土 Rozdział 𝐈𝐈.𝐗𝐕𝐈𝐈 ✦ każdy z nas musi walczyć, aby przetrwać

713 58 1
                                    

Statek do Ba Sing Se, Królestwo Ziemi,

Rok Małpy ~ 100 AG

𝗦𝘂𝘆𝗶𝗻

— Kto by pomyślał, że po tylu latach wrócę na miejsce mojej największej wojskowej porażki... — powiedział Iroh, kiedy staliśmy na pokładzie statku, który miał nas przeprowadzić do Ba Sing Se. — Jako turysta — dodał, zmieniając swój nastrój z nostalgicznego na podekscytowany.

          Pokręciłam głową, lekko się uśmiechając. Stryj zawsze potrafił wywołać mi uśmiech na twarzy.

— Rozejrzyj się! To nie turyści, a uciekinierze! - Warknął Zuko, upijając łyk brei z glinianej miski, która w pierwowzorze najprawdopodobniej miała być zupą. Chłopak skrzywił się, wypluwając po chwili wszystko, co zjadł za burtę. — Mam dość zepsutego jedzenia i spania na ziemi. Zmęczyło mnie takie życie — westchnął. 

— Nas też — usłyszeliśmy za sobą nieznajomy, męski głos. Odwróciłam się gwałtownie, a moje oczy ujrzały brązowowłosego chłopaka z wyraźnie smukłymi brwiami i źdźbłem słomy w ustach. — Jestem Jet, a to moi wojownicy o wolność, Żądełko i Strzała — przywitali się. 

— Witaj — odparł na ich przywitanie beznamiętnie Zuko. 

— Mam propozycję. Słyszałem, że kapitan jada jak król, a nam uciekinierom dają odpadki. To niesprawiedliwe, prawda? 

— Jak jaki król jada kapitan? - Zapytał cicho stryj. 

— Jak tłusty szczęśliwy król — wycedził, a generałowi zrzedła mina. — To jak? Pomożesz nam wyzwolić jedzenie? - Zuko zacisnął dłonie na misce. Widziałam, że głęboko zastanawiał się nad tą decyzją. 

          W końcu wyrzucając naczynie w wodę, odparł w stronę Jeta.

— Jasne — uścisnęli sobie nawzajem dłonie, po czym Zuko spojrzał na mnie. — A ty, idziesz z nami? - Zapytał, a w jego głosie usłyszałam nutę nadziei. 

          Rozglądnęłam się po pokładzie, na którym stanowczą większość stanowili mężczyźni. To ciekawe, że mężczyźni uciekają, zamiast walczyć o swoją ojczyznę, pomyślałam.

          Kiedy omiatałam wzrokiem cały pokład statku, w kącie ujrzałam malutką grupkę kobiet z małymi dziećmi. Wszystkie wyglądały na bardzo zmęczone.

— Nie — powiedziałam po chwili zastanowienia. Widząc pytające spojrzenie chłopaka z blizną, dodałam. — Wierzę, że sami poradzicie sobie z jedzeniem. Ja zostanę tu i pomogę tamtym kobietom z dziećmi — wskazałam palcem na grupę. 

          W tej chwili jedno z dzieci zaczęło przeraźliwie płakać. Książę, chociaż był zdziwiony, nie kwestionował mojej decyzji. Ze zrozumieniem pokiwał głową, a gdy nadszedł zmrok, razem z Jetem, Żądełkiem i Strzałą ruszyli na podbój jedzenia.

* * *

— Dziękuję ci z całego serca. Naprawdę już nie wiedziałam co zrobić, żeby mała przestała płakać — powiedziała w moją stronę kobieta, która przedstawiła się mi jako Suli. 

          Miała kręcone do ramion, brązowe włosy oraz ciemne zielone tęczówki. Jej ziemista cera, a także zmarszczki pod oczami wskazywały, że była bardzo zmęczona.

— Miała kolkę, to u małych dzieci bardzo popularne — pogłaskałam delikatnie śpiącą dziewczynkę, która miała dopiero kilka miesięcy, po jej ciemnych włosach. 

𝐅𝐢𝐫𝐞 𝐒𝐭𝐨𝐫𝐦 || avatar : the last airbenderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz