Dziadek zawsze powtarzał, że czyniąc dla kogoś coś dobrego sprawiamy, że to dobro kiedyś do nas wróci i przyniesie nam szczęście. W takim razie komu wyrządziłam aż tak dużą krzywdę,że właśnie teraz przydarzyło mi się coś takiego. Czym sobie na to zasłużyłam? To pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Jestem zbyt roztrzęsiona i zła żeby się nad tym zastanawiać. Jak mogłam choć przez chwilę łudzić się, że Hayden może być ze mną szczęśliwy? Jeśli się ze mną zwiąże straci koronę, zostanie ośmieszony. Nie mogę mu tego zrobić. Nie za taką cenę. Powinnam była sama o tym pomyśleć ale byłam zbyt zajęta wypieraniem swoich uczuć. To niesprawiedliwe.
Na oślep biegnę do domu. Zazwyczaj gdy mam jakiś problem zamykam się w swoim pokoju i staram się znaleść rozsądne rozwiązanie. Tym razem nie chcę być sama. Odnajduję mamę w kuchni i wpadam w jej ramiona głośno płacząc. Jest w szoku. Nigdy wcześniej coś takiego się nie zdarzyło.
- Co się stało kochanie?- wreszcie mnie obejmuje najwyraźniej po tym jak wychodzi z szoku.
- Wszystko jest takie niesprawiedliwe- chlipię pociągając nosem.
- Powiedz co się stało?- prosi mama. Nie powinnam tego robić ale nie mam już sił żeby wymyślać kolejne wymówki. Odsuwam się i podaję jej list. Mama zagłębia się w lekturę po czym przez dłuższy czas milczy żeby w końcu głośno wykrzyczeć:
- Co za bezczelność! Jak on śmiał napisać coś takiego...przecież te prawa już dawno przestały być brane pod uwagę!
Jej słowa wcale mi nie pomagają. Widocznie obowiązek poślubienia osoby o szlacheckim pochodzeniu dotyczy tylko przyszłych królów.
- Och, nie sądziłam, że jesteś zakochana w...Och, skarbie- mama przyciąga mnie do mocnego uścisku.- Tak mi przykro, kochanie.
- Co mam teraz zrobić? On chyba nie jest świadomy jakie konsekwencje poniesie. Powiedział, że chce żebym mu pozwoliła o siebie zabiegać- po raz pierwszy rozmawiam z mamą szczerze i pytam ją o radę. Czuję ulgę bo wreszcie mogę się komuś zwierzyć.
- Myślę, że jeśli on cię kocha to reszta jest dla niego nie ważna. Może powinnaś mu powiedzieć o liście, a wtedy...
- Nie mogę tego zrobić. Hayden całe swoje życie żył w świadomości, że będzie królem, przygotował się do tego latami i ja nie mogę mu tego odebrać.
W oczach mamy widzę wielki smutek i żal. Wiem, że bardzo to przeżywa. Po raz pierwszy naprawdę widzę miłość jaką mnie darzy. Jakoś nigdy wcześniej nie byłyśmy wobec siebie wylewne. O wiele bliżej byłam z tatą.
- Tak mi przykro- powtarza. Obejmuje mnie jeszcze mocniej.
- Kocham cię Saro. Gdybym mogła zabrałabym cały twój ból.
- Ja ciebie też mamo.
- Pomożesz mi? Upieczemy ciasteczka- proponuje. Zapewne w ten sposób chce mi znaleść zajęcie żebym nie myślała o Haydenie ale ja wiem, że o nim nigdy nie zapomnę. Nawet jeśli pozbyłam się wszelkich złudzeń i jestem świadoma, że nie mogę z nim być to będę go kochać. Chyba nigdy nie przestanę.Wyciągam ostanią porcję ciasteczek z piekarnika podczas gdy mama ozdabia pozostałe polewą czekoladową. Nie rozmawiamy. Raczej trudno by było prowadzić swobodną pogawędkę. Panuje cisza, która nam nie przeszkadza. Trwała by dalej ale w drzwiach zjawia się Robin nucąc jakąś piosenkę. Cieszę się, że jest szczęśliwa. Czeka ją przyszłość lepsza niż moja. Skończy dobrą szkołę, znajdzie dobrą pracę i może będzie mogła wyjechać, zobaczyć coś poza Duferdornem. A z czasem pozna mężczyznę, który pokocha ją bezgranicznie i będą razem bo nikt nie stanie na drodze do jej szczęścia. To moja obietnica, którą złożyłam jej w głębi serca i zrobię wszytko żeby jej dotrzymać
- Zrobiłaś ciasteczka?!- piszczy dziewczyna wchodząc do kuchni z szerokim uśmiechem. Od razu z mamą uśmiechamy się szeroko. Robin ma w sobie coś takiego, że nawet w najgorszy dzień potrafi wywołać uśmiech na naszych twarzach.
- To zasługa Sary. Pomogła mi- mówi mama. Jej uśmiech nie sięga oczu ale na szczęście Robin jest zbyt zachwycona ciasteczkami żeby to zauważyć. Jak wszystkie nastolatki uwielbia słodycze. Zwłaszcza, że nieczęsto możemy sobie pozwolić na taki wydatek.
- Mogę zjeść je wszystkie?-Robin jak zwykle gdy czegoś chce nieświadomie robi słodką minę pełną nadziei. Wymieniam z mamą porozumiewawcze spojrzenie.
- Zostaw trochę tacie- prosi mama i wraca do ozdabiania ciasteczek.