Tydzień. Właśnie dziś tyle mija od powrotu do domu. A ja łudziłam się...ale nic się nie stało. Hayden nie szukał mnie przez ten czas. Czy to wystarczająca motywacja żeby zapomnieć? Ja robię co mogę żeby tak się stało.
Chyba dlatego każdy dzień toczy się według tego samego schematu: zrywanie się z łóżka wczesnym rankiem, praca w sklepie przy wykładaniu towaru i powrót do domu. Kładę się późno tak wyczerpana, że nie mam czasu żeby myśleć. Mama martwi się że się przemęczam, tata próbuje ze mną rozmawiać i tylko Robin domyśla się co tak naprawdę mogło się wydarzyć podczas eliminacji ale o nic nie pyta. Chyba po prostu cierpliwie czeka aż sama jej powiem. Tyle, że ja nie chcę jej w to mieszać.
Dzisiejszy dzień jest inny. Nie idę do pracy więc śpię do południa. Budzę się rześka, wyspana i wciąż smutna, zraniona. Odsuwam niechciane wspomnienia przynajmniej na chwilę gdy siadam na kanapie obok taty. Od czasu polepszenia warunków pracy w fabryce i regularnych wypłat oraz odszkodowań tata wraca do domu uśmiechnięty i nie męczą go napady kaszlu. Mamy też trochę więcej pieniędzy dzięki czemu rodzice zaczęli odkładać skromne kwoty na edukację Robin.
- Gdzie mama?- pytam. Robin jest w szkole ale mama powinna być w domu.
- Ostanio znalazła pracę w sklepie z kwiatami- odpowiada cichym głosem. Potakuję tylko.
- Jak się czujesz?- tata zadaje standardowe pytanie. Na jego twarzy widzę czułość i troskę. Opieram głowę na jego ramieniu i skupiam wzrok na emitowanym programie.
- Dobrze- powtarzam to samo po raz tysięczny w ciągu tego tygodnia ale wiem, że to go nie uspokoi. Wciąż będzie się przeze mnie martwił, a ja nie mogę...nie chcę mu niczego wyjaśniać. Zamiast tego wybieram unikanie wrażliwych tematów starając się patrzeć w przyszłość. Tylko jaka ma być ta przyszłość jeśli przeszłość wciąż dręczy mnie jak paskudna choroba, której nie można zlekceważyć.
- Może wybierzemy się dziś wieczorem na spacer?- proponuję tak jak robiłam to dawniej. Udaje mi wywołać uśmiech na twarzy taty.
- Oczywiście. Moglibyśmy pójść do parku- całuje mnie w policzek. Siedzimy razem żartując jak dawniej albo po prostu milczymy. Cieszę się że jestem w domu nawet jeśli jest trochę inaczej niż było.
- Zaraz będzie mój program- tata przerywa ciszę. Odnajduje odpowiedni kanał akurat gdy program już trwa.
- Mówią o fabrykach- zauważa choć doskonale wie, że to widzę. Prowadzący mówi o przeprowadzonych zmianach ale resztę słyszę jak przez mgłę. Wiem tylko, że gościem programu jest przewodniczący Rady Królewskiej.
Zerkam na stary zegarek wiszący nad telewizorem. O tej porze listy dostarczane przez listonosza z pewnością są już w skrzynce. Wychodzę żeby sprawdzić czy przyszedł list od Sindy. Obiecała, że będzie pisać więc spodziewam się go w ciągu kilku dni. Codziennie sprawdzałam i czekało mnie rozczarowanie ale nie tym razem. Na widok koperty z pieczęcią królewską serce mi przyspiesza. Biegnę do pokoju, rzucam się na łóżko i rozrywam kopertę.
Kochana Saro,
Bardzo za tobą tęsknimy. Wciąż nie rozumiem dlaczego wyjechałaś.Robin chyba nie jest świadoma ile naprawdę się wydarzyło między mną, a Haydenem co znaczy, że Maksymilian dotrzymał obietnicy i niczego jej nie mówił. Uśmiecham się i wracam do listu.
Aż nie mogę uwierzyć, że cię tu nie ma. Tyle się wydarzyło. Przede wszystkim ciotka uparła się, że do czasu ślubu potrzebna mi przyzwoitka i przysłała swoją zaufaną służąca. Teraz ciągle jestem obserwowana. Ponadto Rebeca zajęła się organizacją ceremonii przez co wokół panuje chaos.
Za kilka dni jadę z Maksymilianem obejrzeć posiadłość, w której będziemy mieszkać i już nie mogę się doczekać. Maksymilian mówi, że dom jest bardzo piękny i duży.
Napewno ucieszy cię wiadomość, że Gloria została odesłana zaraz po twoim wyjeździe. Była pewna, że Hayden się z nią ożeni ale on kazał ją odesłać. Było mi jej żal gdy wyjeżdżała ledwo powstrzymując łzy. Podobno jej matka publicznie jej ubliżyła i upokorzyła.
