Rozdział 28

993 35 4
                                    


na twt: #trylogianiszczyc
(możecie tam pisać swoje odczucia
odnośnie rozdziałów )

    Stałam przed wielką villą i wpatrywałam się w tabliczkę „na sprzedaż", która wisiała na wielkiej czarnej bramie. Patrzyłam na nią przez dobrą minutę i zastanawiałam się po raz kolejny tamtego dnia „czemu?" czemu to się tak kończyło.

  Usłyszałam przejeżdzające auta za mną, dzięki któremu wyrwałam się z mojego letargu. Popatrzyłam w niebo, na którym widniały błyszczące gwiazdy, wszystko było takie piękne i idealne tylko nie moje życie. Kątem oka zerknęłam na mój tatuaż, który widniał na lewym nadgarstku i poczułam okropny uścisk w żołądku. Ignorując go ruszyłam w stronę drzwi wejściowych z cichą nadzieją, że w środku nie zastane Cartera. Nie widziałam jego auta na podjeździe, więc wszystko wskazywało na to, że jest u siebie w mieszkaniu. Nacisnęłam na dzwonek, który był zamontowany po prawej stronie drzwi i czekałam aż ktoś mi otworzy. Z nerwów lekko tuptałam po wycieraczce, ale wszystko opadło kiedy drzwi się przede mną otworzyły, a w progu zobaczyłam Mads.

Na jej twarzy widniało zmęczenie, a także wykryłam lekki smutek. Uśmiechnęłam się lekko i podeszłam do niej mocno ją przytulając.

— Będę tęsknić — szepnęłam, a ona umocniła uścisk jeszcze mocniej.

— Ja też — odpowiedziała zachrypniętym głosem. — Wejdź — po kilku sekundach blondynka wpuściła mnie do środka, zamykając za mną drzwi.

W holu panował istny chaos, pudełka były prawie wszędzie porozwalane. Weszłam do salonu, gdzie już prawie nic nie było tylko pojedyncze kartony i wielka kanapa. Do mojej głowy odrazu wpadły wspomnienia z moich urodzin. Popatrzyłam w miejsce, gdzie Chris leżał w kałuży krwi i zabrało mi się na wymioty, ale je powstrzymałam.

— Cindy! — usłyszałam głos za sobą, ten głos, którego już zawsze będę pamiętać.

— Hannah! — uśmiechnęłam się, a dziewczyna podeszła do mnie bliżej, obejmując mnie swoimi ramionami.

Otarłam jedną łzę, która spłynęła po moim policzku. Nie chciałam płakać, ale to było silniejsze ode mnie.

Nagle dzwonek do drzwi rozbrzmiał się po całym domu. Mads ruszyła w stronę drzwi, a następnie je otworzyła, gdzie w progu ukazali się moi przyjaciele.

— Chris! — pisnęła Mads, podchodząc bliżej niego.

— Witam, panie — wszedł do środka, a za nim szła Ivy, z głową spuszczoną w dół. To również było dla niej ciężkie.

— Nie miałeś czasem odpoczywać? — zapytałam blondyna, który usiadł na kanapie.

— Miałem, ale musiałem przyjść się pożegnać — odpowiedział, wlepiając swój wzrok w jedno miejsce.

— Wszystko w porządku? — zapytałam niepewnie, podchodząc bliżej niego.

— Tak. — odwrócił wzrok w moją stronę, udając, że wcale go to nie zabolało — Gdzie reszta?

— Ktoś nas wolał? — odwróciłam się, gdy zobaczyłam Harrego, Matta, Neil'a i Jake'a. Mój brzuch odrazu się zacisnął kiedy spojrzałam na Harrego i przypomniały mi się jego usta na moich, jego oddech na mojej szyi.

Wyrwałam się z mojego letargu, a następnie spojrzałam na Ivy, która wtuliła się w Matta i zaczęła lekko szlochać w jego ramię. Zrobiło mi się jej momentalnie żal, bo mimo, że nie opowiadała mi za dużo o jej relacji z Watsonem to widziałam, że go kocha i możliwe, że ich wspólna droga właśnie teraz się kończyła.

We Destroy Yourself || pierwsza część trylogii niszczyć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz