血 Rozdział 𝐈.𝐈𝐈 ✦ błyskawica

1.1K 72 8
                                    

Hongbao, Naród Ognia,

Rok Świni ~ 91 AG

          Nad portem w Hongbao zebrał się spory tłum okolicznych mieszkańców. Otoczyli oni szerokim wieńcem niskiego chłopca, który nie mógł mieć nawet pełnoletności. W dłoniach chłopak dzierżył skrzynkę dziennych gazet, które już od początku wojny wydawała narodowa drukarnia. Ludzie głośno krzyczeli, przepychali się tylko po to, aby zdobyć chociaż jeden egzemplarz i dowiedzieć się o nowych postępach w dzieleniu się potęgą Narodu Ognia z innymi narodami. Po dłuższej bijatyce chłopak nareszcie został sam, lecz wtedy zza jego pleców nadeszła czarnowłosa dziewczynka i trzymając w dłoniach kilka starych miedziaków, zapytała.

Zostało ci coś jeszcze? - Chłopak podał jej lekko poszarpaną gazetę, którą udało mu się zatrzymać. Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko, odebrała papier i natychmiastowo zniknęła. Skierowała się poza miasto, do lasu, w którym miała swój tymczasowy obóz.

          Przeglądając czasopismo, co chwilę marszczyła brwi. Chociaż umiała czytać, jej rozumienie świata było jeszcze dziecinne. Niemniej jednak doskonale wiedziała o tym, jak wielkim fałszem są słowa wytuszowane na śnieżnobiałym papirusie.

          Gdy była już blisko wyjścia z portu, zatrzymał ją pewien mężczyzna. Był niski, a także gruby. Jego długie włosy oraz broda były ciemne i tak jak większość mieszkańców Narodu Ognia miał na sobie ubrania wyróżniające się odcieniami czerwieni. Jego oczy przypominały dla dziewczynki bursztyny, które w Hongbao były najważniejszym surowcem. Wokół nieznajomego unosił się gęsty zapach alkoholu, który dziewczynka kojarzyła bardzo dobrze z pobliskich knajp. Nie raz bywała już w obskurnych tawernach, w których zabawa trwała dni i noce. Mężczyzna zaczął się zbliżać, a ona cofać. Doszło do tego, że zapędził ją w boczną uliczkę, z której nie było wyjścia. Serce czarnowłosej zaczęło szybciej bić, kiedy usłyszała jego ochrypły, przerażający głos.

Heej maleńka... nie uciekaaj ode mnieee dotknął jej policzka, a jej zaledwie siedmioletnie dłonie zacisnęły się w pięści. Nieprzejęty jej widocznym strachem, kontynuował. — Aleś ty jesteśś śliczna... jak mała laleczka...

Z-zostaw mnie przerwała mu, łamiącym się i piskliwym głosem, jednak on puścił jej słowa mimo uszu. Drugą dłoń skierował do jej ramienia, lecz wtedy ona gwałtownie go popchnęła. 

          Zrobiła to z taką siłą, że mężczyzna upadł.

Mała, alee groźna...mhmm wstał i znowu zaczął się do niej chwiejnie zbliżać. 

          Złapał ją za nadgarstki, przyciskając do murowanej ściany. Zaczęła się szarpać, jednak nie miała na to wystarczająco dużo sił. 

          Nieznajomy spróbował zdjąć jej nieco podniszczoną koszulę, lecz czarnowłosa nadepnęła mu butem na stopę. Mężczyzna zapiszczał przeraźliwie, odsuwając się od niej nieco, a wtedy dziewczynka postanowiła chwycić się ostatniej deski ratunku.

          Ułożyła dłonie w odpowiedniej pozycji, naśladując ruchy magii wody, którą wykorzystywała jej mama. Jednak, zamiast zacząć tkać wodę, tak jak jej rodzicielka, w dłoniach dziewczynki pojawiły się niebieskie rozbłyski, które w sekundę przerodziły się w ogromną błyskawicę. Przestraszona tą niekontrolowaną mocą czarnowłosa, skierowała swoje dłonie w kierunku mężczyzny. Piorun od razu również zwrócił się w tamtą stronę, trafiając prosto w jego serce. To był moment. Mężczyzna upadł na ziemię ponownie, nie wydając już żadnych odgłosów ani ruchów. 

          Nagle wszystko ucichło.

          Zwykle cisza kojarzy się ze spokojem, ale ta cisza nie była spokojna. Była mordercza. Z każdą chwilą dziewczynka była w coraz to większym szoku. Bezwiednie oparła się o mur, a z jej błękitnych oczu wypłynęło morze łez. 

          Niebo również spochmurniało i zaczęło płakać.

          Wtem do dygoczącej, z zimna bądź przerażenia, dziewczynki podszedł kolejny mężczyzna. Jednak tym razem był o wiele przyjaźniej wyglądający oraz nastawiony. Widział całą tę sytuację i nie miał zamiaru zostawić małej samą sobie. Wiedział, że to mogłoby źle się skończyć, dlatego instynktownie postanowił zabrać ją do swojego domu. Czarnowłosa nie miała siły, aby się opierać, zwyczajnie wtuliła się w jego płaszcz, po czym zemdlała.

* * *

𝐅𝐢𝐫𝐞 𝐒𝐭𝐨𝐫𝐦 || avatar : the last airbenderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz