火 Rozdział 𝐈𝐈𝐈.𝐗𝐗𝐈𝐕 ✦ „pałac jest polem bitwy"

724 52 4
                                    

Caldera, Naród Ognia,

Rok Małpy ~ 100 AG

𝗦𝘂𝘆𝗶𝗻

          Przez całą noc miałam okropne koszmary, przez co ledwie widziałam na oczy. Wspomnienia przegranej w Ba Sing Se, upadku Aanga i zdrady Zuko co chwilę wbijały malutkie szpileczki w moją głowę. Poczucie osamotnienia oraz porażki bolało mnie bardziej, niż bym sobie tego życzyła, jednak niedługo miało się to zmienić. 

          Miałam już plan, plan na ucieczkę, a także wcześniejszą zemstę.

          W pomieszczeniu, do którego zaprowadzili mnie strażnicy wcześnie rano, stało już kilkanaście innych dziewcząt. Wszystkie wyglądały na przestraszone tym, gdzie się znalazły.

— Dobrze, skoro wszystkie już tu jesteście, rozpoczniemy selekcję. Pochodzicie z Korio, więc wyjaśnię wam zasady — powiedział ubrany w bordowy strój eunucha, gruby mężczyzna z długim, ciemnym warkoczem i pieprzykiem na policzku. Otworzyłam szeroko oczy, przyglądając się dziewczętom obok mnie. Więc one wszystkie zostały porwane... nie daruje im tego, pomyślałam, zaciskając pięści ze złości i obrzydzenia. — Złota wstążka jest dla konkubin, czerwona dla służby, natomiast różowa dla tych, które odejdą. Rozbierzcie się — polecił i jak w wojsku wszystkie zaczęłyśmy zdejmować białe kimona.

          W ciągu kilku następnych minut słyszałam jedynie ciche pomruki eunucha, który przewiązując wstążki na nadgarstkach dziewcząt, mówił im kim od dziś będą. W ten sposób doszedł do mnie.

— Ładna twarz. Ciało również jest w porządku... — powiedziała pomagająca eunuchowi dama dworu. — ... ale ma blizny, panie. Trzeba ją odrzucić.

— Zaczekaj! - Przerwał jej, podchodząc bliżej mnie i łapiąc moje dłonie. — Posługiwałaś się mieczem. Co robiłaś w Korio?

— Mój ojciec był myśliwym — skłamałam bez zająknięcia. Eunuch zamyślił się, po czym przewiązał mi czerwoną wstążkę na nadgarstku i poszedł dalej. Westchnęłam niezauważalnie.

          Teraz dopiero zacznie się walka. Pałac jest polem bitwy, a ja idę na wojnę, pomyślałam, ruszając za głównym eunuchem i nowymi służącymi.

          Późnym popołudniem po wysłuchaniu długiego wywodu Paka na temat zasad i naszych obowiązków, wróciłam do kwatery służących w towarzystwie Tayi, dziewczyny, która tak, jak ja pochodziła z Korio. W kącie pomieszczenia siedziała kobieta o nieprzyjemnym wyrazie twarzy, otoczona innymi służkami.

— Czyżby przyszły nowe? - Zapytała, a jej głos był irytujący niczym odgłosy wydawane przez świniomałpę.

— Tak, Yunru — odpowiedziała jej jakaś inna dziewczyna, po czym ukłoniła się jej nisko. Spojrzałam na tę scenę, ze zdziwienia unosząc w górę brwi.

— Świetnie. Odsuńcie się, teraz ona mnie wymasuje — poleciła, wskazując na mnie. Prychnęłam śmiechem, patrząc na nią z góry. — No już! Na co czekasz? - Podeszłam do niej i powoli zaczęłam masować jej lewą stopę. Po chwili zbyt mocno nacisnęłam w jedno miejsce, przez co brunetka jęknęła i podniosła dłoń, aby mnie uderzyć, jednak w porę ją złapałam. — Jak śmiesz! To bolało! - Pisnęła tak głośno, że musiałam się odsunąć, podobnie jak reszta dziewcząt w pokoju. Yunru skrzywiła twarz w grymasie, lecz nie trwało to długo. Jak za dotknięciem magicznej różdżki, kobieta uśmiechnęła się przebiegle. Chwyciła za pudełko, leżące na szafce, po czym wyciągnęła z niego skórzany bat. — Złapcie ją — wysyczała jak polna żmija.

𝐅𝐢𝐫𝐞 𝐒𝐭𝐨𝐫𝐦 || avatar : the last airbenderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz