Flavio
Dźwięk odbezpieczania zamka powoduje, że momentalnie odrywam się od pracy. Okręcam się do tyłu zauważając wchodzącego do środka Maria. Mój kuzyn wygląda jakby gdzieś wychodził, ubrany jest w jeansy oraz czarną koszulę wyjściową, a w prawej dłoni trzyma ośmiopak.
- Wpadłem do ciebie na imprezę – mruga psotnie i puszcza mi szeroki uśmiech, po czym stawia piwa na ziemi.
Myślałem, że już się dawno tego nauczył... Ja nigdzie nie wychodzę póki Laura do mnie nie wróci.
- Ja nie imprezuję. Wybierz się z Ginem. On na pewno będzie chętny na picie i zaliczenie jakiś dziewczyn – wzruszam ramionami i wracam do szlifowania papierem ściernym konstrukcji, która przypomina domek dla ptaszków. Końcowy element mojego nowego toru przeszkód dla naszej małej wiewiórki.
- Nie kumasz – podchodzi bliżej przystając nad specjalnym, masywnym stołem, który wstawiłem do mojego i Laury apartamentu. Wykonuję na nim niektóre części służące do bawienia się z naszym zwierzakiem. Mario przygląda się uważnie temu co robię oraz pozostałym jeszcze niezłożonym fragmentom, dopiero po chwili odzywając się ponownie. – Tutaj wbijam się na imprezę. Wypijemy kilka piw i razem dokończymy tor. Nudzi mnie już chodzenie wszędzie bez ciebie. Wcześniej było zajebiście.
Wcale tak nie było. Wszystkie wcześniejsze dni zamieniłbym na jeden spędzony z moją narzeczoną.
- Mario – odrywam się od pracy przyglądając mu się uważnie. – Tamte czasy już nigdy nie wrócą. Jak będziemy chodzić na imprezy to tylko z nią i będą one zupełnie inaczej wyglądać. Weź się rozglądnij i znajdź sobie dziewczynę. Nie ogarniasz tego teraz, ale bycie w związku jest naprawdę zajebiste. Chcę dla ciebie tego samego – puszczam mu szeroki uśmiech, a on wybucha głębokim śmiechem, po czym trzymając się za brzuch kręci głową z niedowierzaniem.
- Jebnęła cię strzała Amora.
Dokładnie. Nawet nie jesteś w stanie stwierdzić jak bardzo...
Laura stała się całym moim życiem, a miesiące czekania na jej powrót dłużą się niczym lata.
- Jak będziesz miał dziewczynę to dopiero się przekonasz... – odpowiadam mu spokojnym głosem, po czym starannie odkładam papier ścienny na blat i oczyszczam dłonie mokrym ręcznikiem.
Ruszam w kierunku mebli kuchennych wycierając wcześniej buty o mokrą szmatę leżącą tuż obok końca tymczasowego miejsca robotniczego. Wszystko wokół stołu przykryłem folią nie zamierzając niczego pobrudzić. Nikt z pomocy domowej nie może tutaj wejść, więc ja wszystko muszę sprzątać, a jak się już wcześniej okazało ja i sprzątanie to zupełne przeciwności. Wyciągam dwa największe kufle z szafki, po czym wracam z nimi do Maria przyglądającemu się kolejnym elementom toru przeszkód.
- Sprawdź czy dobrze zamknąłeś drzwi. Szczęściara nie lubi innych osób w pobliżu – odzywam się ponownie wracając do stołu. Stawiam szkło na nim i sięgam po dwa piwa.
- Wariat – przewraca oczami jak głupek. Jednak wyciera buty o szmatę i podchodzi do drzwi upewniając się, że należycie się zatrzasnęły.
- Ja się tylko opiekuję naszą córeczką.
- Nudzi ci się, co? – ponownie zatrzymuje się przy stole i podaje mi puszkę, którą otwieram momentalnie nalewając jej zawartość do pierwszego kufla. – Jak twoja prawdziwa wiewiórka wróci to Szczęściara zapadnie na depresję.
Depresję? Nigdy na to nie pozwolę. Zwierzak musi być szczęśliwy i mieć wszystko czego tylko zabraknie. Niestety skrzywdziłem ją nie wycofując na czas z jej życia, co mogło dać tylko jeden rezultat. Nie chciała już wrócić do całkowitego życia w lesie. Teraz jest w jednej połowie dzikim zwierzakiem, a w drugim domowym.
CZYTASZ
Związani wyzwaniem - ZAKOŃCZONE
RomancePrawda czy wyzwanie? - kieruję do Ciebie mój drogi Czytelniku pytanie. Jaka będzie Twoja odpowiedź? Czy odważysz się zagrać w grę z moją kolejną parą? Czy podejmiesz moje wyzwanie polegające na przeczytaniu drugiej części z serii Związani? Flavio to...