Pov Mia
Wiedziałam, że jej ciężko. Tak cholernie chciałam jej pomóc. Chciałam, żeby dowiedziała się o wszystkim, ale wiem, że jej świat by się wtedy zawalił. Tak bardzo bym chciała, żeby ona była znów szczęśliwa. Dwa lata temu była taka uśmiechnięta, szczęśliwa. Gdy ona cieszyła się życiem to ja byłam najgorszą wersją siebie. Nie chciałam pamiętać o tamtych czasach. O czasach, gdy nie chciałam żyć. Gdy mój cały świat się zawalił, bo dowiedziałam się czegoś tak bardzo ważnego, że wstrząsnęło to całym moim spokojnym życiem. Byłam osobę, poukładaną, szczęśliwą i z planami na przyszłość. Teraz powinnam studiować medycynę. Mieszkać w akademiku i wieść spokojne studenckie życie. Jednak tak się nie stało. Teraz nadal mieszkam w swoim mieszkaniu w dziurze nazywaną Hawthorne i robię tu bardzo brudne rzeczy. Rzeczy, które dwa lata temu były dla mnie czymś nie wyobrażalnym.
Bałam się o Cindy i całe jej życie. Wiedziałam, że jest silną osobą, ale nie chciałam dopuszczać do siebie myśli, że może się jej stać to samo co mnie. Chce być przy niej i pomagać w każdej najgorszej sytuacji. Nie chce jej opuszczać jak to zrobiłam dwa lata temu. Zostawiłam i skazałam na samotność. Miała 16 lat, potrzebowała swojej siostry jak ducha, który ją wspiera przy pierwszym złamanym sercu, przy tym jak rodzice mają ją gdzieś, przy wszystkim co wtedy działo się w jej życiu. Tak cholernie chciałabym, żeby poczuła, że może na mnie polegać, że jej nie zostawię, że już zawsze będę przy niej.
Posłałam jej słaby uśmiech, a następnie się pożegnałam. Wyszłam z jej domu i ruszyłam w stronę mojego pojazdu. Na dworze był masakryczny upał i nie dało się wytrzymać. 30 stopni w Hawthorne to zdecydowanie za dużo. Z mojego czoła lał się pot, a słońce jeszcze bardziej grzało w moją twarz. Wsiadłam do swojego porsche i włączyłam klimatyzacje.
Nie wiedziałam czy dobrze robię, ale skierowałam się w stronę mieszkania bruneta. Wyjechałam z podjazdu i ruszyłam. Chciałam pomóc Cindy, a wiem, że Carter to jedna z pomocy, która ją podniesie, nada motywacji i skieruję na dobrą drogę.Byłam już na miejscu, wysiadłam z auta i weszłam do budynku. Wspięłam sie po schodach i zobaczyłam znajomy numer. Nienawidziłam tego, że w tym pieprzonym bloku nie ma windy. Nacisnęłam na dzwonek, a drzwi po chwili do mieszkania się otworzyły.
Stałam jak wryta w podłogę i nie mogłam się ruszyć. Jak zwykle jej piękne długie blond włosy były dobrze ułożone i upadały na jej ramiona. Piękne błękitne oczy, które wyrażały tęsknotę i uśmiech, który zwiastował, że wróciła. Wróciła do Hawthorne. Wróciła do niego. Beatrice wróciła.— Tęskniłam Mia — podeszła do mnie, a następnie przytuliła. Czułam jej cholerne drogie perfumy, które zawsze dostawały się w moje nozdrza.
— Ja też tęskniłam —wyjąkałam. —
Gdzie Carter? Muszę z nim porozmawiać.— Musiał coś załatwić —powiedziała, a jej wzrok utknął gdzieś za mną.
— Dobra to ja lecę — odwróciłam się, a gdy chciałam już schodzić po schodach chwyciła mnie za nadgarstek.
— Nie zranię go.
Wyszłam szybkim krokiem z budynku. Potrzebowałam świeżego powietrza. Ostatni raz widziałam ją pare miesięcy temu i nie było to dla mnie nic nadzwyczajnego, lecz, gdy zobaczyłam ją teraz w mieszkaniu Cartera coś porządnie we mnie pękło. Nie chciałam, żeby go zraniła. A on, żeby nie zranił tym Cindy. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Carter, który zmierza w moją stronę.
— Co ty kurwa odpierdalasz? — zapytałam wkurzonym głosem. Patrzył na mnie zdezorientowaniem. — Serio? Co beatrice robi w twoim mieszkaniu?
— Wróciła miesiąc temu. Wyjechała na chwile do Włoch, ale wróciła z powrotem. Dzięki niej, nie odbyła się ta walka. Ja wiem jak to wygląda, ale mi na niej nadal zależy! I tobie też powinno.
CZYTASZ
We Destroy Yourself || pierwsza część trylogii niszczyć
Teen FictionCindy Evans, to dziewczyna, która zawsze wiedziała czego chce. Nie miała łatwo w życiu, ale po chwilowej burzy, która nad nią zapanowała, ułożyła sobie je na nowo. Niczego jej nie brakowało oprócz rodziców, których ciągle nie było w domu, a wymagali...