Rozdział 27

511 47 19
                                    

Informacja od autora: Przepraszam, że tak późno wrzucam nowy rozdział, ale zaczął on żyć swoim własnym życiem. I tak oto musiałam go rozdzielić na dwa, ponieważ okazał się dużo, duuuuużo dłuższy niż zakładałam. Drugą(znacznie ciekawszą) jego część jeszcze kończę, więc będzie, albo jutro, albo w piątek. Jednak zapraszam do lektury pierwszej jego połowy :)


Laura

Szeroko uśmiecham się, kiedy głaskamy w tym samym momencie naszą wiewióreczkę. Szczęściara leży na pleckach z łapkami ułożonymi po bokach ciała. Oddaje się pieszczocie z zamkniętymi powiekami, tylko lekko się wiercąc. Ułożyła się na prawej piersi Flavia, podobno nigdy nie przechodzi na lewą, na której widnieje tatuaż rudej wiewiórki. 

Albo jest tak inteligentna i wie co ten tatuaż znaczy, albo po prostu boi się go. Ja obstawiam to pierwsze, w końcu nasza Szczęściara jest najcudowniejszym i przede wszystkim najmądrzejszym zwierzakiem jakiego w życiu poznałam.

- Zejdę na dół i przygotuję dla niej śniadanie, a dla nas jakąś małą przekąskę. Nie chcę jej zabierać na dół, gdzie za chwilę pojawi się więcej osób – mówi mój chłopak, po czym wykonuje z dłoni łódeczkę i delikatnie chwyta w nią wiewiórkę, która jedynie na chwilę uchyla powieki i od razu je zamyka. Następnie kładzie malucha tuż przy mojej dłoni i delikatnie przeczesuje futro na jej główce. Zwierzak nawet nie porusza się o milimetr, tak bardzo nam ufa. – Zrobiła się za bardzo leniwa. Będziemy musieli zrobić jej jakiś tor przeszkód. 

- Jasne – odpowiadam mu, a on wyciska na moich ustach jeden krótki pocałunek i zeskakuje z łóżka. Przystaje przed nim w samym bokserkach i rozciąga się we wszystkie strony, co sprawia, że napręża jeszcze bardziej swoje idealne mięśnie. 

Jego wspaniały sześciopak... i ten tatuaż znaczący go jako mojego. 

Oh, chyba nigdy nie przyzwyczaję się do takiego widoku z rana. 

Czuję jak rumieńce wypływają na moich policzkach, a spodnie od piżamy zostają zwilgocone przez moje soki. Jestem mokra i coraz bardziej podniecona. Zalotnie trzepoczę rzęsami i uśmiecham się do niego sugestywnie, ale mój przystojniak burzy moje plany.

- Chciałbym, Lauro – lustruje moją sylwetkę od góry, do dołu. Wypinam piersi do przodu dając mu lepszy widok, kusząc go. – Niestety jest już późno. Popatrz na zegarek. Umówiliśmy się, że będziemy za piętnaście minut na śniadaniu – szybko wciąga na siebie koszulkę oraz spodnie i kieruje w stronę wyjścia, kiedy już jest przy drzwiach odwraca się do mnie ponownie. – Wiesz jak to jest ważne, aby z wszystkimi się dogadać. 

Kiwam mu głową na to, że rozumiem. Wczoraj najpierw odbyliśmy długą i poważną rozmowę z moim bratem. Zdecydowaliśmy się na zaprzestanie tego szaleństwa, jakim była zabawa z rzucaniem nożami w naszych wrogów i powrót do domku, z czego oczywiście Wam nie był zbyt zadowolony, jak przyjechał do nas z powrotem. Kiedy wróciliśmy do naszego miejsca tymczasowego zamieszkania natknęliśmy się na Arię, z którą uzgodniliśmy, że dzisiaj zaczniemy dzień razem wspólnie przygotowując posiłek.

Coś jakby przełamanie lodów. Dzięki temu będę miała szansę bardziej poznać Kiriła, Nikitę oraz Arię. Ten pierwszy wczoraj praktycznie się do mnie nie odzywał, gdy zawoził mnie na miejsce odbywania rytuału, więc może uda nam się dojść do porozumienia. Chociaż... jak sobie przypominam jego dwa wybuchy złości to minie sporo czasu zanim poczuję się pewnie w jego towarzystwie.

Odwracam się na brzuch i wyciągam dłoń, zaczynając ponownie głaskać Szczęściarę. Po chwili rozpoczynamy naszą zabawę, polegającą na tym, że staram się palcem wskazującym dotknąć w ją brzuszek, a ona zwinnie przed nim ucieka. Wiewiórka jest tak szybka, że ani razu mi się to nie udaje. Nie wiem jak to Flavio zrobił, że kilka razy mu się udało. Może za dużo orzeszków jej podał i była zbyt ociężała?

Związani wyzwaniem - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz