Rozdział 26

15.2K 1K 23
                                    

Nowy dzień. Kolejna szansa na rozpoczęcie życia od nowa. Ale najpierw trzeba zamknąć wszystkie sprawy i pogodzić się z przeszłością żeby móc iść na przód. Zdeterminowana żeby tego dokonać wstaję trochę wcześniej i robię pierwszy krok: list do Haydena. Wpatruję się w niezapisany kawałek papieru usiłując skleić pierwsze zdanie w głowie. Nie wiem jak mam przełożyć wszystkie kłamstwa, które muszę mu przekazać na kartkę, skoro najmniejsza myśl o tym wywołuje u mnie szloch.

Drogi Haydenie,

Kierując się twoją prośbą piszę ten list. Jest mi bardzo przykro ale niestety nie mogę odwazjemnić Twoich uczuć. Nie chcę Cię zranić, a czymże by była miłość bez wzajemności niż oszustwem i krzywdą? Przepraszam jeśli odniosłeś wrażenie iż darzę cię czymś więcej niż zwykłą sympatią jaką darzy się przyszłego króla i brata przyjaciela. Nigdy nie chciałam i nie chcę wyrządzić Ci krzywdy. Nie proszę o wybaczenie ale mam nadzieję, że zapomnisz iż kiedykolwiek poznałeś Sarę Wonder z Duferdornu tak jak ona zapomni o Tobie.
Przestaję pisać bo nic już nie widzę przez łzy. Jeszcze nigdy tyle nie kłamałam. Ale robię to dla dobra ukochanej osoby. Dlaczego więc nie czuję, że postępuje słusznie? Czemu mam wrażenie, że popełniam największy błąd w swoim życiu jeśli to dobra decyzja?

Mam nadzieję, że znajdziesz kogoś kto pokocha cię tak jakbyś tego chciał. Ja tą osobą nie jestem. Życzę ci dużo szczęścia. Wiem, że będziesz wspaniałym władcą. Zawsze będę ci wdzięczna za to ile zrobiłeś dla mieszkańców Duferdornu.

Sara.

Dławię się łzami jednocześnie składając gotowy list do koperty. Kończę ją adresować już trochę opanowana i aż podskakuję słysząc głos mamy:
- Dlaczego wstałaś tak wcześniej?
- Nie mogłam spać- odpowiadam całkowicie spokojnie. Siedzę tyłem do niej żeby mieć czas na ukrycie niedawnych łez.- Musiałam coś zrobić.
Wyciągam dłoń i podaję jej list. Mama nie musi pytać do kogo jest zaadresowany gdyż doskonale widzi to w moich oczach.
- Przykro mi kochanie. Ale wiedz, że jestem z ciebie dumna. Jesteś wskaniałą, młodą i piękna dziewczyną. Przyjdzie dzień, w którym znajdzie się szczęściarz, który będzie mógł nazywać się twoim mężem.
- Dziękuję- szepczę wtulając się w jej ramiona. Mama jest dla mnie prawdziwą opoką. Nigdy bym nie przypuszczała, że będzie potrafiła mnie zrozumieć.
- A czemu ty wstałaś?- pytam chcąc zmienić temat na dogodniejszy.
- To przez twojego ojca. Na stare lata nad ranem głośno charczy przez sen- skarży się.
Uśmiecham się delikatnie. Mimo narzekań mama bardzo kocha tatę. Są już małżeństwem od ponad trzydziestu lat i nigdy poważnie się nie kłócili.
- Możesz...wysłać za mnie ten list?- proszę.- Nie mogę spóźnić się do pracy.
- Oczywiście- zgadza się natychmiast.- Zrobię to przed spotkaniem z przyjaciółmi.
Moje usta drgają w uśmiechu. Odkąd mama znalazła pracę otworzyła się na ludzi i zaczęła częściej wychodzić.
- Dziękuję. Pójdę się przygotować- mówię i wymykam się do swojego pokoju na palcach żeby nie obudzić Robin i taty. Biorę krótką kąpiel i przebieram się w znoszone ubrania. Wracam do kuchni żeby zjeść szybkie śniadanie. Na stole stoi talerz ciasteczek, szklanka mleka i karteczka od mamy: MIŁEGO DNIA KOCHANIE.
Uśmiecham się i zjadam ciasteczka. Mimo wszystko wciąż umiem się śmiać. Nie jest to jednak tak radosny śmiech jak dawniej.

W sklepie zjawiam się przed czasem. Na widok pana Josepha wybierającego w pośpiechu pieniądze z kasy czuję się trochę niezręcznie.
- Dzień dobry- witam się speszona jego zdenerwowaniem na mój widok. Bowiem pan Joseph aż podskakuje ze strachu, a jego twarz przybiera bordową barwę.
- Liczyłem zyski- tłumaczy się szybko. Czy tak nie postępują osoby, które mają coś na sumieniu?
- Wcześniej wstałam i zdążyłam na pierwszy autobus- wyjaśniam.
- Och, właśnie...sprawdzałem czy nie brakuje żadnych pieniędzy- mamrocze.- Tyle się teraz mówi o tych kradzieżach.
- No tak- potakuję.- Racja. Pójdę...się przebrać.
Przechodzę obok niego zdezorientowana. Pan Joseph ostanio bardzo dziwnie się zachowuje. Nie powinnam się nim przejmować ale martwię się o swoją pracę. Myślę, że nie znajdę lepszej w okolicy, a w domu potrzebny jest każdy grosz.
Wkładam fartuszek i zaczynam rozkładać towar na pułki. Im szybciej to zrobię tym szybciej skończę pracę. Właściciela już nie ma ale mnie to nie dziwi. Zapewne jest teraz w swoim gabinecie.
Wzdycham z ulgą pracując ciężej niż zwykle ale przynajmniej nie ma Juliana. Nie interesuje mnie powód jego nieobecności. Cieszę się, że nie muszę na niego patrzeć bo naprawdę czuję się wyczerpana fizycznie i psychicznie. Marzę tylko o tym żeby wrócić do domu i zasnąć wtulona w miękką poduszkę. Tymczasem spędzam jeszcze cztery godziny pracując za dwóch aż zjawia się pan Joseph.
- Zamykam dziś wcześniej. Możesz już iść.
- Dziękuję- ukrywam zaskoczenie, ulgę i radość. Wybiegam ze sklepu w obawie, że pan Joseph za chwilę zmieni zdanie. Dziś mogę dobrze wypocząć.

Wracając do domu z przystanku autobusowego nie spodziewam się zastać bliskich w domu. Rodzice są w pracy, a Robin w szkole. Wchodząc do domu kieruję do kuchni z zakupami, które zrobiłam w pracy. Zostawiam je na stole zaniepokojona jakimś hałasem dobiegającym z salonu. Czyżby tata już wrócił? Tylko on lubi przesiadywać o tej porze przed telewizorem. Z szerokim uśmiechem biegnę przez korytarz.
- Nie wiedziałam, że tak wcześnie...- z moich ust wydobywa się głośny krzyk wywołany szokiem.
- Zdaje się, że to nie mnie się spodziewałaś- mówi Hayden. Co on tu robi? Czego chce? Jest taki chłodny i obojętny, że aż się wzdrygam. Dostał list. I najwyraźniej jest wściekły.
- Hayden ja...
- Ty co?!- warczy. Cofam się ponieważ on robi dwa kroki w moją stronę. Z bliska w jego oczach widzę więcej niż złość. Jest tam też ogromny ból, którego to ja jestem powodem. Spuszczam głowę w dół żeby nie zauważył łez napływających mi do oczu.
- Co masz mi do powiedzenia?- pyta z goryczą.- A może uważasz, że te kilka zdań wystarczy?- rzuca mi zgnieciony list pod nogi. Cała drżę ledwo powstrzymując płacz. To moja wina, że Hayden jest taki zły. Teraz muszę znieść całą jego złość z wytrwałością i jeszcze udawać obojętną. I nie będzie to łatwe.

To chyba najgorszy rozdział. W każdym razie mnie się wcale nie podoba dlatego jest taki krótki.

WybrankaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz