To niewiarygodne. Wciąż nie mogę uwierzyć w to co przeczytałam dlatego po raz setny wracam do najważniejszego fragmentu dokumentu.
...zgodnie z postanowieniem Najwyższej Rady Królewskiej i następcy tronu Jego Wysokości Haydena Hadbrige II wcielam w życie zniesienie przymusu pracy w fabrykach w mieście Duferdorn z przyczyn silnego skażenia i zagrożenia życia pracowników. Ponadto przyznaję wszystkim pracownikom odszkodowania za trudne warunki pracy, a także stałe i uczciwe wynagrodzenia za dalszą pracę. Zobowiązuję także specjalną komisję do zapewnienia najdogodniejszych warunków pracy.
Przewodniczący Najwyższej Rady Królewskiej,
Sewerus Dinkler.I znów zaczynam płakać. Przez cały ten czas Hayden przygląda mi się w milczeniu czekając aż się uspokoję. Trwa to jakiś czas ale wreszcie dochodzę do siebie. I robię coś czego wcześniej w życiu bym nie zrobiła. Obejmuję Haydena za kark i wtulam się w jego ciało.
- Dziękuję- szepczę. Hayden jest zdziwiony ale nie odtrąca mnie, a wręcz przeciwnie. Jego ręce obejmują mnie w pasie przyciągając jeszcze bliżej przez co nasze ciała idealnie do siebie przylegają. Wiszę w powietrzu podtrzymywana przez jego silne ramiona.
- Nie mogę uwierzyć, że to prawda- mówię ukrywając twarz w zagłębieniu jego szyi. Zapach ciała Haydena zmieszany z męskimi perfumami działa jakby odprężająco.
- Mam nadzieję, że nie masz mi za złe, że się wtrącam?- zadaje chyba najgłupsze pytanie jakie w życiu słyszałam. Odchylam się na tyle żeby móc spojrzeć mu w twarz.
- O czym ty mówisz? Przecież to twoje królestwo i twoi poddani. I właśnie pomogłeś wielu z nich.
Nie dodaję, że prawdopodobnie ocalił mojego ojca. Temat jego choroby jest dla mnie zbyt bolesny.
- Moi poddani? Przecież ja nawet nie wiedziałem w jakich warunkach żyją ci ludzie. Nawet o tym nie pomyślałem- oskarża sam siebie. Chcę go pocieszyć, sprawić, że nie będzie się obwiniał ale nie wiem w jaki sposób.
- Haydenie...- zwracam jego uwagę.- Nie zbawisz świata sam. Na to potrzeba więcej ludzi i czasu. Zrobiłeś coś wspaniałego, za co ludzie będą ci wdzięczni do końca życia. I ja...
- Nie myśl, że czegoś od ciebie oczekuję- przerywa mi. Wzdycham głośno. Jak mógł powiedzieć coś takiego? Przecież nawet mi to do głowy nie przyszło.
- Wcale tak nie myślę. Jestem ci bardzo wdzięczna- uśmiecham się lekko.- Dlaczego nie chciałeś mi o tym powiedzieć teraz?
- Nie chciałem...żebyś myślała, że próbuję coś na tobie wymusić po tym jak...- przerywa.- Chciałem ci o tym powiedzieć trochę późnej.
- Dziękuję- powtarzam po raz kolejny. Wciąż wiszę nad podłogą podtrzymywana przez niego przez co teraz czuję się bardzo niezręcznie.
- Chyba...powinnam już wracać- mówię. Hayden odstawia mnie na nogi ale wciąż mnie obejmuje. Teraz muszę zadrzeć głowę do góry żeby spojrzeć mu w oczy.
- Nie chcę żebyś czuła się do czegoś zmuszana....ale...- szuka odpowiednich słów. Widać, że chce coś powiedzieć ale okropnie się denerwuje. Zachęcam go łagodnym uśmiechem.
- Czy jest możliwe, że...mogłabyś choć trochę mnie...polubić?
Jest mi przykro, że pomyślał, że wciąż go nie cierpię. Moje zdanie w tym temacie zmieniło się już jakiś czas temu.
- Być może na początku uważałam cię za osobę samolubną i arogancką- patrzę jak Hayden się krzywi. Chyba czuje się trochę urażony.- Ale to się zmieniło zanim to zauważyłam. Jesteś dobry i bardzo przejmujesz się swoimi obowiązkami. I wcale nie jesteś arogancki. Więc jeśli chodzi o to czy cię lubię...to odpowiedź brzmi: tak.
Uśmiech na jego ustach jest tak szeroki, że niemal nie zauważam jego oczu, które są pełne smutku. Wiem, że oczekuje czegoś więcej ale ja nie jestem gotowa mu takiego dać. Nie gdy mogłabym potem przez to cierpieć.
- Cieszę się że zmieniłaś o mnie zdanie- mówi. Puszcza mnie i się odsuwa. Uśmiecha się ale ten uśmiech nie sięga oczu. Może dlatego w drodze powrotnej nie odzywa się i błądzi we własnych myślach. Nie chcę żeby był taki. Dlatego zanim znikam za drzwiami sypialni staję na palcach i składam na jego policzku delikatny pocałunek. Nie wiem jaka jest jego reakcja bo wchodzę do sypialni i zamykam drzwi. Mam nadzieję, że przynajmniej na chwilę się nie smuci.
Ponad tysiąc wyświetleń!!! Dziękuję. Choć przyznam, że nie spodziewałam się że w ogóle ktoś to zacznie czytać. Z tej okazji dodaję rozdział wcześniej niż zamierzałam. I dzięki za głosy i komentarze.