Rozdział 9

1.3K 44 11
                                    


Upadłam. Kolejny raz. Kolejny raz miałam dość. Nie chciałam już wstawać i znowu upadać. Wszystko mnie wykańczało. Przyjaciele, rodzice, siostra i on. Wlazł do mojego życia jakby nigdy nic i namieszał mi w głowie.

Była 4 nad ranem, a ja leżałam na łóżku i gapiłam się znowu w pustą ścianę. Parę godzin temu pod klubem całowałam go tak namiętnie, że nie chciałam przestawać, gdy on sam mnie odepchnął mówiąc mi, że będę żałowała, bo to przez alkohol. A najgorsze była w tym to, że alkohol już dawno ze mnie zszedł i robiłam to z własnej woli.

Otworzyłam ociężale powieki i podniosłam swoje ciało do pozycji siedzącej. Sięgnęłam po telefon, który wskazywał godzinę 15:18 i 5 nieodebranych połączeń od Chrisa. Zeszłam na dół, a następnie nalałam do szklanki wode. Byłam spragniona jak nigdy. Odłożyłam szkło i weszłam do łazienki. Wykonałam swoją codzienną rutynę, opukałam twarz zimną wodą i nałożyłam maskę, którą po chwili zdjęłam. Nagle po całym domu rozbrzmiał się dźwięk dzwonka do drzwi. Wyszłam z toalety i powędrowałam w stronę drzwi. Otworzyłam je, a do domu wkroczył Chris.

— Co z tobą? Zgubiłaś telefon czy jak? — pisnął blondyn, wchodząc w głąb salonu.

— Spałam. — odpowiedziała ziewając.

— Co się wczoraj stało? Mia dzwoniła do mnie o 12 w nocy mówiąc, że się pokłóciłyście. — powiedział spokojnym tonem brązowooki.

— Takie tam siostrzane bzdety. — skłamałam, poprawiając swoje włosy na bok.

—  Ta, dobra pogadamy o tym później, teraz idziemy na zakupy.

Nie miałam ochoty na zakupy, chciałam się położyć w łóżku i oglądać netflixa. Byłam za słaba i fizycznie i psychicznie na jakieś łażenie po galerii, lecz wiedziałam, że Chris nie odpuści.

    ***
Chodziliśmy już tak godzinę po sklepach. Wybrałam pare rzeczy, z których byłam zadowolona, bo od dłuższego czasu chciałam sobie je kupić. I dzięki Chrisowi humor odrazu mi się poprawił. Kochałam go właśnie dlatego, że zawsze potrafił mnie podnieść z największego dołka. Nigdy nie pytał on poprostu widział, że ze mną nie jest najlepiej i zawsze starał się poprawić mi humor, co praktycznie mu się udawało.

— Słyszałaś, że miasto organizuje wyjazd do NYC na pare dni? — zapytał blondyn podekscytowany głosem.

— Serio?

— Nooo, pomyślałem, że wyjazd będzie dla ciebie dobrym rozwiązaniem i załatwiłem nam miejsca. — pisnął brazowooki, siadając na ławce za nami.

— Chris, dobrze wiesz, że nie mam ochoty na żadne wycieczki. — powiedziałam bez żadnych emocji. Nie miałam ochoty na wyjazdy, nie teraz, chociaż Nowy York był moim marzeniem od dziecka. Zawsze chciałam tam wyjechać.

— Już nie marudź, będzie fajnie. Ivy tez jedzie.

I nie odezwałam się już nic. Może rzeczywiście będzie fajnie? Wyjazd pozwoli mi odpocząć od niektórych rzeczy.

   ***
Blondyn wysadził mnie na mojej posesji, a następnie odjechał śpiesząc się do Mii. Otworzyłam drzwi do budynku. Weszłam w głąb salonu i postawiłam swoje torby z nowymi zakupionymi ubraniam i dodatkami. Ruszyłam do kuchni, bo byłam strasznie głodna. Przygotowałam sobie makaron z kurczakiem i usiadłam przy stole w jadalni. Zjadłam swój posiłek, a naczynie zaniosłam do zmywarki.
Gdy chciałam już wchodzić na piętro drzwi do domu się otworzyły. Do pomieszczenia szybkim tępem weszli moi rodzice. Nie widziałam ich od poprzedniej nocy i nie miałam ochoty z nimi rozmawiać.

We Destroy Yourself || pierwsza część trylogii niszczyć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz