A więc jest i rozdział.
------------------------------------------------Siedzieli na przeciwko siebie, delikatnie muskając wzajemnie swoje wargi dopóki po cichym pokoju nie rozbiegł się odgłos powiadomienia, George powoli odsunął się od blondyna, który po chwili wyjął z kieszeni telefon, odczytał wiadomość i spojrzał przepraszająco w jego kierunku, George spuścił wzrok na okno.
- Hej, nie dąsaj się, przyjdę jutro.
powiedział Dream, kładąc dłoń na kolanie bruneta, jednak ten nie zareagował w żaden możliwy sposób, zielonooki po chwili westchnął, nachylił się i ucałowałem czubek głowy Georga, by po chwili zniknąć z jego pokoju.
George westchnął głęboko gdy usłyszał trzask drzwi wyjściowych, spojrzał na swoje dłonie, a później podniósł się z łóżka, by przejść się odrobinę po pokoju, nagle poczuł się dziwnie nabuzowany energią, a uśmiech zagościł na jego twarzy, rozejrzał się po pokoju, i zaczął nagle sprzątać wszystkie rzeczy z podłogi, od czasu do czasu śmiejąc się pod nosem bez większego powodu, gdy skończył, wyprostował się wtedy spostrzegając w drzwiach wyjątkowo zmartwionego Quackitiego.
- o Hej Alex! - pomachał mu dłonią z szerokim uśmiechem. Przerażająco szerokim.
- cześć George. Dobrze się czujesz?- zapytał podchodząc powoli do przyjaciela.
- oczywiście że tak! Dlaczego miałbym w ogóle czuć się źle? Jest dzisiaj taka piękna pogoda. Wyjatkowo ciepło, nie sądzisz? - odpowiedział rozemocjonowany, żywo gestykulując.
- Nie George, nie sądzę, jest środek listopada, a tak poza tym jest 1 w nocy. - odpowiedział, przykładając dłoń do czoła ciemnookiego.- heh, trochę mi zeszło na sprzątaniu. - podrapał się po karku, po chwili bez przyczyny się przeciągając.
- mhm, George? - spojrzał podejrzliwie w oczy wspomnianego.
- yup?
- brałeś dzisiaj pigułki? - zapytał powoli i wyraźnie.
- jakie pigułki? - odpowiedział tonem który miał sugerować, że nie ma pojęcia o co chodzi.
Quackity westchnął cicho przecierając twarz dłońmi, by po chwili zniknąć na chwilę, wrócił z żółtym opakowaniem białych pigułek.
- to, brałeś to?
- tak - powiedział, po chwili próbując stanąć na rękach, Quackity widząc tą nieudolną próbę złapał go za ramiona i ustawił do pionu, patrząc głęboko w jego oczy.
- brałeś? - zapytał ponownie, na co George się zaśmiał. Ale nie szczerym śmiechem, a takim dziwnie nienaturalnym.
- Okej, dość tego, kładź się spać, jutro zadzwonimy po lekarza by przepisał ci inne piguły. - po tym Alex ułożył Georga do spania wbrew jego woli, zakrył go kołderką i zgasił światło.
- masz leżeć George. Będę słyszeć jak wyjdziesz z łóżka. Odpocznij.
I wyszedł z pokoju. George został sam ze sobą, a jego entuzjastyczne musli zaczęły powoli zostawać zastępowane przez czarne scenariusze. Nagle poczuł jak jego oczy napełnianą się łzami, po chwili powoli spływając z koncików jego oczu, chwilę później rozpłakał się tak rzewnie, że zaczął dusić się próbując łapać oddech między napadami płaczu, podniósł się do siadu podkulając nogi pod brodę i wplątując palce w włosy, ciągnąc za nie i wyrywając pojedyncze z nich, po chwili po całym domu rozbiegł się rodzierajacy krzyk bólu połączony z płaczem. W drzwiach natychmiast pojawiła się wówczas obecna w domu trójka, Quackity przerażony podbiegł do Bruneta łapiąc go za dłonie.
- Shhhh! George! Puść! - wykrzyczał jednak George nie zareagował - Will! Nie patrz tak tylko zadzwoń po lekarza! - wykrzyczał Alex ze stresu i przerażenia jednocześnie.
Mimo późnej godziny Lekarz prowadzący Georga zgodził się przyjechać jak najszybciej, dzięki czemu pół godziny później już był na miejscu. Poprosił by pozostawić go z Georgem samych, by mógł przeprowadzić tzw wywiad. Cała trójka siedziała obecnie w salonie, w idealnej ciszy, Alex obgryzał paznokcie, Wilbur spoglądał zamyślony w ścianę, a Nick nonstop z kimś SMS-owal. Po chwili jednak usłyszeli chuk, oznajmiający że ktoś z impetem otworzył drzwi wejściowe do domu, spojrzeli w tamtym kierunku widząc wchodzących do salonu Karla i Dreama.
- super. Więcej was tu mogło przyjść. Zadzwoncie już po całą grupę. - powiedział poddenerwowany Alex.
-Quack! Spokojnie. Złością na niczego winnych osobach w niczym nie pomożesz. - skomentował Wilbur.
-mhm, niczego winnych.-odburknął Alex znikając po chwili w kuchni.
- pogadam z nim. - powiedział Karl po chwili rowniez znikając z salonu. a dream usiadł obok Nicka, spoglądając na Wilbura.
- nie pytaj stary, to jakiś chory żart. - powiedział Wilbur, łapiąc się za głowę.
- Chory napewno, ale wątpię że żart. - burknął Nick pod nosem.
- Ale co się stało? Dlaczego wzywaliscie lekarza? - zapytał Dream, widocznie zmartwiony i zdezorientowany jednocześnie.
- Quackity usłyszał niepokojące odgłosy z góry, więc poszedł sprawdzić, wrócił i powiedział że George zachowuje się jakby jego zaawansowany stan depresyjny nagle się zniwelował albo jakby porządnie go popierdoliło, powiedział również że położył go do spania, ale jakoś 10 minut później usłyszeliśmy taki krzyk, jakiego nigdy w życiu nie słyszałem, pobiegliśmy na górę gdzie zobaczyliśmy jak George szarpie się za włosy, ledwo oddychając. End of story. - powiedział Wilbur, łapiąc w dłonie kubek z gorącą herbatą.
- o kurwa. - skomentował Dream, przecierając dłońmi czoło.
---------------------------------------------
Wiem że nie dokładnie tak wygląda to zaburzenie psychiczne, i czas między zmieniającym się nastrojem i zachowaniem jest nieokreślony i zadko nagły, ale chcę byście załapali na co w tym konkretnie opowiadaniu cierpi George.PS. Nie mam pojęcia czy są tam jakieś błędy ortograficzne bądź słowne, nie mam za bardzo głowy do sprawdzania tego, ale tak czy siak, jest obiecany rozdział.
CZYTASZ
Łatwo poszło. - dreamnotfound.
Short StoryGeorge wiedział, że prędzej czy później wpadnie w wir uczuć do swojego Przyjaciela, który z brakiem świadomości tego, bestialsko złamie mu serce. Czy George mu wybaczy? Czy Zieloonoki Blondyn zdąrzy przejrzeć na oczy zanim zdarzy się tragedia? To m...