić Narodowi Ognia wygranie wojny, ale Naród Ognia wygrał już, zdobywając Ba Sing Se. Już gorzej być nie może... — Katara zwiesiła głowę.

𝐅𝐢𝐫𝐞 𝐒𝐭𝐨𝐫𝐦 || avatar : the last airbenderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz